KOMENTARZ
Karolina Baca-Pogorzelska
Górnictwo 2.0
Choć górnicy odblokowali już tory, po których jeżdżą pociągi z importowanym węglem z Rosji, to nie znaczy, że temat umarł. Kilkanaście dni temu polskie media ekscytowały się tym, że Ukraina, której z powodu konfliktu na wschodzie kraju może zabraknąć własnego węgla (nie pracują kopalnie w Donbasie) będzie musiała zaimportować przed zimą ok. 5-6 mln ton węgla kamiennego. Już wietrzono szansę na sprzedanie paliwa zalegającego na zwałach polskich kopalń, już witano się z gąską, a tymczasem…
Konflikty i sankcje to jedno, jednak ekonomia, co widzimy po raz kolejny, rządzi się własnymi prawami. Otóż Ukraina nie kupi polskiego węgla, ponieważ jest on za drogi. Skąd przyjedzie do Kijowa brakujący surowiec? Przede wszystkim z … Rosji. A także np. z Chin. Polscy producenci nadal muszą szukać rynku zbytu dla nadpodaży krajowego paliwa zwłaszcza, że polskie firmy nadal importują węgiel ze Wschodu (w 2013 r. było to prawie 7 mln ton i jak na razie nie zapowiada się, by w tym roku było to znacząco mniej zważywszy nie tylko na zapotrzebowanie, ale i na kurs rubla).
Choć o imporcie węgla z Rosji mówi się dużo, to firmy nie przyznają się do tego chętnie. Ba, niezbyt chętnie robią to też państwa, które tak dużo mówią o konieczności nałożenia sankcji na Rosję za działania Władimira Putina na Ukrainie. Dla przykładu sami tylko Niemcy importują z Rosji ok. 13 mln ton węgla rocznie (z ok. 45 mln ton zagranicznego węgla kupowanego przez Niemcy), plus minus tyle kupuje z Rosji Wielka Brytania, a do całej UE Rosja dostarcza rocznie dużo więcej – o ile w 2004 r. było to „tylko” 32 mln ton, tak już w 2012 r. 45,8 mln ton, a w tym może być to ponad 50 mln ton.
Warto dodać, że w Rosji znajduje się ok. 18% światowych zasobów węgla kamiennego (w Chinach ok. 13%), więc taka kolej rzeczy naprawdę nie powinna nikogo dziwić. A ponadto nawet gdyby Polska zdecydowała się na embargo na rosyjski węgiel (co nie jest możliwe, ale to osobny temat), to i tak nie byłoby to remedium na problemy naszych kopalń. I choć łatwiej znaleźć drzazgę z cudzym oku, niż belkę we własnym, to warto pochylić się nad tym, co sami możemy zrobić, a nie szukać przyczyn czy winy na zewnątrz.
Źródło: Górnictwo 2.0