KOMENTARZ
Adam Rajewski
Politechnika Warszawska
Wczoraj niektóre polskie portale informacyjne odkryły nieco już nieświeżą informację o przedwczorajszej awarii w Leningradzkiej Elektrowni Jądrowej informując o panice w Petersburgu. Informacje okraszono też alarmistycznymi komentarzami lokalnej organizacji ekologicznej, natomiast nie spytano o komentarz żadnego specjalisty. Oto zatem komentarz inżyniera.
Istotnie w piątek o 14 czasu lokalnego (12 czasu polskiego) w bloku nr 2 Leningradzkiej EJ zlokalizowanej w Sosnowym Borze (ok. 80 km na zachód od Petersburga) doszło do niegroźnej awarii w postaci wycieku pary w hali maszynowni. Awaria – najprawdopodobniej w postaci rozszczelnionego rurociągu układu pomocniczego odbierającego niewielką część pary z turbiny – miała miejsce z dala od reaktora. W tego typu reaktorze para pracująca w turbinie jest skażona izotopem promieniotwórczym, który samorzutnie tworzy się podczas jej przepływu przez reaktor – promieniowanie neutronowe powoduje powstawanie promieniotwórczego azotu-16. Azot-16 jest jednak izotopem krótkożyciowym. Jego czas połowicznego rozpadu to zaledwie 7,13 sekundy. Do tego uwolnione zostały niewielkie ilości pary. Blok natychmiast po stwierdzeniu usterki wyłączono w sposób przewidziany normalną instrukcją eksploatacji, tak więc produkcja pary została przerwana i nie ma zagrożenia jej dalszym wyciekiem.
Kierownictwo elektrowni i rosyjskie władze informują, że nie ma żadnych powodów do obaw oraz że poziomy promieniowania mierzone wokół elektrowni nie odbiegają od normy. To samo potwierdzają niezależnie prowadzone pomiary w pobliskiej Finlandii – fiński urząd dozoru jądrowego STUK już wczoraj o godz. 18.56 czasu polskiego wydał komunikat stwierdzający, że stacja pomiarowa w Imatrze (ok. 150 km od elektrowni) nie wykryła żadnych odchyleń od naturalnych poziomów promieniowania.
Jednym z powodów sprzyjających panice (która zaczęła się, mimo wszystkich tych informacji, szerzyć w rejonie elektrowni) jest fakt, że w Leningradzkiej EJ pracują bloki z reaktorami RBMK-1000, czyli takie same jakie eksploatowano w elektrowni w Czarnobylu. Jednak należy podkreślić, że po pierwsze po katastrofie czarnobylskiej wszystkie pozostałe w eksploatacji reaktory RBMK-1000 poddano modernizacji, która czyni tego samego rodzaju awarię fizycznie niemożliwą, a po drugie usterka, która zaistniała w Leningradzkiej EJ nie dotyczy samego reaktora.
Schemat bloku Leningradzkiej EJ oraz informację o tym gdzie zaistniała awaria przedstawia poniższa infografika.