– Kwestie handlu z państwami trzecimi czy jakiekolwiek sankcje to wyłączne kompetencje Unii Europejskiej. Z tego punktu widzenia Polska nie może nałożyć embarga w rozumieniu sankcji, ale rząd może zablokować napływ rosyjskiego węgla do naszego kraju – mówi Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka zajmująca się sektorem węgla.
BiznesAlert.pl: Dlaczego w Polsce jest dużo węgla z Rosji?
Węgiel kamienny z Rosji co roku ma ok. 70 procent udziału w całych zagranicznych zakupach tego surowca. Niemniej jednak do dużej energetyki trafia sporadycznie. Przede wszystkim to surowiec dla ciepłownictwa i dla klientów indywidualnych. To głównie paliwo niskosiarkowe, którego w Polsce mamy po prostu za mało, a normy unijne wymagają niskiej emisji siarki. O ile energetyka zawsze miała pieniądze na inwestycje w instalacje odsiarczania, co pozwala jej palić węglem z wysoką zawartością siarki, tak ciepłownictwo zawsze było uboższym krewnym energetyki, niedoinwestowanym, stąd efekty. Poza tym węgiel z Rosji jest relatywnie tani – na Syberii, w tym w Kuzbasie, wydobywa się go głównie odkrywkowo, czyli taniej niż w naszych kopalniach głębinowych. Z kolei nigdy nie udało się udowodnić, że Putin dotuje transport czarnego złota w dowolne miejsce Europy, czy to koleją, czy drogą morską.
Czy embargo na poziomie krajowym czy unijnym?
Kwestie handlu z państwami trzecimi czy jakiekolwiek sankcje to wyłączne kompetencje Unii Europejskiej i z tego punktu widzenia Polska embarga w rozumieniu sankcji nie może nałożyć. Ale polski rząd może zablokować napływ rosyjskiego węgla do naszego kraju (Niemcy już zapowiedzieli zmianę kierunków dostaw). W jaki sposób? Polityka energetyczna jest kompetencją mieszaną – część jest w gestii UE, część w rękach krajów członkowskich. I tu jest furtka. W unijnych traktatach bowiem jest taka furtka, która nazywa się bezpieczeństwo państwa (nie mylić z bezpieczeństwem energetycznym kraju). Jeśli Polska uzasadni zagrożenie ze strony Rosji powołując się na jej agresję w Ukrainie, ma szansę wykorzystać możliwość, o której mówię. Oczywiście Bruksela może to zakwestionować, ale szczerze? Nie wydaje mi się, by to zrobiła zarówno z powodu wojny, jak i z powodu tego, że chodzi o węgiel, od którego tak bardzo UE chce odchodzić. Oczywiście decyzję zaskarżyć mogą też importerzy paliwa, w dużej mierze spółki rosyjskie, ale ich skarga w unijnym trybunale też nie byłaby rozpatrywana od ręki.
Jakie są źródła alternatywne?
Niskosiarkowy węgiel można kupić m.in. w Kolumbii, choć jego wydobycie tam też jest dyskusyjne ze względu na to, że budowa kopalń odbywa się kosztem rdzennej ludności, m.in. Indian Kogi. Może to jednak czas na przyspieszenie budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku, odblokowanie ustawy odległości owej dla wiatraków na lądzie i poważnej dyskusji o energetyce atomowej. Jedno jest pewne – to trzeba robić tu i teraz, bo w moim przekonaniu od 8 lat już jest na to za późno. Kiedy Rosja zaanektowała Krym i najechała Donbas w 2014 roku, to był najlepszy moment na takie decyzje, ale lepiej późno niż później.
Jak zapewnić bezpieczeństwo dostaw węgla do domów?
Obecnie sezon grzewczy się kończy i jestem pewna, że Polacy mają na jego końcówkę stosowne zapasy węgla. I to jest ten czas przed rozpoczęciem za pół roku kolejnego sezonu grzewczego, by wypracować rozwiązanie. Cieszę się, że premier Morawiecki rozmawiał o tych sprawach z Australią, pytanie, czy jakieś rozwiązanie są w stanie jeszcze zaproponować nasze kopalnie oraz czy rząd będzie w stanie opracować dopłaty do węgla dla najuboższych, by nie pogłębić ubóstwa energetycznego. Ale jestem przekonana, że takie rozwiązania są możliwe. W przeciwnym razie mam poważne obawy, że plan dalszej wymiany kopciuchów (mimo dopłat do samych pieców) może się nie powieść, bo ludzie już przed agresją z 24 lutego widzieli, jak bardzo drożał np. gaz. Ufam jednak, że znajdzie się tu czas i miejsce na ponadpolityczne rozwiązania ponad podziałami.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik