icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Bałdyga: Fundusze unijne wykorzystywane bez sprawdzania racjonalności ekonomicznej inwestycji, takich jak regionalne lotniska

Budynek Terminala Lotniskowego Portu Lotniczego „Mazury” w Szymanach wraz z infrastrukturą towarzyszącą oraz budynkiem wiaty technicznej w wyniku wygranego przetargu zbuduje Mostostal Warszawa za cenę 56 mln 450 tys. zł brutto. Wcześniej przetarg na budowę pola wzlotów wraz z wartownią oraz opracowanie projektu i budowę naziemnej pomocy radionawigacyjnej ILS/DME wygrał Mostostal Kraków z Grupy Budimex (cena 110,6 mln zł brutto). 

– Faktycznie istnieje problem budowy obiektów infrastrukturalnych głównie po to, by wykorzystać fundusze unijne, bez sprawdzania racjonalności ekonomicznej takich posunięć. Dotyczy nie tylko stawiania lotnisk regionalnych, ale i np. niezwykle popularnych aqua-parków – uważa w rozmowie z naszym portalem Marcin Bałdyga, członek Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców, ekspert ds. zagadnień prawnych dotyczących procesu inwestycyjnego.

Bałdyga dodaje, że choćby znaleziono nawet niewielkie, byle gorące źródła, choćby mało wydajne, to często wystarczy by zacząć budowę takiego geotermalnego aqua-parku.

– Podobnie jak lotniska takie obiekty traktowane są jako „powiew cywilizacji” – mówi dalej Bałdyga. – Tymczasem może należałoby się zastanowić, żeby środki spływające z UE zainwestować w projekty bardziej produktywne. Może o charakterze innowacyjnym, produkcyjnym, nastawione na długofalowy rozwój.

Zapewne dobrze się żyje, mając do dyspozycji nieodległe lotnisko czy aqua-park. Jednak, aby korzystać z takich urządzeń, powinny one przynajmniej w jakimś stopniu na siebie zarabiać.

– Dochodzi do tego konieczność zbudowania dodatkowej infrastruktury (dobry dojazd drogowy czy kolejowy), a następnie jej utrzymywania – mówi dalej Bałdyga. – W dodatku środki unijne nie pokrywają więcej niż 85 proc. wartości danej inwestycji. Pozostałe środki, jako własne, musi wyłożyć lokalny samorząd. Można postawić pytanie: na ile lat planowany jest taki obiekt? Czy jakikolwiek obiekt infrastrukturalny w Polsce planowany jest na określony czas? Czy rozważane jest ile będzie kosztował jego remont, a może rozbiórka czy utylizacja za ileś lat?

Przecież każdy z takich obiektów ma swoją, określoną żywotność. Przychodzi w końcu moment, kiedy kolejne środki trzeba zainwestować w jego modernizację. Niestety nikt tego nie bierze pod uwagę.

– Zastanawiałem się na jak długo budujemy autostrady? Administracja drogowa sama nie wie, czy np. na 25 lat, a może na 50 – uważa Bałdyga. – Wiadomo, ze dofinansowanie unijne pojawia się w momencie budowania danej inwestycji. Ale na jej utrzymanie już takich środków nie ma. To spada na barki najczęściej lokalnych samorządów.

Bałdyga daje przykład wylotu z Warszawy na Białystok, drogi ekspresowej S8. Jedzie się tą trasą wiele kilometrów oświetlonych latarniami. Są one jednak nieczynne.

– Świeciły się tylko przez moment, gdy, zaraz po oddaniu do użytku trasy, utrzymywała ją GDDKiA – twierdzi Bałdyga. – Zaś, gdy później – zgodnie z przepisami – oddała zarządzanie gminom latarnie przestały świecić. Gminy nie są bowiem zainteresowane utrzymywaniem oświetlenia na drodze krajowej, z której w dużej części nie korzystają lokalni kierowcy – kończy ekspert SIDIR.

Budynek Terminala Lotniskowego Portu Lotniczego „Mazury” w Szymanach wraz z infrastrukturą towarzyszącą oraz budynkiem wiaty technicznej w wyniku wygranego przetargu zbuduje Mostostal Warszawa za cenę 56 mln 450 tys. zł brutto. Wcześniej przetarg na budowę pola wzlotów wraz z wartownią oraz opracowanie projektu i budowę naziemnej pomocy radionawigacyjnej ILS/DME wygrał Mostostal Kraków z Grupy Budimex (cena 110,6 mln zł brutto). 

– Faktycznie istnieje problem budowy obiektów infrastrukturalnych głównie po to, by wykorzystać fundusze unijne, bez sprawdzania racjonalności ekonomicznej takich posunięć. Dotyczy nie tylko stawiania lotnisk regionalnych, ale i np. niezwykle popularnych aqua-parków – uważa w rozmowie z naszym portalem Marcin Bałdyga, członek Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców, ekspert ds. zagadnień prawnych dotyczących procesu inwestycyjnego.

Bałdyga dodaje, że choćby znaleziono nawet niewielkie, byle gorące źródła, choćby mało wydajne, to często wystarczy by zacząć budowę takiego geotermalnego aqua-parku.

– Podobnie jak lotniska takie obiekty traktowane są jako „powiew cywilizacji” – mówi dalej Bałdyga. – Tymczasem może należałoby się zastanowić, żeby środki spływające z UE zainwestować w projekty bardziej produktywne. Może o charakterze innowacyjnym, produkcyjnym, nastawione na długofalowy rozwój.

Zapewne dobrze się żyje, mając do dyspozycji nieodległe lotnisko czy aqua-park. Jednak, aby korzystać z takich urządzeń, powinny one przynajmniej w jakimś stopniu na siebie zarabiać.

– Dochodzi do tego konieczność zbudowania dodatkowej infrastruktury (dobry dojazd drogowy czy kolejowy), a następnie jej utrzymywania – mówi dalej Bałdyga. – W dodatku środki unijne nie pokrywają więcej niż 85 proc. wartości danej inwestycji. Pozostałe środki, jako własne, musi wyłożyć lokalny samorząd. Można postawić pytanie: na ile lat planowany jest taki obiekt? Czy jakikolwiek obiekt infrastrukturalny w Polsce planowany jest na określony czas? Czy rozważane jest ile będzie kosztował jego remont, a może rozbiórka czy utylizacja za ileś lat?

Przecież każdy z takich obiektów ma swoją, określoną żywotność. Przychodzi w końcu moment, kiedy kolejne środki trzeba zainwestować w jego modernizację. Niestety nikt tego nie bierze pod uwagę.

– Zastanawiałem się na jak długo budujemy autostrady? Administracja drogowa sama nie wie, czy np. na 25 lat, a może na 50 – uważa Bałdyga. – Wiadomo, ze dofinansowanie unijne pojawia się w momencie budowania danej inwestycji. Ale na jej utrzymanie już takich środków nie ma. To spada na barki najczęściej lokalnych samorządów.

Bałdyga daje przykład wylotu z Warszawy na Białystok, drogi ekspresowej S8. Jedzie się tą trasą wiele kilometrów oświetlonych latarniami. Są one jednak nieczynne.

– Świeciły się tylko przez moment, gdy, zaraz po oddaniu do użytku trasy, utrzymywała ją GDDKiA – twierdzi Bałdyga. – Zaś, gdy później – zgodnie z przepisami – oddała zarządzanie gminom latarnie przestały świecić. Gminy nie są bowiem zainteresowane utrzymywaniem oświetlenia na drodze krajowej, z której w dużej części nie korzystają lokalni kierowcy – kończy ekspert SIDIR.

Najnowsze artykuły