Polityka klimatyczna nie była dotychczas dla Armina Lascheta zbyt ważnym tematem. Wręcz odwrotnie, bo w swoim landzie, Nadrenii Północnej-Westfalii, bronił mimo protestów górnictwa odkrywkowego – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Nie dziwi więc, że krótko po jego niedawnej wygranej w głosowaniu na nowego przewodniczącego niemieckiej chadecji wiodąca organizacja proklimatyczna i antywęglowa „Ende Gelände” zagrzewała w sieciach społecznościowych do ostrej reakcji na wybór właśnie tego polityka. W tle jest konflikt o planowane wyburzenie wiosek, takich jak np. Lützerath, w celu poszerzenia kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Garzweiler, której właścicielem jest koncern energetyczny RWE.
O pobłażliwość w stosunku do węglowych gigantów oskarża Lascheta portal klimareporter.de, ściśle związany ze środowiskiem aktywistów proklimatycznych. Podobne wypowiedzi słychać również ze strony partii Zielonych. Jej politycy zarzucają Laschetowi, że to właśnie przez niego wyjście Niemiec z węgla będzie miało ostatecznie miejsce dopiero w 2038 roku, co Zieloni i aktywiści uważają za zbyt późny termin.
Aby odpowiednio ocenić kontekst złych relacji Lascheta ze środowiskami ekologicznymi, należy się cofnąć do wydarzeń związanych z protestami w Hambacher Forst oraz do pozwolenia na zakończenie budowy elektrociepłowni węglowej Datteln 4.
W 2018 roku teren Hambacher Forst miał być częściowo wycięty i przeznaczony do użytku górniczego. Protesty aktywistów, nagłośnienie medialne oraz wielokrotne odwoływania się do instancji sądowych, zakończyły i wstrzymały plany wycinki tego terenu, za czym opowiadał się premier landu Laschet.
Uruchomienie Datteln 4 to kolejny przykład popierania przemysłu węglowego przez Lascheta. Zieloni i aktywiści przypominają, że w obliczu odchodzenia Niemiec od węgla otwarcie nowej elektrociepłowni na węgiel kamienny oznacza import z krajów takich jak Rosja. Od 2018 roku węgiel kamienny nie jest już bowiem wydobywany w Niemczech. Mija się to więc całkowicie z sensem ustaleń dotyczących energetyki i węgla w Niemczech, przyjętych w 2019 roku.
Prezentując swój program polityczny, Laschet i jego zastępca Jens Spahn zwracali uwagę na to, że cele ekologiczne i ekonomiczne powinny być realizowane równocześnie i że nie powinny być ze sobą sprzeczne. Ta wypowiedź pokazuje, że Laschet nie neguje wagi polityki klimatycznej, ale może oznaczać w przyszłości nieco inaczej rozłożone akcenty.
Laschet opowiada się za kontynuacją redukcji CO2, ale poprzez jednolitą europejską cenę CO2 wraz z uzupełniającym programem wsparcia dla przedsiębiorstw. Inaczej też widzi kwestię produkcji wodoru. Rząd federalny dotychczas traktował wodór jako technologię zieloną i oznaczającą redukcję emisji. Laschet tej bezemisyjności specjalnie nie podkreśla, wodór jest jego zdaniem surowcem z dużym potencjałem dla przemysłu i energetyki.
Mechanizm jednolitej europejskiej ceny CO2 jest w Niemczech przedmiotem szerokiej dyskusji. Aktywiści od ochrony klimatu krytykują ten instrument, bo wydaje się on im za mało skuteczny. W tym kontekście cytowane są często rezultaty badań przeprowadzonych na szwajcarskim uniwersytecie ETH Zürich.
– Obserwujemy znaczną redukcję emisji, jednak nie przez inwestycje w technologie bezemisyjne, lecz poprzez przechodzenie na inne, nieco mniej emisyjne. W odniesieniu do zamierzonej neutralności klimatycznej przejście od benzyny do oleju napędowego lub z węgla na gaz jest praktycznie bez znaczenia – stwierdził kierownik badań, Johan Lilliestam.
Niemieccy komentatorzy zauważają korelacje między planami jednolitych opłat za emisje CO2 a importem gazu do Niemiec przez Nord Stream 2. Ich zdaniem Laschet będzie popierał zakończenie Nord Stream 2, gdyż generalnie popiera on Energiewende. Jego celem będzie jednak redukcja emisji, a nie jej całkowite wyeliminowanie. Nie należy się również w najbliższym czasie spodziewać działań zmierzających ku całkowitej transformacji energetyki i przemysłu w celu szybkiego osiągnięcia neutralności klimatycznej.
Fedorska: Wybory w Niemczech, czyli trzech króli i jeden cesarz