Zdaniem Piotra Maciążka z Defence24.pl Rosjanie wykorzystują długi ukraińskiego Naftogazu wobec Gazpromu do wywierania presji na prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, aby ten użył siły przeciwko Euromajdanowi.
– Na ukraińskiego prezydenta mocno naciska Rosja próbując pchnąć go do użycia siły, definitywnego rozpędzenia demonstrantów i wprowadzenia stanu wyjątkowego. W mniemaniu Kremla wywołanie takiej sytuacji przełożyłoby się na większą przewidywalność Janukowycza, który popadłby w izolację na Zachodzie. Narzędziem jakie wykorzystuje Moskwa do wpływania na zachowanie Kijowa jest gra oferowaną pomocą finansową oraz zadłużeniem gazowym Naftohazu wobec Gazpromu. Ponieważ Ukrainie grozi niewypłacalność, która wprost przekłada się na szanse zachowania władzy przez Janukowycza są to naciski o dużym stopniu dotkliwości – ocenia publicysta. – Z drugiej strony ukraiński prezydent nie może jednoznacznie opowiedzieć się za „rosyjskim rozwiązaniem” ponieważ w jego zapleczu politycznym istnieją duże podziały co do sposobu rozwiązania kwestii protestów na Majdanie. Głęboko niechętna użyciu siły jest spora część oligarchów finansujących Janukowycza np. Achmetow. Boją się oni izolacji na Zachodzie ze względu na styl życia, posiadane tam aktywa, ewentualne utrudnienia z dostępem do kredytów oraz nacisk kapitału z Rosji. Głowa państwa ukraińskiego musi się z nimi liczyć podobnie jak z Rosjanami. Jeśli Janukowycz zignoruje podziały w swoim zapleczu grozi mu w najgorszym przypadku nawet utrata władzy.
– To właśnie powyższa dychotomia motywuje dziś ukraińskiego prezydenta z jednej strony do wysyłania Berkutu na barykady Majdanu (czynnik rosyjski), z drugiej strony do nieustannego powracania do stołu rokowań z opozycją i wycofywania swoich sił na pozycje wyjściowe. To są główne powody działań Janukowycza, czynnik zachodniej pomocy finansowej ma tu marginalne znaczenie ponieważ pieniądze z UE i USA nie niosą ze sobą gwarancji utrzymania władzy – przekonuje Maciążek.
Źródło: Defence24.pl