KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
PGNiG przedstawi 5 grudnia informację na temat planowanego złożenia pozwu do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie decyzji Komisji Europejskiej, która pozwoli rosyjskiemu Gazpromowi ugruntować pozycję na rynku Europy Środkowo-Wschodniej.
28 listopada Komisja Europejska zdecydowała, że dopuści rosyjski Gazprom do większej przepustowości odnogi Nord Stream w Niemczech, czyli gazociągu OPAL. Rosyjska firma miała wyłączność na 50 procent mocy magistrali, a po wprowadzeniu nowych zasad przez Komisję będzie mogła wykorzystać samodzielnie do 90 procent. Od 10 do 20 procent przepustowości ma być zarezerwowane dla innych dostawców, pod warunkiem, że zainteresowanie nią w ogóle się pojawi. Rosyjska firma jest obecnie jedynym dostawcą korzystającym z OPAL.
Decyzję Komisji trudno tłumaczyć względami rynkowymi, bo pozwala ona na większe nasycenie rynku Europy Środkowo-Wschodniej rosyjskim gazem w sytuacji, gdy jest on już zdominowany przez Gazprom.
Dzięki decyzji Komisji Rosjanie mogą zwiększyć dostawy do Europy Środkowo-Wschodniej bez konieczności budowy nowej infrastruktury. Według wyliczeń PGNiG umożliwi ona zwiększenie dostaw szlakiem Nord Stream 1-OPAL o 20 mld m3 rocznie. Pozwoli to odwlec w czasie realizację kontrowersyjnego projektu Nord Stream 2, czyli drugiej magistrali o analogicznej przepustowości 55 mld m3 rocznie, która miała zostać ukończona w 2019 roku, ale przez sprzeciw Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta nie może zostać sfinansowana przez konsorcjum z udziałem Gazpromu i europejskich partnerów: Shell, OMV, Engie, BASF i E.on.
Decyzję Brukseli krytykuje także strona ukraińska. Przeciwko niej opowiedzieli się prezydenci Andrzej Duda i Petro Poroszenko podczas spotkania w Warszawie z 3 grudnia. – Uważamy, że decyzję tę trzeba zrewidować, rozumiejąc zarazem, że krok ten może być bardzo trudny i bolesny. Zobowiązujemy się bronić naszych wspólnych interesów, wykorzystując w tym celu wszystkie właściwe środki prawne – przekazali we wspólnym oświadczeniu.
Chociaż polski rząd jest równie krytyczny wobec decyzji, to jednak nie wytacza dział przeciwko Komisji Europejskiej, przeciwko której mógłby złożyć pozew razem z PGNiG. Jest tak prawdopodobnie ze względu na trudne negocjacje notyfikacji kolejnych etapów reformy górnictwa, w której Polacy stąpają po cienkim lodzie. Z jednej strony powstrzymują związki zawodowe przed protestami przeciwko zamykaniu kopalń, które nie rokują rentowności. Z drugiej muszą przekonać Komisję, że ich plan jest zgodny z zasadami pomocy publicznej.
Ponadto, na horyzoncie pojawił się pakiet zimowy, czyli szereg rozwiązań dla rynku energii elektrycznej, z których jedno może zawalić plan ratowania górnictwa w Polsce. Komisja postuluje ograniczenie wsparcia z mechanizmu rynku mocy dla elektrowni, które emitują więcej niż 550 mg CO2 na tonę, co w praktyce wyklucza urentownienie polskich mocy węglowych. Jeżeli ta regulacja wejdzie w życie, Polakom nie uda się utrzymać rentowności nowych bloków, które powstają w Kozienicach, Opolu i Jaworznie.
Reforma górnictwa ma priorytet. – Dzisiaj przed południem wizytowała Polskę pani komisarz Vestager (…). Przedstawiłem jej założenia i to co robimy, i także uzyskałem wstępną akceptację dla Polski (….) kierunku stworzenia rynku mocy energetycznej w Polsce opartego na węglu kamiennym – informował w Barbórkę minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Krytycy pozwu PGNiG przekonują, że będzie trudno wygrać sprawę w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Polska firma będzie więc działać ostrożnie. Najpierw wykorzysta do tego celu córkę – PGNiG Supply and Trading GmbH – która działa na rynku niemieckim. Zamierza zakwestionować nie tylko decyzję Komisji, ale także wątpliwości proceduralne odnośnie decyzji Bundesnetzagentur, niemieckiego regulatora, który najpierw zgodził się na zwiększenie wykorzystania OPAL przez Gazprom, co zatwierdziła Komisja z modyfikacjami gwarantującymi część przepustowości konkurencji i odpowiednią cenę bazową surowca słanego przy jej wykorzystaniu.
Zwolennicy działania na czele z prof. Alanem Rileyem z City University of London. – Inną sprawą jest artykuł 11. To tak zwany paragraf Gazpromu. Jeżeli magistrala ma dostarczać surowiec spoza Unii Europejskiej, należy przeprowadzić analizę, czy służy ona bezpieczeństwu dostaw do danego państwa i Unii Europejskiej jako całości. Problem polega na tym, że Gazprom posiada 40 procent akcji OPAL-u, a niemiecki Wintershall 60 procent. Niemcy przekonują, że w takim razie Rosjanie nie kontrolują tej rury. Test prawny nie jest jednak tak formalny. Wintershall jest zależny od Gazpromu i to od niego czerpie większość gazu w swej dyspozycji. Będzie zatem działał zgodnie z wolą rosyjskiej spółki. Biorąc pod uwagę te czynniki, należy stwierdzić, że Gazprom będzie miał decydujący wpływ na tę magistralę. Z tego względu należy w pełni zbadać zgodność wyłączenia z artykułem 11 Dyrektywy Gazowej. To kolejna karta, którą może zagrać PGNiG w sądzie. W kontekście artykułów 46 i 11, Gazprom i Komisja Europejska mogą znaleźć się w tarapatach – mówił on w wywiadzie dla BiznesAlert.pl.
Riley: Polska broni interesu Europy. Prawo unijne musi chronić przed Gazpromem (ROZMOWA)
Wyłączenie spod trzeciego pakietu energetycznego Unii Europejskiej jest zgodne z Artykułem 11, jeżeli służy zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego Wspólnoty. W tym kontekście ciekawa jest wypowiedź wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosza Szefczovicza, który zwykle unikał ostrych stwierdzeń na temat relacji energetycznych z Rosją.
25 listopada stwierdził on, że dostawy przez Nord Stream 1 są jednym z trzech szlaków wykorzystywanych przez Europę oprócz Gazociągu Jamalskiego i systemu przesyłowego na Ukrainie. – W naszym interesie jest utrzymanie wszystkich trzech z nich – powiedział po spotkaniu z ministrem energetyki Rosji Aleksandrem Nowakiem w Moskwie poświęconym dostawom gazu przez Ukrainę w sezonie zimowym, a także decyzji ws. OPAL i kontrowersyjnemu projektowi Nord Stream 2. Oznacza to, że Komisja korzysta z delikatnej semantyki, by określić Nord Stream 1, a zatem i OPAL, jako jeden ze szlaków ważnych dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Nie wiadomo, czy jest to zapowiedź uznania wyłączenia dla niemieckiej odnogi Nord Stream 1 za zgodnego z Artykułem 11.
Bój PGNiG przeciwko ustępstwom na rzecz Gazpromu, który próbuje utrzymać stan posiadania w Europie Środkowo-Wschodniej nie będzie łatwy. Przeciwko polskiej firmie stają formaliści w Polsce i Brukseli, niekorzystna pozycja rządu w rozmowach z Komisją Europejską i połączony lobbing Niemiec oraz Gazpromu, pod którego wpływem znajduje się Komisja.