EnergetykaGaz.

Jakóbik: Pogromcy mitów o gazie z Norwegii

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Konferencja Nafta-Gaz-Chemia 2016, podczas której miałem okazję poprowadzić panel poświęcony dostawom gazu do Polski zapewniła pokaźną pożywkę analitykom. Przedstawiciele polskich firm i rządu przekonywali, że projekt sprowadzenia gazu z Norwegii to przedsięwzięcie opłacalne ekonomicznie. Norwedzy mówili o warunkach, które muszą być spełnione, aby gaz z Morza Północnego do Polski dotarł.

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski zapowiedział, że Korytarz Norweski i terminal LNG, zwane na dzień dzisiejszy umownie projektami Bramy Północnej, zyskają nową nazwę, która pomoże w ich promocji na rynku Europy Środkowo-Wschodniej.

Zarówno Piotr Naimski, jak i przedstawiciel Statoil do spraw handlowych Hay Fieten, rozprawili się z mitem niemożliwości krzyżowania gazociągów Baltic Pipe i Nord Stream na Bałtyku. – Z tego co wiem, na Morzu Północnym krzyżuje się wiele norweskich gazociągów – ironizował Norweg.

Padł także mit, że inwestowanie w import gazu z szelfu norweskiego jest ryzykowny, bo przez tanią ropę nie opłaca się tamtejsze wydobycie, a jego poziom będzie spadać. Statoil poinformował, że w zależności od złoża notuje różną granicę opłacalności, ale są i takie, gdzie wynosi ona 25 dolarów za baryłkę, czyli około dwa razy mniej, niż obecna jej cena na giełdzie.

Trzeci mit, który obalili uczestnicy panelu konferencji Nafta-Gaz-Chemia 2016, to przekonanie, że sprowadzając norweski gaz do regionu, polskie PGNiG prowadzi działalność dobroczynną ze stratą. Obecny w składzie panelistów Maciej Woźniak, wiceprezes spółki do spraw handlowych zapewnił, że na dostawach w ramach umowy z ukraińskim ERU Trading Polacy zarabiają i planują zarabiać na dostawach gazu norweskiego całej Europie Środkowo-Wschodniej.

Ostatni mit, jaki padł podczas panelu, to przekonanie o tym, że los projektu Korytarza Norweskiego został przesądzony. Jego krytycy przekonują, że Norwegia nie jest nim zainteresowana. To nieprawda. Zarówno przedstawiciel Statoila, jak i kolejny Norweg z panelu – radca ambasady w Warszawie Kjell Arne Nielsen –  podkreślali perspektywiczną rolę Polski w pośrednictwie dostaw gazu norweskiego dla całego regionu.

Jednocześnie mylą się hurraoptymiści, którzy sądzą, że realizacja przedsięwzięcia jest pewna. Norwedzy mówili w panelu, ale i w jego kuluarach, że barierą dla podpisania umowy gazowej na dostawy do Polski jest ustawa o obowiązkowych zapasach gazu, która narzuca na każdego uczestnika rynku składowanie określonych rezerw w magazynach Polskiej Spółki Gazowniczej należącej do PGNiG. Norwedzy chcieliby w tym zakresie ustępstw, co dopuścił minister Naimski. W grę wchodzi na przykład zaliczenie potencjalnych dostaw LNG jako ekwiwalentu zapasów kryzysowych.

Statoil stawia warunki dla Korytarza Norweskiego. Naimski odpowiada


Powiązane artykuły

Autobus wodorowy. Fot. Biznes Alert

Jak wygląda przyszłość wodoru w polskim transporcie?

Liczba czynnych stacji tankowania i pojazdów napędzanych wodorem na ulicach determinuje poziom wykorzystania tej technologii. Obecnie w Polsce jest tylko...

Cięcia w produkcji energii z OZE rosną. A rekompensat brak

Nierynkowe ograniczenia produkcji energii przez przemysłowe instalacje OZE nadal rosną, choć na razie nie tak dynamicznie, jak w ubiegłym roku....
Gazprom. Źródło: Flickr

Gazprom w opałach. Rosja wszczęła postępowanie antymonopolowe

Rosyjski organ antymonopolowy wszczął postępowanie przeciwko Gazpromowi, w związku ze spadkiem wolumenu i ceny benzyny sprzedawanej na giełdzie w Sankt...

Udostępnij:

Facebook X X X