– Atom nie jest na razie przedmiotem gry politycznej w naszym kraju. Warto wierzyć w ludzi i ukończenie tego projektu – powiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski w rozmowie z BiznesAlert.pl. – Pięć lat temu mało kto wierzył w powrót Baltic Pipe, a teraz jest on blisko realizacji.
BiznesAlert.pl: Czy Polska faworyzuje Amerykanów w rozmowach o wyborze technologii budowy elektrowni jądrowej?
Piotr Naimski: To nie jest kwestia faworyzowania. Mamy natomiast umowę międzyrządową ze Stanami Zjednoczonymi, która przewiduje powstanie oferty dla rządu polskiego. Spółki amerykańskie mają na to półtora roku. Na poziomie komitetu sterującego powołanego zgodnie z zapisami umowy pracujemy nad schematem udziału finansowego partnera.
Czy ta umowa nie przesądza o wyborze partnera programu jądrowego?
Warunki wyboru technologii oraz pomocy publicznej będziemy uzgadniali z Komisją Europejską i Euratomem. Umowa polsko-amerykańska jest notyfikowana w Euratomie. Działamy w zgodzie z regulacjami europejskimi. Jednakże nasze rozmowy ze stroną amerykańską są zaawansowane i są wszelkie przesłanki do tego, by ta oferta była atrakcyjna dla Polski.
Czy inni oferenci zostali zmotywowani zaawansowaniem rozmów z USA?
Mamy sygnały z Francji, że EDF jest zainteresowany. Przedstawiamy nasze oczekiwania. Jeżeli oferta francuska zostanie przedłożona, będziemy ją rozpatrywali. Mamy czas do połowy 2022 roku. Jeżeli naprawdę pojawią się konkretne możliwości alternatywne to zostaną rozważone, ale dotychczas nie pojawiły się.
Jakie wyzwania czekają polski atom wobec faktu, że część krajów unijnych apeluje o zaprzestanie finansowania publicznego energetyki jądrowej w Unii Europejskiej?
Mamy do czynienia z różnym podejściem w krajach członkowskich do tego problemu. Polityka energetyczna Niemiec zakłada rezygnację z energetyki jądrowej, ale we Francji zapadła decyzja o budowie kolejnych reaktorów. Wielka Brytania buduje kolejne duże elektrownie jądrowe. Holandia rozważa taką budowę. Czechy i Węgry chcą mieć więcej atomu. W tej chwili w Europie zaczyna przeważać przekonanie, że nie da się utrzymać Europejskiego Zielonego Ładu, czyli odejścia od energetyki emisyjnej, bez energetyki jądrowej, która jest bezemisyjna. Ten pogląd jest już przyjmowany jako oczywisty. Polska transformacja energetyczna zakładająca odejście od węgla w długiej perspektywie wymaga zastąpienia go elektrowniami pracującymi stabilnie w podstawie. Takim źródłem są elektrownie jądrowe, które muszą być budowane równolegle z Odnawialnymi Źródłami Energii.
Co z gazem?
Gaz będzie uzupełnieniem energetycznego miksu. Zamykane elektrownie węglowe muszą być zastępowane równolegle nowymi, równie wiarygodnymi . Pierwszy reaktor jądrowy ma być gotowy w 2033 roku. Nowe elektrownie gazowe powinny powstać w latach dwudziestych. Naturalnymi inwestorami powinny być spółki elektroenergetyczne. Powodzenie transformacji energetycznej opiera się między innymi na tym, że inwestycje w energetykę gazową zostaną zrealizowane w odpowiednim czasie. Chodzi o zrównoważoną transformację energetyczną z taką ilością elektrowni gazowych, która nie uzależni nas od niechcianych źródeł gazu, ale zastąpi odchodzące elektrownie węglowe. Cel zasadniczy to utrzymanie wystarczalności produkcji energii elektrycznej w Polsce. Deficyt produkcji energii stworzy istotne niebezpieczeństwo uzależnienia systemowego od importu energii, a tego nie chcemy.
Jaki jest limit rozwoju energetyki gazowej?
Na początku lat trzydziestych będziemy mogli sprowadzać 25-26 mld m sześc. gazu rocznie z połączeń na granicy Polski. Do tego dojdzie niecałe 5 mld m sześc. krajowego wydobycia. Razem będzie około 30 mld m sześc. do wykorzystania w Polsce zapewnione przez infrastrukturę Gaz-Systemu i kontrakty PGNiG w sposób bezpieczny.
Bez kontraktu jamalskiego?
Bez. Nie licząc też wejść wschodnich do polskiego systemu przesyłowego. Kłopot polega dziś w dużym stopniu na tym, że spółki energetyczne muszą znaleźć finansowanie inwestycji gazowych. To jest prawdziwe wąskie gardło, a nie ograniczenia w dostępie do gazu spoza Rosji. Spółki muszą budować nowe bloki gazowe m. in. w Dolnej Odrze, Ostrołęce, Kozienicach. Nikt oczywiście nie liczy na to, że będzie unijne finansowanie elektrowni gazowych, ale pozyskiwanie kredytów na takie inwestycje może być utrudnione, chociaż nadal możliwe.
Czy podobnie może być z atomem, który ma równie ścisły harmonogram?
Spółka PGE EJ1 przejęta przez Skarb Państwa przygotowuje raporty środowiskowy i lokalizacyjny. Te prace są prowadzone równolegle i znajdują się na finiszu. Zakończą się w tym roku. Alternatywnie opisywane są dwie potencjalne lokalizacje, czyli Lubiatowo-Kopalino i Żarnowiec. Jedna z nich to plan B, bo zgodnie z regulacjami środowiskowymi musi zostać zawsze opisane rozwiązanie alternatywne.
Czy jest plan budowy przyłącza elektroenergetycznego?
Polskie Sieci Elektroenergetyczne przygotowują się do tego projektu, ale konkretna trasa będzie zależała od ostatecznego wyboru miejsca budowy elektrowni jądrowej. PSE planują sieć tak, by przyjąć energię z morskich farm wiatrowych i atomu. Mówimy o 6-9 GW energetyki jądrowej, w tym na Pomorzu 2,2 do 3,5 GW. Chodzi o budowę całkowicie nowych linii wyprowadzających prąd z elektrowni i wzmocnienie istniejących sieci przesyłowych w Polsce północnej. Konieczne też będzie w pierwszej kolejności doprowadzenie sieci do placu budowy.
Czy to oznacza nowe wyzwania środowiskowe?
Tak, ale oczywiście będziemy planowali całość inwestycji uwzględniając minimalizowanie ingerencji w środowisko. Liczymy na współpracę z lokalnymi samorządami, które sprzyjają inwestycji.
Jakie będą wyzwania polityczne, skoro zbliżają się wybory parlamentarne w 2023 roku?
Plany budowy energetyki jądrowej są o tyle bezpieczne, że nie budzą politycznych emocji. Panuje zrozumienie, że sprzeciw wobec atomu jest nieracjonalny, a 65 procent obywateli w Polsce popiera tę inwestycje. Dwudziestoletni program jądrowy ma być kontynuowany przez wiele kadencji i rządów. Jego realizacja będzie miarą dojrzałości naszego państwa. Podobnie było z gazoportem, który już funkcjonuje i większość Polaków jest z tego zadowolona a nawet często dumna. Energia atomowa nie jest przedmiotem gry politycznej w naszym kraju. Warto wierzyć w ludzi i ukończenie tego projektu. Wiążące decyzje w tej sprawie powinny zostać podjęte jeszcze przed wyborami, czyli w 2022 roku. Rząd będzie miał wtedy przedłożoną ofertę współpracy, a niedługo potem kontrakt z firmą, która ma zbudować elektrownię. Jeśli bralibyśmy pod uwagę tylko złe scenariusze, stalibyśmy w miejscu bojąc się cokolwiek przedsięwziąć. Pięć lat temu mało kto wierzył w powodzenie projektu budowy gazociągu z norweskich złóż do Polski a dzisiaj Baltic Pipe jest bliski ukończenia. Październik 2022 to przyszły rok!
Czy ktoś może jeszcze wykoleić Baltic Pipe na tym etapie?
Bierzemy pod uwagę wszystkie możliwe do wyobrażenia czynniki. Staramy się przewidzieć wszelkie trudności i je usuwać, jeśli pojawiają się. Nie powinno być już żadnych kłopotów z budową Baltic Pipe.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik