KOMENTARZ
Piotr Stępiński
Redaktor BiznesAlert.pl
Jak informuje agencja Bloomberg, powołując się na prospekt emisyjny nowych euroobligacji Gazpromu, w 2016 roku rosyjski koncern zmniejszył z 92,1 do 76,2 mld rubli nakłady na budowę gazociągu Siła Syberii, którym paliwo ma w przyszłości płynąć do Chin.
Według agencji w ubiegłym roku Gazprom przeznaczył na ten cel 19,3 mld rubli.
W 2014 roku Gazprom oraz CNPC podpisały umowę o dostawach gazu poprzez tzw. wschodni szlak. Dokument został podpisany na 30 lat i zakłada roczne dostawy do Chin o wolumenie do 38 mld m3 rocznie. Surowiec ma pochodzić ze złóż w Irkucji i Jakucji, skąd poprzez gazociąg Siła Syberii ma trafiać do Państwa Środka.
Rok później obydwie spółki podpisały umowę dotyczącą ogólnych warunków dostaw gazu poprzez tzw. trasę zachodnią, która zakłada dostawy paliwa do Chin z zachodniosyberyjskich złóż. Tym szlakiem rocznie ma być przesyłane 30 mld m3 paliwa.
Przypomnijmy, że jeszcze w połowie roku Rosjanie podjęli decyzję o tym, że zmniejszą swój program inwestycyjny wyniku czego zbuduje łącznie jedynie 400 km gazociągu zamiast zaplanowanych wcześniej 800 km.
Prawdopodobnie zmniejszenie nakładów ma związek z pogarszającymi się wynikami finansowymi Gazpromu. Według dokonanych przez agencję Interfax na początku listopada wyliczeń za pierwsze dziewięć miesięcy 2016 roku zysk netto Gazpromu spadł 2,2-krotnie, z 169,754 mld (w okresie styczeń-wrzesień 2015 roku) do 75,4 mld rubli.
Widać, że Rosjanie doświadczają efektu spadku cen surowców. W warunkach ograniczonych możliwości pozyskania zewnętrznego finansowania ze względu na sankcje wobec Rosji może odbić się na tempie realizacji projektów infrastrukturalnych, takich jak gazociągi właśnie jak Siła Syberii, Nord Stream 2 czy Turkish Stream.
Co ciekawe, podczas odbywającego się na początku października w Petersburgu Międzynarodowego Forum Gazowego wiceprezes CNPC Wenrong Xu stwierdził, że Siła Syberii najpóźniej do 2020 roku. Być może chińskie juany pomogą w inwestycji.
Być może Gazprom redukując wydatki na inne projekty infrastrukturalne szuka oszczędności aby móc zrealizować Nord Stream 2 dzięki, któremu do Europy trafi jeszcze więcej wolumenu rosyjskiego gazu. Przypomnijmy, że po wycofaniu z polskiego Urzędu ds. Ochrony Konkurencji i Konsumentów wniosku o udzielenie zgody na utworzenie konsorcjum odpowiedzialnego za budowę magistrali rosyjski koncern zmuszony jest do poszukiwania nowego modelu finansowania.
Pomimo, że dotychczasowi partnerzy Gazpromu przy realizacji projektu wyrazili dalszą chęć uczestnictwa w nim to jednak do tej pory nie określono formuły pozyskania środków na pokrycie wartego blisko 10 mld euro gazociągu. Pojawiały się doniesienia, z których wynikało, że to austriacki OMV ma być finansową deską ratunku. Gazprom miałby wyemitować tzw. zmienne obligacji, które miałby zakupić austriacki koncern i w ten sposób dać Rosjanom środki na realizację sztandarowego projektu Kremla.
Już w połowie sierpnia właśnie z powodu ograniczeń politycznych i finansowych analitycy agencji Fitch uznali za mało prawdopodobna w równoległą realizację Nord Stream 2 oraz Turkish Stream. Zresztą pod koniec października stały przedstawiciel Federacji Rosyjskiej przy Unii Europejskiej mówił, że perspektywy wybudowania do 2019 roku omijające Ukrainę rurociągów za nierealną.
Niewykluczone, że ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która zezwoliła Gazpromowi na dostęp do 80 procent przepustowości gazociągu OPAL (lądowa odnoga Nord Stream 1 – przyp. red.) pozwoli złapać Rosjanom finansowy oddech a jednocześnie zwiększyć dostawy gazu do Europy.
W niemieckiej prasie pojawiły się nawet określenia, że tym samym Bruksela zrobiła Gazpromowi prezent na 5. rocznicę uruchomienia pierwszej nitki bałtyckiego gazociągu. Niemniej jednak w obliczu niepewnej sytuacji na rynku surowcowym oraz obowiązujących sankcji Rosjanie próbują ciąć wydatki aby tym samym móc zmniejszyć ryzyko opóźnienia realizacji projektów infrastrukturalnych.