Szef rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller uważa, że udział koncernu w rynku gazu UE wzrośnie mimo konkurencji ze strony dostawców skroplonego gazu ziemnego LNG. W wywiadzie dla agencji Reuters. Miller podkreślił, że gazociągi są tańsze i wygrywają z LNG. Europa może brać gaz zewsząd, zważywszy jej inwestycje w terminale LNG, lecz gazociągi pozostają tańsze i wygrywają z LNG i tak też będzie w przyszłości – zauważył szef Gazpromu we wtorek w wywiadzie telefonicznym.
Miller powiedział, że dostawy przez Ukrainę spadną po roku 2020, lecz nie ustaną całkowicie, jak wcześniej groziła Moskwa. Reuters przypomina, że zachodni partnerzy Gazpromu zgodzili się w poniedziałek na nowy sposób finansowania gazociągu Nord Stream 2, co usunęło wielką przeszkodę w planowanym przez Rosję zwiększeniu dostaw gazu do Europy od roku 2019.
Gazprom zaspokaja obecnie jedną trzecią zapotrzebowania Europy na gaz i udział ten wzrósł z jednej czwartej w ciągu 20 lat. Rosyjski koncern ma nadzieję na możliwość zwiększenia dostaw mimo obaw UE, że staje się zbyt zależna od rosyjskich nośników energii.
-Obecnie, w roku 2017, bijemy rekord z 2016 roku o mniej więcej 10 proc., toteż możemy spodziewać się nowych rekordów w tym roku i udział Gazpromu w europejskim rynku będzie rosnąć – powiedział Miller agencji Reuters, która nazywa swego rozmówcę jednym z najbliższych i najdłużej działających współpracowników prezydenta Władimira Putina.
W roku 2016 Gazprom sprzedał Europie rekordowe 179 mld metrów sześciennych gazu, czemu sprzyjało obniżenie cen ropy, od których zależy ustalanie cen gazu, sprzyjały także niskie temperatury – pisze Reuters. Dodaje, że odbiorcy domagają się w tym roku zwiększenia dostaw i Gazprom wierzy, że przez następne 15 lat zdoła dostarczać dodatkowo 100 mld metrów sześciennych rocznie, których kontynent będzie potrzebował do 2035 roku z powodu spadku własnej produkcji. -Spadek wydobycia na Morzu Północnym, a także w innych państwach UE staje się bardzo ważnym czynnikiem. Jeśli się to uwzględni, rynek rosyjski będzie rosnąć – powiedział Miller.
UE pragnie zmniejszyć swą zależność od rosyjskich nośników energii, zwłaszcza po zaanektowaniu przez Rosję Krymu i po jej działaniach na wschodzie Ukrainy – przypomina Reuters. Pisze, że krytycy Kremla twierdzą, że tę zależność wykorzystuje on do zastraszani i szantażowania, czemu Moskwa zaprzecza. – Nie sądzę, by uczciwie było mówić o zależności – powiedział Miller. -Nasza zależność jest obopólna: gdy inwestujemy w eksploatację, w budowę rurociągów, Gazprom liczy na przyszłe zapotrzebowanie i de facto zależy od rynku Europy w takim samym stopniu, jak Europa zależy od rosyjskiego gazu – oświadczył Miller.
Państwa Europy Wschodniej i kraje bałtyckie zwracają uwagę, że nowy gazociąg transportujący rosyjski gaz przez Bałtyk uczyni z UE zakładnika Moskwy. Inne państwa, głównie zaś Niemcy, popierają gazociąg dla korzyści gospodarczych – pisze Reuters. Przypomina, że Gazprom pierwotnie groził odcięciem wszelkich dostaw gazu do Europy przez Ukrainę, gdy zostanie zbudowany Nord Stream 2 i gdy w roku 2020 wygaśnie umowa tranzytowa z Ukrainą.
Miller powiedział, że pewna ilość gazu może dalej płynąć przez Ukrainę. -Jesteśmy gotowi do rozmów… lecz możemy mówić o znacznie mniejszych wielkościach, być może o ok. 15 mld metrów sześciennych rocznie dla krajów graniczących z Ukrainą- oświadczył szef Gazpromu.To, jak pisze Reuters, zaledwie niewielki procent poprzednich wielkości; Ukraina jest w stanie przetransportować tranzytem przez swe terytorium do 120 mld metrów sześciennych gazu rocznie; była od czasów sowieckich główną drogą zaopatrzenia w gaz Zachodu.
Rosyjskie groźby przerwania dostaw przez Ukrainę sprawiły, że niektórzy politycy unijni utrzymywali, że projekt Nord Stream 2 powstał w celu ukarania Kijowa, czemu Moskwa zaprzecza.Miller zapewniał we wtorek, że nowa droga dostaw jest o 2000 km krótsza niż przez Ukrainę.
Nord Stream 2 ma powstać na dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w 2011 roku gazociągu Nord Stream. Ma to być dwunitkowa magistrala gazowa o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec. Ma być gotowy pod koniec 2019 roku.
Polska Agencja Prasowa