icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Aleksandrowicz: Rosja chce rozbić Unię Europejską (ROZMOWA)

ROZMOWA

O tym jak Rosja wykorzystuje kryzys migracyjny i rosnące napięcie na Bliskim Wschodzie opowiada dr hab. Tomasz Aleksandrowicz, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

BiznesAlert.pl: Islamski radykalizm coraz otwarciej atakuje porządek czołowych państw europejskich. Czy można oceniać, że to zamierzone destabilizowanie Europy? Czy spontaniczny chaos spowodowany masowym przesiedlaniem się wielusettysięcznych mas ludności? 

Tomasz Aleksandrowicz: Napływ imigrantów do Europy jest spowodowany ogólną sytuacją w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej; procesy imigracyjne zaczęły nasilać się po Arabskiej Wiośnie i destabilizacji tego regionu.  Trudno tu mówić o celowych działaniach. Czym innym jest natomiast wykorzystywanie napływu imigrantów do działań destabilizacyjnych. Wśród uchodźców bez wątpienia znajdują się wysłannicy, członkowie czy sympatycy islamistycznych organizacji terrorystycznych, których zadaniem jest nie tylko wzmacnianie radykalizacji środowisk muzułmańskich w Europie, jak i dokonywanie zamachów terrorystycznych. Sama destabilizacja wynika zarówno ze skali migracji, jak i braku strategii postępowania wobec imigrantów – zarówno w skali poszczególnych państw, jak i Unii Europejskiej jako całości. Wiele złego przyniosła także nieodpowiedzialna polityka zwana multikulti, która de facto sprowadzała się do tolerowania zachowań niezgodnych z prawem i do niewymagania od uchodźców podporządkowania się nawet elementarnym normom społecznym i kulturowym obowiązującym w Europie.

Jak Pan ocenia skutki tej destabilizacji dla dalszej perspektywy Unii Europejskiej? Najważniejsze państwo UE, jeden z jej fundamentów i jej zwornik, RFN, ogarnięte jest chyba najsilniej procesem politycznego chaosu, rozpadu koncepcji i programu w najsilniejszej partii koalicji rządzącej CDU/CSS? Jak Pan ocenia głęboką niekonsekwencję Berlina: z jednej strony dążenie do ekstremalnego przestrzega prawa UE, a z drugiej otwarcie na realizację sprzecznego z tym prawem programu Nord Stream-2 w interesie niemieckiego wielkiego biznesu?

Perspektywy nie są zbyt optymistyczne. Z jednej strony Europa może zmienić się w oblężoną twierdzę i równocześnie zaangażować się w interwencję militarną na Bliskim Wschodzie. Faktem jest, że forsowana przez kanclerz Angelę Merkel polityka przyniosła opłakane  efekty. Powoduje to wzrost popularności sił skrajnie prawicowych, nie tylko w perspektywie nadchodzących wyborów landowych, lecz także niepokojów społecznych, ataków na domy azylantów etc.

Oczywiście Władimir Putin bardzo sprytnie wykorzystuje tą sytuację. Rosyjska interwencja w Syrii ma także swój europejski wymiar: Kreml formułuje w ten sposób jasny przekaz – Rosja rozwiąże problem Państwa Islamskiego, ale w zamian oczekuje zakończenia sankcji i pozostawienia Ukrainy w rosyjskiej strefie wpływów.

W niemieckiej polityce wobec Rosji (nota bene – nie tylko niemieckiej) widać wyraźnie dwa nurty: stricte polityczny, nakazujący przeciwstawienie się imperialnym zachowaniom Putina oraz biznesowy, który nie uwzględnia kwestii politycznych, a koncentruje się na sferze gospodarczej i finansowej. Stąd te rozbieżności – biznes zainteresowany jest po prostu robieniem interesów z Rosją i zarabianiem pieniędzy. Nie sposób pominąć w tym miejscu roli, jaką odgrywa w poszczególnych państwach europejskich rosyjska agentura wpływu. Przykład kanclerza Schroedera mówi przecież sam za siebie.

Trudno tu mówić o niekonsekwencji Berlina – po prostu Niemcy realizują własne interesy gospodarcze i stąd poparcie dla współpracy z Rosją.

Czy Rosja może politycznie i gospodarczo skorzystać na coraz  głębszej destabilizacji Europy, a zwłaszcza Unii Europejskiej? Czy islamski radykalizm sprzyja operacjom militarnym Rosji nie tylko w Ukrainie, ale też wobec innych państw Europy Wschodniej ( np. państw bałtyckich)?

Zdecydowanie tak, to właśnie zdaje się być podstawowym celem Kremla w jego strategii wobec Unii Europejskiej. Stąd poparcie Moskwy dla ruchów antyunijnych, jak np. Frontu Narodowego we Francji, atrakcyjne oferty gospodarcze (typu Nord Stream), podkreślanie np. polskiej „antyrosyjskości i awanturnictwa” etc. Islamski radykalizm jest bez wątpienia czynnikiem sprzyjającym Rosji o tyle, że po pierwsze, absorbuje uwagę i potencjał Unii Europejskiej jako bezpośrednie zagrożenie, a po drugie pozwala Rosji na odegranie roli sojusznika Unii Europejskiej w walce z tym przeciwnikiem. Ponadto, jak już wspomniałem, społeczeństwa poszczególnych państw europejskich zaczynają żyć w strachu przez radykalnym islamem domagając się od swoich rządów bardzie skutecznych działań – stąd popularność wszelkich ruchów bazujących na  tych uczuciach. Nie ulega wątpliwości, że słaba, rozbita i zdezintegrowana Unia Europejska leży w interesie Kremla, który mógłby otwarcie rozgrywać poszczególne państwa przeciwko sobie. To z kolei kłóci się z interesem politycznym zarówno Polski, jak i państw bałtyckich, które Moskwa tradycyjnie przedstawia jako antyrosyjskie, przeszkadzające w nawiązaniu poprawnych i wzajemnie korzystnych stosunków Unii Europejskiej z Rosją i uniemożliwiające w budowaniu ładu politycznego i gospodarczego.

Jaka w Pana ocenie powinna być rola europejskich służb specjalnych, wojskowych i cywilnych w zwalczaniu destabilizacji Europy? Czy np. potrzebna jest nowa wspólna struktura służąca temu celowi? Czy państwa europejskie powinny przyjąć nowe przepisy prawa zwiększające skuteczność służb wobec zagrożeń? Czy raczej Unia Europejska powinna przyjąć, że każde z państw powinno kierować się własnym rozeznaniem i własnymi zagrożeniami.

– Zwalczanie terroryzmu to działania prowadzone przez wiele podmiotów i na wielu płaszczyznach; służby specjalne odgrywają w tym zakresie rolę nie do przecenienia – rozpoznania operacyjnego. To kluczowa funkcja w przyjętej powszechnie strategii kontrterrorystycznej, a więc działań aktywnych, wyprzedzających, zmierzających nie do ustalenia, schwytania i ukarania sprawców, lecz mająca na celu niedopuszczenie do zamachu terrorystycznego.

Ciężar zwalczania terroryzmu spoczywa na krajowych służbach specjalnych działających w koordynacji ze swoimi partnerami w innych państwach. Kluczowa w tym zakresie jest wymiana informacji operacyjnych, z zatem zdobywanych w sposób tajny – zarówno od agentury, jak i za pośrednictwem różnego rodzaju środków technicznych, popularnie nazywanych „podsłuchami”. Oczywiście ich stosowanie  z definicji narusza prawo do prywatności; ostre debaty na temat uprawnień służb toczą się niemal we wszystkich demokratycznych państwach, także i w Polsce. Swoistym signum temporis jest konieczność odpowiedzenia sobie na pytanie: ile wolności, ile prywatności, a ile bezpieczeństwa. Warto zauważyć, że niemal po każdym zamachu terrorystycznym mamy do czynienia nie tylko z oskarżeniami służb bezpieczeństwa o nieudolność i równocześnie poparcie dla zwiększenia ich uprawnień, to poparcie maleje wraz z upływem czasu przeradzając się stopniowo w oskarżenia o wykorzystywanie społecznych obaw do zwiększania swoich uprawnień w celu kontroli społeczeństwa. Jest jednak rzeczą oczywistą, że w walce z tak groźnym przeciwnikiem, jakim są współczesne organizacje terrorystyczne, służby specjalne i policja muszą dysponować uprawnieniami pozwalającymi na skuteczne zapobieganie zamachom; zawsze dzieje się to kosztem wolności i prywatności. To jedna z najbardziej tragicznych konsekwencji zagrożeń terrorystycznych.

Skuteczność ponadnarodowych czy międzynarodowych struktur zwalczających terroryzm jest – jak dowodzą doświadczenia – niewielka. W ramach Unii Europejskiej takie struktury już istnieją, najbardziej efektywną wydaje się być EUROPOL – Europejski Urząd Policji. Ponadto w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych funkcjonuje tzw. Centrum Analizy Wywiadowczej (IntCom). Ciężar zwalczania terroryzmu spoczywa zatem na służbach krajowych, choć z samej natury zagrożeń terrorystycznych wynika konieczność ich współdziałania, polegającego przede wszystkim na wymianie informacji.

Rozmawiała Teresa Wójcik

ROZMOWA

O tym jak Rosja wykorzystuje kryzys migracyjny i rosnące napięcie na Bliskim Wschodzie opowiada dr hab. Tomasz Aleksandrowicz, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

BiznesAlert.pl: Islamski radykalizm coraz otwarciej atakuje porządek czołowych państw europejskich. Czy można oceniać, że to zamierzone destabilizowanie Europy? Czy spontaniczny chaos spowodowany masowym przesiedlaniem się wielusettysięcznych mas ludności? 

Tomasz Aleksandrowicz: Napływ imigrantów do Europy jest spowodowany ogólną sytuacją w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej; procesy imigracyjne zaczęły nasilać się po Arabskiej Wiośnie i destabilizacji tego regionu.  Trudno tu mówić o celowych działaniach. Czym innym jest natomiast wykorzystywanie napływu imigrantów do działań destabilizacyjnych. Wśród uchodźców bez wątpienia znajdują się wysłannicy, członkowie czy sympatycy islamistycznych organizacji terrorystycznych, których zadaniem jest nie tylko wzmacnianie radykalizacji środowisk muzułmańskich w Europie, jak i dokonywanie zamachów terrorystycznych. Sama destabilizacja wynika zarówno ze skali migracji, jak i braku strategii postępowania wobec imigrantów – zarówno w skali poszczególnych państw, jak i Unii Europejskiej jako całości. Wiele złego przyniosła także nieodpowiedzialna polityka zwana multikulti, która de facto sprowadzała się do tolerowania zachowań niezgodnych z prawem i do niewymagania od uchodźców podporządkowania się nawet elementarnym normom społecznym i kulturowym obowiązującym w Europie.

Jak Pan ocenia skutki tej destabilizacji dla dalszej perspektywy Unii Europejskiej? Najważniejsze państwo UE, jeden z jej fundamentów i jej zwornik, RFN, ogarnięte jest chyba najsilniej procesem politycznego chaosu, rozpadu koncepcji i programu w najsilniejszej partii koalicji rządzącej CDU/CSS? Jak Pan ocenia głęboką niekonsekwencję Berlina: z jednej strony dążenie do ekstremalnego przestrzega prawa UE, a z drugiej otwarcie na realizację sprzecznego z tym prawem programu Nord Stream-2 w interesie niemieckiego wielkiego biznesu?

Perspektywy nie są zbyt optymistyczne. Z jednej strony Europa może zmienić się w oblężoną twierdzę i równocześnie zaangażować się w interwencję militarną na Bliskim Wschodzie. Faktem jest, że forsowana przez kanclerz Angelę Merkel polityka przyniosła opłakane  efekty. Powoduje to wzrost popularności sił skrajnie prawicowych, nie tylko w perspektywie nadchodzących wyborów landowych, lecz także niepokojów społecznych, ataków na domy azylantów etc.

Oczywiście Władimir Putin bardzo sprytnie wykorzystuje tą sytuację. Rosyjska interwencja w Syrii ma także swój europejski wymiar: Kreml formułuje w ten sposób jasny przekaz – Rosja rozwiąże problem Państwa Islamskiego, ale w zamian oczekuje zakończenia sankcji i pozostawienia Ukrainy w rosyjskiej strefie wpływów.

W niemieckiej polityce wobec Rosji (nota bene – nie tylko niemieckiej) widać wyraźnie dwa nurty: stricte polityczny, nakazujący przeciwstawienie się imperialnym zachowaniom Putina oraz biznesowy, który nie uwzględnia kwestii politycznych, a koncentruje się na sferze gospodarczej i finansowej. Stąd te rozbieżności – biznes zainteresowany jest po prostu robieniem interesów z Rosją i zarabianiem pieniędzy. Nie sposób pominąć w tym miejscu roli, jaką odgrywa w poszczególnych państwach europejskich rosyjska agentura wpływu. Przykład kanclerza Schroedera mówi przecież sam za siebie.

Trudno tu mówić o niekonsekwencji Berlina – po prostu Niemcy realizują własne interesy gospodarcze i stąd poparcie dla współpracy z Rosją.

Czy Rosja może politycznie i gospodarczo skorzystać na coraz  głębszej destabilizacji Europy, a zwłaszcza Unii Europejskiej? Czy islamski radykalizm sprzyja operacjom militarnym Rosji nie tylko w Ukrainie, ale też wobec innych państw Europy Wschodniej ( np. państw bałtyckich)?

Zdecydowanie tak, to właśnie zdaje się być podstawowym celem Kremla w jego strategii wobec Unii Europejskiej. Stąd poparcie Moskwy dla ruchów antyunijnych, jak np. Frontu Narodowego we Francji, atrakcyjne oferty gospodarcze (typu Nord Stream), podkreślanie np. polskiej „antyrosyjskości i awanturnictwa” etc. Islamski radykalizm jest bez wątpienia czynnikiem sprzyjającym Rosji o tyle, że po pierwsze, absorbuje uwagę i potencjał Unii Europejskiej jako bezpośrednie zagrożenie, a po drugie pozwala Rosji na odegranie roli sojusznika Unii Europejskiej w walce z tym przeciwnikiem. Ponadto, jak już wspomniałem, społeczeństwa poszczególnych państw europejskich zaczynają żyć w strachu przez radykalnym islamem domagając się od swoich rządów bardzie skutecznych działań – stąd popularność wszelkich ruchów bazujących na  tych uczuciach. Nie ulega wątpliwości, że słaba, rozbita i zdezintegrowana Unia Europejska leży w interesie Kremla, który mógłby otwarcie rozgrywać poszczególne państwa przeciwko sobie. To z kolei kłóci się z interesem politycznym zarówno Polski, jak i państw bałtyckich, które Moskwa tradycyjnie przedstawia jako antyrosyjskie, przeszkadzające w nawiązaniu poprawnych i wzajemnie korzystnych stosunków Unii Europejskiej z Rosją i uniemożliwiające w budowaniu ładu politycznego i gospodarczego.

Jaka w Pana ocenie powinna być rola europejskich służb specjalnych, wojskowych i cywilnych w zwalczaniu destabilizacji Europy? Czy np. potrzebna jest nowa wspólna struktura służąca temu celowi? Czy państwa europejskie powinny przyjąć nowe przepisy prawa zwiększające skuteczność służb wobec zagrożeń? Czy raczej Unia Europejska powinna przyjąć, że każde z państw powinno kierować się własnym rozeznaniem i własnymi zagrożeniami.

– Zwalczanie terroryzmu to działania prowadzone przez wiele podmiotów i na wielu płaszczyznach; służby specjalne odgrywają w tym zakresie rolę nie do przecenienia – rozpoznania operacyjnego. To kluczowa funkcja w przyjętej powszechnie strategii kontrterrorystycznej, a więc działań aktywnych, wyprzedzających, zmierzających nie do ustalenia, schwytania i ukarania sprawców, lecz mająca na celu niedopuszczenie do zamachu terrorystycznego.

Ciężar zwalczania terroryzmu spoczywa na krajowych służbach specjalnych działających w koordynacji ze swoimi partnerami w innych państwach. Kluczowa w tym zakresie jest wymiana informacji operacyjnych, z zatem zdobywanych w sposób tajny – zarówno od agentury, jak i za pośrednictwem różnego rodzaju środków technicznych, popularnie nazywanych „podsłuchami”. Oczywiście ich stosowanie  z definicji narusza prawo do prywatności; ostre debaty na temat uprawnień służb toczą się niemal we wszystkich demokratycznych państwach, także i w Polsce. Swoistym signum temporis jest konieczność odpowiedzenia sobie na pytanie: ile wolności, ile prywatności, a ile bezpieczeństwa. Warto zauważyć, że niemal po każdym zamachu terrorystycznym mamy do czynienia nie tylko z oskarżeniami służb bezpieczeństwa o nieudolność i równocześnie poparcie dla zwiększenia ich uprawnień, to poparcie maleje wraz z upływem czasu przeradzając się stopniowo w oskarżenia o wykorzystywanie społecznych obaw do zwiększania swoich uprawnień w celu kontroli społeczeństwa. Jest jednak rzeczą oczywistą, że w walce z tak groźnym przeciwnikiem, jakim są współczesne organizacje terrorystyczne, służby specjalne i policja muszą dysponować uprawnieniami pozwalającymi na skuteczne zapobieganie zamachom; zawsze dzieje się to kosztem wolności i prywatności. To jedna z najbardziej tragicznych konsekwencji zagrożeń terrorystycznych.

Skuteczność ponadnarodowych czy międzynarodowych struktur zwalczających terroryzm jest – jak dowodzą doświadczenia – niewielka. W ramach Unii Europejskiej takie struktury już istnieją, najbardziej efektywną wydaje się być EUROPOL – Europejski Urząd Policji. Ponadto w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych funkcjonuje tzw. Centrum Analizy Wywiadowczej (IntCom). Ciężar zwalczania terroryzmu spoczywa zatem na służbach krajowych, choć z samej natury zagrożeń terrorystycznych wynika konieczność ich współdziałania, polegającego przede wszystkim na wymianie informacji.

Rozmawiała Teresa Wójcik

Najnowsze artykuły