icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Olszewski: Dwugłos rządu na temat górnictwa

Mija 2016 rok. Dla polskich gałęzi gospodarki opartych na produkcji i spalaniu węgla nie przyniósł on długo wyczekiwanego odbicia. Końca kryzysu nadal nie widać. Czuć za to wyraźnie niechęć polskich polityków do odnawialnych źródeł energii. Dziennikarz Michał Olszewski przedstawia kilka kluczowych, jego zdaniem, wydarzeń w branży energetycznej i wydobywczej.

1) Euforia po wyborze Donalda Trumpa – polscy politycy i publicyści konserwatywni sprawiają wrażenie zachwyconych wynikiem wyborów prezydenckich w USA. Nic dziwnego: ważnym elementem agendy wyborczej nowego prezydenta była totalna krytyka polityki klimatycznej, tak amerykańskiej jak i światowej. Dla Trumpa globalne ocieplenie jest wymysłem Chińczyków, którzy w ten sposób chcą pognębić amerykańską gospodarkę. Stąd zapowiedź ograniczenia działań federalnej Agencji Ochrony Środowiska oraz głęboki sceptycyzm wobec porozumień paryskich. Dla dużej części polskiej klasy politycznej jest to znakomita informacja – Polska jest zbyt słabą siłą polityczną, by rozmontować samodzielnie skomplikowany i długotrwały proces dekarbonizacji, nie ma też poparcia wewnątrz Unii Europejskiej. Dla tych, którzy szukają pomysłów na utrzymanie dominującej roli przemysłu węglowego, zapowiedzi Trumpa są znakomitym prezentem.

2) Kopalnie w dołku – wbrew szumnym zapowiedziom rok pracy rządu Prawa i Sprawiedliwości nie przyniósł zmian w górnictwie węglowym. A przynajmniej nie są to zmiany takie, jakich oczekiwali górnicy. W czasie kampanii wyborczej otrzymali szereg solennych zapewnień: usłyszeli, że górnictwo jest sercem polskiej gospodarki a tym, czego potrzebuje sektor jest jedynie rozsądna restrukturyzacja. Jeszcze na początku roku sekretarz stanu w Ministerstwie Energii Grzegorz Tobiszowski deklarował jasno: „Zamykania kopalń nie będzie”. W listopadzie okazało się, że stanie się coś wręcz przeciwnego. Komisja Europejska zgodziła się, by rząd PiS przeznaczył ponad 8 mld zł z państwowej kasy na likwidację nierentownych kopalń. Nieoficjalne informacje wskazują, że mowa o 7 kopalniach, które łącznie zatrudniają ponad 15 tysięcy pracowników. O kondycji tych zakładów świadczy następujący szczegół: każda tona wydobytego węgla w polskich kopalniach przynosi 27 zł. Natomiast w owych 7 kopalniach średnia strata jest ponad 3 razy wyższa.

Prawo i Sprawiedliwość złamało bardzo istotną obietnicę wyborczą. Czy ten gest uratuje polskie górnictwo, które czeka na gruntowną restrukturyzację? Wątpliwe: możliwe natomiast, że będzie ono dotowane w mniejszym niż obecnie stopniu. Górnicy z nadzieją przyjęli wzrost wartości akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która skorzystała na wzroście cen węgla koksowego. Końca mizerii w polskiej branży górniczej jednak nie widać.

3) Węglowy spór na linii Czechy – Polska – w październiku spółka Arca Capital Bohemia złożyła do Komisji Europejskiej skargę przeciwko rządowi polskiemu. Zarzuca w niej stosowanie niedozwolonej unijnym prawem pomocy publicznej. Według Czechów polskie spółki węglowe w ostatnich latach otrzymały subsydia o łącznej wysokości ponad 1 mld Euro, co miało prowadzić do sztucznego utrzymywania nierentownych kopalni. Tymczasem czeskie górnictwo, przez lata postrzegane jako przykład udanej restrukturyzacji, boryka się z wielkimi problemami – zbyt niskie ceny węgla sprawiają, że część tamtejszych kopalń stanęła na granicy wypłacalności. Co istotne, czeskie kopalnie to miejsce pracy dla kilkunastu tysięcy polskich górników.

4) COP22 w Marrakeszu – przez delegację polską przedstawiany jako wielki sukces naszej dyplomacji klimatycznej. Ministerstwo Środowiska przedstawia się jako jeden z kluczowych aktorów porozumień paryskich, próbuje też zainteresować społeczność międzynarodową sposobem na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Mają nim być „Leśne gospodarstwa węglowe”, które będą zmniejszać koncentrację CO2 w atmosferze. Według wyliczeń polskiego Ministerstwa Środowiska powiększanie upraw leśnych oraz dosadzanie gatunków drzew, które szczególnie intensywnie wychwytują CO2 z atmosfery, powinno zakumulować w ciągu 10 lat 40 mln ton tego gazu. Kłopot polega na tym, że pomysł Ministerstwa Środowiska został gruntownie skrytykowany przez ekspertów, którzy wyliczają, że do zrekompensowania polskich emisji nie wystarczyłoby nawet obsadzenie lasem całej powierzchni kraju! Za lobbingiem polskiej strony rządowej w sprawie lasów stoi nie tylko przekonanie, że Polacy wymyślili rewolucyjny, tani i ekologiczny pomysł. Strona polska próbuje bowiem przekonywać, że sygnatariusze porozumień klimatycznych mogą wybierać sposób walki z emisją – czy to poprzez jej ograniczanie, czy też poprzez wychwytywanie już istniejących zanieczyszczeń. Polski rząd wolałby to drugie rozwiązanie, choć nie ulega wątpliwości, że jest to nic innego jak „metoda końca rury”.

Polski rząd deklaruje, że chętnie zorganizuje jeden z kolejnych szczytów klimatycznych: z pewnością będzie próbował podczas niego forsować pomysły na zalesianie świata. Na razie jednak organizatorem najbliższej konferencji będzie Fiji, którego los jest już przesądzony – ten wyspiarski kraj powoli znika pod wodą. Z pewnością pomysły na zalesianie nie są tym, czego organizatorzy oczekują najbardziej.

5) Spór – to znaczący szczegół, choć umykający uwadze komentatorów: komentując problemy energetyki, rząd Beaty Szydło mówi dwoma wykluczającymi się głosami. Pierwszy to klasyczna narracja, w której główną rolę odgrywa węgiel, a odnawialne źródła energii traktowane są jak niechciane dziecko. Prezentuje ją Ministerstwo Energii, z którego, oprócz wsparcia dla sektora górniczego i energetyki opartej na węglu, raz na jakiś wychodzą kuriozalne komunikaty w rodzaju wypowiedzi ministra Krzysztofa Tchórzewskiego. Szczególnie interesującą była pełna ubolewania wypowiedź o tym, że Polacy zużywają zbyt mało energii. Jest i drugi ośrodek, skupiony w Ministerstwie Rozwoju. Wysyła on co jakiś czas sygnały, że nie ma innej alternatywy niż wzmacnianie sektora OZE. Stąd pomysły produkcji samochodów elektrycznych.

Która z tych opinii nadaje ton działaniu rządu – nie ma wątpliwości. Politycy PiS, posłowie, ministrowie, prezydent, tkwią w węglowych okopach. Ustawa antywiatrakowa oraz nowelizacja ustawy o OZE (obie zablokowały rozwój branży) pokazują to wyraźnie: dla producentów zielonej energii mijający rok jest rokiem czarnym.

Źródło: Fundacja im. Heinricha Bölla

Mija 2016 rok. Dla polskich gałęzi gospodarki opartych na produkcji i spalaniu węgla nie przyniósł on długo wyczekiwanego odbicia. Końca kryzysu nadal nie widać. Czuć za to wyraźnie niechęć polskich polityków do odnawialnych źródeł energii. Dziennikarz Michał Olszewski przedstawia kilka kluczowych, jego zdaniem, wydarzeń w branży energetycznej i wydobywczej.

1) Euforia po wyborze Donalda Trumpa – polscy politycy i publicyści konserwatywni sprawiają wrażenie zachwyconych wynikiem wyborów prezydenckich w USA. Nic dziwnego: ważnym elementem agendy wyborczej nowego prezydenta była totalna krytyka polityki klimatycznej, tak amerykańskiej jak i światowej. Dla Trumpa globalne ocieplenie jest wymysłem Chińczyków, którzy w ten sposób chcą pognębić amerykańską gospodarkę. Stąd zapowiedź ograniczenia działań federalnej Agencji Ochrony Środowiska oraz głęboki sceptycyzm wobec porozumień paryskich. Dla dużej części polskiej klasy politycznej jest to znakomita informacja – Polska jest zbyt słabą siłą polityczną, by rozmontować samodzielnie skomplikowany i długotrwały proces dekarbonizacji, nie ma też poparcia wewnątrz Unii Europejskiej. Dla tych, którzy szukają pomysłów na utrzymanie dominującej roli przemysłu węglowego, zapowiedzi Trumpa są znakomitym prezentem.

2) Kopalnie w dołku – wbrew szumnym zapowiedziom rok pracy rządu Prawa i Sprawiedliwości nie przyniósł zmian w górnictwie węglowym. A przynajmniej nie są to zmiany takie, jakich oczekiwali górnicy. W czasie kampanii wyborczej otrzymali szereg solennych zapewnień: usłyszeli, że górnictwo jest sercem polskiej gospodarki a tym, czego potrzebuje sektor jest jedynie rozsądna restrukturyzacja. Jeszcze na początku roku sekretarz stanu w Ministerstwie Energii Grzegorz Tobiszowski deklarował jasno: „Zamykania kopalń nie będzie”. W listopadzie okazało się, że stanie się coś wręcz przeciwnego. Komisja Europejska zgodziła się, by rząd PiS przeznaczył ponad 8 mld zł z państwowej kasy na likwidację nierentownych kopalń. Nieoficjalne informacje wskazują, że mowa o 7 kopalniach, które łącznie zatrudniają ponad 15 tysięcy pracowników. O kondycji tych zakładów świadczy następujący szczegół: każda tona wydobytego węgla w polskich kopalniach przynosi 27 zł. Natomiast w owych 7 kopalniach średnia strata jest ponad 3 razy wyższa.

Prawo i Sprawiedliwość złamało bardzo istotną obietnicę wyborczą. Czy ten gest uratuje polskie górnictwo, które czeka na gruntowną restrukturyzację? Wątpliwe: możliwe natomiast, że będzie ono dotowane w mniejszym niż obecnie stopniu. Górnicy z nadzieją przyjęli wzrost wartości akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która skorzystała na wzroście cen węgla koksowego. Końca mizerii w polskiej branży górniczej jednak nie widać.

3) Węglowy spór na linii Czechy – Polska – w październiku spółka Arca Capital Bohemia złożyła do Komisji Europejskiej skargę przeciwko rządowi polskiemu. Zarzuca w niej stosowanie niedozwolonej unijnym prawem pomocy publicznej. Według Czechów polskie spółki węglowe w ostatnich latach otrzymały subsydia o łącznej wysokości ponad 1 mld Euro, co miało prowadzić do sztucznego utrzymywania nierentownych kopalni. Tymczasem czeskie górnictwo, przez lata postrzegane jako przykład udanej restrukturyzacji, boryka się z wielkimi problemami – zbyt niskie ceny węgla sprawiają, że część tamtejszych kopalń stanęła na granicy wypłacalności. Co istotne, czeskie kopalnie to miejsce pracy dla kilkunastu tysięcy polskich górników.

4) COP22 w Marrakeszu – przez delegację polską przedstawiany jako wielki sukces naszej dyplomacji klimatycznej. Ministerstwo Środowiska przedstawia się jako jeden z kluczowych aktorów porozumień paryskich, próbuje też zainteresować społeczność międzynarodową sposobem na ograniczenie emisji dwutlenku węgla. Mają nim być „Leśne gospodarstwa węglowe”, które będą zmniejszać koncentrację CO2 w atmosferze. Według wyliczeń polskiego Ministerstwa Środowiska powiększanie upraw leśnych oraz dosadzanie gatunków drzew, które szczególnie intensywnie wychwytują CO2 z atmosfery, powinno zakumulować w ciągu 10 lat 40 mln ton tego gazu. Kłopot polega na tym, że pomysł Ministerstwa Środowiska został gruntownie skrytykowany przez ekspertów, którzy wyliczają, że do zrekompensowania polskich emisji nie wystarczyłoby nawet obsadzenie lasem całej powierzchni kraju! Za lobbingiem polskiej strony rządowej w sprawie lasów stoi nie tylko przekonanie, że Polacy wymyślili rewolucyjny, tani i ekologiczny pomysł. Strona polska próbuje bowiem przekonywać, że sygnatariusze porozumień klimatycznych mogą wybierać sposób walki z emisją – czy to poprzez jej ograniczanie, czy też poprzez wychwytywanie już istniejących zanieczyszczeń. Polski rząd wolałby to drugie rozwiązanie, choć nie ulega wątpliwości, że jest to nic innego jak „metoda końca rury”.

Polski rząd deklaruje, że chętnie zorganizuje jeden z kolejnych szczytów klimatycznych: z pewnością będzie próbował podczas niego forsować pomysły na zalesianie świata. Na razie jednak organizatorem najbliższej konferencji będzie Fiji, którego los jest już przesądzony – ten wyspiarski kraj powoli znika pod wodą. Z pewnością pomysły na zalesianie nie są tym, czego organizatorzy oczekują najbardziej.

5) Spór – to znaczący szczegół, choć umykający uwadze komentatorów: komentując problemy energetyki, rząd Beaty Szydło mówi dwoma wykluczającymi się głosami. Pierwszy to klasyczna narracja, w której główną rolę odgrywa węgiel, a odnawialne źródła energii traktowane są jak niechciane dziecko. Prezentuje ją Ministerstwo Energii, z którego, oprócz wsparcia dla sektora górniczego i energetyki opartej na węglu, raz na jakiś wychodzą kuriozalne komunikaty w rodzaju wypowiedzi ministra Krzysztofa Tchórzewskiego. Szczególnie interesującą była pełna ubolewania wypowiedź o tym, że Polacy zużywają zbyt mało energii. Jest i drugi ośrodek, skupiony w Ministerstwie Rozwoju. Wysyła on co jakiś czas sygnały, że nie ma innej alternatywy niż wzmacnianie sektora OZE. Stąd pomysły produkcji samochodów elektrycznych.

Która z tych opinii nadaje ton działaniu rządu – nie ma wątpliwości. Politycy PiS, posłowie, ministrowie, prezydent, tkwią w węglowych okopach. Ustawa antywiatrakowa oraz nowelizacja ustawy o OZE (obie zablokowały rozwój branży) pokazują to wyraźnie: dla producentów zielonej energii mijający rok jest rokiem czarnym.

Źródło: Fundacja im. Heinricha Bölla

Najnowsze artykuły