icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Baca-Pogorzelska: Nie czy ale jak i które kopalnie zamykać

– Kopalnia była naszą żywicielką, naszą matką. Z niej czerpaliśmy czarne złoto i zamienialiśmy je na chleb – powiedziała Katarzyna Dudek, żona górnika kopalni „Kazimierz-Juliusz” w Sosnowcu. W piątek (29.05) spod ziemi wyjechała tam symboliczna ostatnia tona węgla.

– Zamknięcie Kazimierza-Juliusza było przewidywane od kilku lat. Kopalnię ratowano za wszelką cenę, by wybrać złoża do końca (dlatego stosowano wydobycie na tzw.podbierkę). Złoża ostatniej kopalni w Zagłębiu po prostu się wyczerpały. Oczywiście były próby dotarcia do nowych (po nieczynnej kopalni Jan Kanty w Jaworznie), ale okazało się to nieopłacalne. Normalne jest więc, że gdy złoża kopalni się wyczerpują, zostaje ona zamknięta. Niedawno przecież zamykana była kopalnia Mysłowice, gdzie zaprzestano wydobycie. Formalnie istniała wciąż kopalnia Mysłowice-Wesoła, ale węgiel wydobywał tak naprawdę tylko ruch Wesoła, a Mysłowice dzisiaj zgodnie z planem trafiły do SRK – mówi portalowi BiznesAlert.pl Karolina Baca-Pogorzelska, ekspert. ds górnictwa.

– Kazimierza-Juliusza nie można łatwo porównać do innych kopalń planowanych do ewentualnego zamknięcia w planie naprawczym dla Kompanii Węglowej, bo to zupełnie inna sytuacja. W przypadku sosnowieckiego zakładu nie mówimy o tym, że jest zamykany, bo jest nierentowny, tylko jest zamykany, bo nie ma w nim już węgla (wbrew temu, co od miesięcy próbowali wmawiać opinii publicznej związkowcy) – dodaje.

– W przypadku innych kopalń co stanie się ze złożami, gdy zostaną? To zależy, jak kopalnia zostanie zamknięta. Jeśli tak, jak w Zagłębiu Wałbrzyskim – złoża zostają zniszczone. Ale jeśli kopalnia zostanie np. zalana – nie ma w przyszłości przeszkód, by wodę odpompować i dostać się do złóż, gdy zmienią się ceny węgla albo pojawią nowe technologie, które pozwolą efektywnie ekonomicznie wykorzystywać takie złoża. Węgla nie można wydobywać za wszelką cenę dopłacając do tony kilkadziesiąt jak nie kilkaset złotych (z czym mamy do czynienia w niektórych polskich kopalniach). Na rynku powinny pozostać kopalnie rentowne, perspektywiczne i niskokosztowe, które zapewnią nam paliwo na lata i będą mogły faktycznie konkurować z węglem z importu. Ale to marzenie ściętej głowy patrząc na to, co robi rząd ratujący na siłę kopalnie Kompanii Węglowej (co też jest zrozumiałe, patrząc na to pod kątem społecznym), co uderza w prywatne kopalnie jak Bogdanka czy PG Silesia – kwituje Baca-Pogorzelska.

– Kopalnia była naszą żywicielką, naszą matką. Z niej czerpaliśmy czarne złoto i zamienialiśmy je na chleb – powiedziała Katarzyna Dudek, żona górnika kopalni „Kazimierz-Juliusz” w Sosnowcu. W piątek (29.05) spod ziemi wyjechała tam symboliczna ostatnia tona węgla.

– Zamknięcie Kazimierza-Juliusza było przewidywane od kilku lat. Kopalnię ratowano za wszelką cenę, by wybrać złoża do końca (dlatego stosowano wydobycie na tzw.podbierkę). Złoża ostatniej kopalni w Zagłębiu po prostu się wyczerpały. Oczywiście były próby dotarcia do nowych (po nieczynnej kopalni Jan Kanty w Jaworznie), ale okazało się to nieopłacalne. Normalne jest więc, że gdy złoża kopalni się wyczerpują, zostaje ona zamknięta. Niedawno przecież zamykana była kopalnia Mysłowice, gdzie zaprzestano wydobycie. Formalnie istniała wciąż kopalnia Mysłowice-Wesoła, ale węgiel wydobywał tak naprawdę tylko ruch Wesoła, a Mysłowice dzisiaj zgodnie z planem trafiły do SRK – mówi portalowi BiznesAlert.pl Karolina Baca-Pogorzelska, ekspert. ds górnictwa.

– Kazimierza-Juliusza nie można łatwo porównać do innych kopalń planowanych do ewentualnego zamknięcia w planie naprawczym dla Kompanii Węglowej, bo to zupełnie inna sytuacja. W przypadku sosnowieckiego zakładu nie mówimy o tym, że jest zamykany, bo jest nierentowny, tylko jest zamykany, bo nie ma w nim już węgla (wbrew temu, co od miesięcy próbowali wmawiać opinii publicznej związkowcy) – dodaje.

– W przypadku innych kopalń co stanie się ze złożami, gdy zostaną? To zależy, jak kopalnia zostanie zamknięta. Jeśli tak, jak w Zagłębiu Wałbrzyskim – złoża zostają zniszczone. Ale jeśli kopalnia zostanie np. zalana – nie ma w przyszłości przeszkód, by wodę odpompować i dostać się do złóż, gdy zmienią się ceny węgla albo pojawią nowe technologie, które pozwolą efektywnie ekonomicznie wykorzystywać takie złoża. Węgla nie można wydobywać za wszelką cenę dopłacając do tony kilkadziesiąt jak nie kilkaset złotych (z czym mamy do czynienia w niektórych polskich kopalniach). Na rynku powinny pozostać kopalnie rentowne, perspektywiczne i niskokosztowe, które zapewnią nam paliwo na lata i będą mogły faktycznie konkurować z węglem z importu. Ale to marzenie ściętej głowy patrząc na to, co robi rząd ratujący na siłę kopalnie Kompanii Węglowej (co też jest zrozumiałe, patrząc na to pod kątem społecznym), co uderza w prywatne kopalnie jak Bogdanka czy PG Silesia – kwituje Baca-Pogorzelska.

Najnowsze artykuły