Jakóbik: Brak decyzji o atomie to też decyzja

24 kwietnia 2018, 07:30 Read in english Atom

Polski atom przegrał z wyborami samorządowymi. Rząd prawdopodobnie chce skrócić o niego front walki politycznej, dlatego odkłada decyzję na czas po wyborach. To także swego rodzaju decyzja – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Mateusz Morawiecki. Fot. Flickr
Mateusz Morawiecki. Fot. Flickr

Najpierw nasze informacje o zamkniętym spotkaniu rządowym, na którym ma zapaść ostateczna decyzja o polskim atomie potwierdził minister energii. Potem dowiedzieliśmy się, że w jego trakcie odłożono decyzję o przyszłości Programu Polskiej Energetyki Jądrowej na okres po wyborach samorządowych. Brak decyzji to też decyzja i jasny sygnał, który zadziała demotywująco na branżę.

Polityka

Chociaż ministerstwo energii popiera plan budowy elektrowni jądrowej, programu obawia się premier RP Mateusz Morawiecki. Powodem są zbliżające się wybory samorządowe i groźba protestów wokół projektu. Obecnie budowa infrastruktury energetycznej budzi kontrowersje, niezależnie od braku obiektywnych powodów do obaw. Tak było w przypadku linii elektroenergetycznej Kozienice-Ołtarzew i może być przy budowie gazociągu zasilającego Elektrociepłownię Żerań w gaz do nowego bloku. Chociaż pierwsza inwestycja ma zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne poprzez domknięcie pierścienia wokół Warszawy, a druga pozwolić na zmniejszenie emisji z Żerania, pojawiły się protesty społeczne. Projekt jądrowy ma nieporównywalnie większą skalę i faktycznie może wzbudzić protesty, także za granicą. Temat może spotkać się z krytyką w Austrii i Niemczech. Chociaż z punktu widzenia polityki klimatycznej atom byłby pożądany, to przegrywa z polityką samorządową przed wyborami zaplanowanymi na 2019 rok. Warto także pamiętać, że pomimo uspokajających sygnałów rządu atom budzi obawy części górniczych związków zawodowych o miejsca pracy na Śląsku.

Ekonomia

Kancelaria Premiera uznaje również, że atom przegrywa w rozrachunku ekonomicznym z konglomeratem OZE-gaz. Zwrot ku energetyce tego typu jest widoczny w największych spółkach skarbu państwa od Polskiej Grupy Energetycznej po PKN Orlen. Zapowiadaliśmy go jeszcze przed Forum Ekonomicznym w Krynicy. Chociaż w rządzie panują różne zdania na ten temat – pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski przestrzega przed uzależniającym wpływem energetyki gazowej, a minister energii obawia się wpływu zwrotu energetycznego na polskie górnictwo – to decydujący głos ma premier RP. Argumenty ekonomiczne wsparte obawami o los wyborów samorządowych musiały przeważyć. Nie wiadomo, czy decyzja o odłożeniu decyzji oznacza, że atom wróci po wyborach. Wtedy przecież ruszą przygotowania do wyborów parlamentarnych.

Megaprojekty muszą być odporne na politykę

Na studiach politologicznych truizmem była teza, że politycy zawsze przygotowują się na jakieś wybory i najchętniej nie podejmowaliby żadnych kontrowersyjnych decyzji. Jeszcze ciekawszych konstatacji dostarcza uznany badacz polityki Rafał Matyja w książce pt. „Wyjście awaryjne”. Jego zdaniem czołowi politycy niezależnie od opcji politycznej kierują się wyłącznie racjami walki o głosy, a projekty strategiczne powstają przy okazji i pomimo niej. Czy tak będzie z polskim atomem?

Inwestorzy prawdopodobnie będą rozczarowani, ale kiedy pojawi się kolejny sygnał będą musieli wrócić, bo polski projekt – jeśli kiedykolwiek będzie realizowany – może być perełką przetargową na skalę globalną. Niezależnie od dalszych losów polskiego atomu wygląda na to, że na razie ten temat schodzi na drugi plan. Teksty o braku decyzji w tej sprawie można produkować od kilku lat raz w tygodniu. Chociaż Polska zdołała obronić przed zmiennością mega-projekt terminalu LNG w Świnoujściu, to w przypadku atomu na razie nie powtórzyła tego sukcesu.