KOMENTARZ
Przemysław Wipler
Republikanie.pl
W 2011 roku kandydując do Sejmu pod hasłem „Wolność i Gospodarka”, zapowiadałem, że w sposób szczególny będę zajmował się trzema obszarami tematycznymi: wolnością gospodarczą a zwłaszcza szerszym otwarciem dostępu do zawodów, podatkami i bezpieczeństwem energetycznym. Biorąc pod uwagę zmiany zachodzące w geopolityce i ich wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski, postanowiłem wspólnie z ekspertami z branży energetycznej i ze środowiska „Republikanów” uruchomić pierwszy w Polsce serwis kompleksowo monitorujący wszystko co ważne, by w Polsce uruchomić wydobycie gazu łupkowego – www.pilnujemylupkow.pl.
Przeszliśmy długą drogę od słynnego wystąpienia ówczesnego kandydata na urząd Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, podczas którego przekonywał studentów London School of Economics, że gaz łupkowy wydobywa się metodą odkrywkową. Wiele o tym paliwie dowiedziała od tamtego czasu się polska opinia publiczna, wiele nauczyli się urzędnicy i politycy. Niestety sprawy najważniejsze nie uległy zmianie i łupki leżą. Zarówno w wymiarze politycznym jak i w wymiarze fizycznym, leżą głęboko w ziemi.
Podczas kampanii wyborczej, 19 września 2011 r. – napisałem list otwarty do Donalda Tuska w sprawie wydobycia gazu łupkowego w Polsce, opublikowany w serwisie wPolityce.pl.1 Impulsy do tamtego listu były dwa: kampanijna konferencja premiera na tle płonącej flary gazowej w Lubocinie i ogłoszenie programu wyborczego PO. Donald Tusk posłużył się wtedy swoją ulubioną taktyką, polegającą na przykryciu czterech lat błędów i zaniedbań nowymi obietnicami, z nowymi terminami ich realizacji. Postanowiłem wtedy więc skonfrontować te nowe obietnice z dotychczasowymi działaniami jego rządu i wypowiedziami jego ministrów oraz zadać szereg pytań, z których prawie wszystkie są nadal aktualne.
Czas szybko płynie. Minęły kolejne lata i znowu Donald Tusk został dogoniony przez własne obietnice. Trzy lata temu w Lubocinie mówił: „Z umiarkowanym optymizmem, eksploatacja komercyjna gazu łupkowego rozpocznie się w 2014 r.” Mówił też: „Przyjęliśmy te projekty, które są zbliżone do rozwiązań norweskich i trochę kanadyjskich. One pozwolą na kilku etapach w sposób ostrożny, bez przesady wyciągać także pieniądze dla państwa polskiego z tego opłacalnego, jak sądzimy dla wszystkich gazowego biznesu”. Dalej Donald Tusk wskazał gaz łupkowy jako trzeci priorytet w nowym programie wyborczym PO „Następny krok. Razem zrobimy więcej”, w którym mogliśmy przeczytać takie słowa: „Do 2013 roku wprowadzimy rozwiązania gwarantujące Polsce wysokie przychody z wydobycia gazu łupkowego, które przeznaczymy na bezpieczeństwo przyszłych emerytur.”
Jak wygląda polska mapa łupkowa w dniu dzisiejszym, w trzy lata po tych obietnicach i po siedmiu latach rządów obecnej ekipy? Generalnie, bardzo słabo. Chwilę po wyborach w 2011 roku funkcjonariusze służb zatrzymali praktycznie wszystkich pracowników Ministerstwa Środowiska odpowiedzialnych za udzielanie koncesji na poszukiwanie i wydobycie gazu łupkowego pod zarzutami korupcyjnymi, a departamentu tego nigdy do końca nie odbudowano. Choć dawno minął 2013 rok, do Sejmu wciąż nie trafił ani projekt zmieniający prawo geologiczne i górnicze ani projekt ustawy o opodatkowaniu wydobycia gazu łupkowego. Przez ponad dwa lata trwał łupkowy pat i spory kompetencyjne pomiędzy ministrami odpowiedzialnymi za finanse, skarb i środowisko o kształt kluczowych regulacji, częściowo przełamany odwołaniem ministra Budzanowskiego, a finalnie Ministra Środowiska Marcina Korolca i jego zastępcy – Piotra Woźniaka. To czy został przełamany w dobrą stronę pokaże najbliższy czas. Z uwagi na niestabilną politykę rządu i brak kluczowych regulacji umożliwiających podjęcie decyzji o wydatkowaniu setek milionów złotych na działania poszukiwawcze w Polsce, a dodatkowo pod wpływem czynników makroekonomicznych z wyścigu po polskie łupku wycofywali się kolejni poważni zawodnicy. Z koncesji w Polsce i poszukiwania łupków zrezygnowały takie koncerny globalne jak Exxon, Talisman i Marathon Oil, a ostatnio też włoskie Eni. Na placu boju o łupki pozostały głównie polskie państwowe spółki – PKN Orlen i PGNiG.
Przez ten czas rząd nie stworzył szczegółowej mapy problemów prawnych i faktycznych związanych z wydobyciem gazu łupkowego i jego dalszą sprzedażą, których rozwiązanie przyśpieszyłoby ten proces, a jest ich wiele. Firmy wciąż chcące go wydobywać mają szereg problemów, począwszy od tego, że na polskim rynku brak specjalistów i sprzętu do wydobycia na taką skalę, by obsłużyć ponad 100 obszarów koncesyjnych, a certyfikacja niektórych elementów sprowadzanego sprzętu trwa ponad 18 miesięcy! Do tego dochodzą specyficzne problemy środowiskowe, zagospodarowanie wody z procesu szczelinowania i dziesiątki, jeśli nie setki poważnych wyzwań i problemów do rozwiązania.
Jest szansa, że to się zacznie zmieniać. W następnych tygodniach do Sejmu mają wreszcie trafić kluczowe ustawy, na które czekamy lata. Czy są one równie potrzebne jak wpisanie do planu zagospodarowania przestrzennego gminy terenu pod hutę, której nikt nie chce już budować? Czy pomogą przyśpieszyć sukces, na który tak bardzo czekamy? Czy nowe regulacje będą służyły dobru wspólnemu wszystkich Polaków, czy realizowały przede wszystkich interesy określonych grup – biznesu, biurokracji – próbującym dzięki złym regulacjom na dobru wspólnym żerować? Czy wreszcie uda się przełamać swoisty łupkowy „imposybilizm” rządu? Wszystkim nam tego życzę, dlatego uruchamiam serwiswww.pilnujemylupkow.pl i zachęcam Was wszystkich do komentowania i dyskusji. Z Waszą pomocą będę lepiej patrzył władzy na ręce w tym strategicznym dla przyszłości Polski temacie.