Wkrótce będą mogły być ogłoszone przetargi na kolejne ważne drogi szybkiego ruchu, dotąd nieuwzględnione w drogowych planach: S5 z Nowych Marz do Gniezna, A1 z obwodnicą Częstochowy i S61 z obwodnicą Suwałk. Rząd chce zwiększyć finansowanie zadań drogowych z 37 mld zł do 62 mld – poinformował Polski Kongres Drogowy.
Na ostateczne podjęcie decyzji w tej sprawie trzeba będzie jeszcze poczekać. W końcu Komisja Europejska podtrzymała zdanie, że wiodącym środkiem transportu powinna być kolej – przypomina w rozmowie z naszym portalem Marcin Bałdyga, ekspert i członek Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców (SIDiR).
Zdaniem Bałdygi deklaracja rządu w sprawie zwiększenia nakładów na drogi jest zadziwiająca. W przypadku niedostatecznej ilości środków budżetowych najprawdopodobniej pomysł rządu zostanie bowiem zrealizowany kosztem inwestycji kolejowych.
A przecież ten sektor infrastruktury ma jeszcze większe potrzeby niż drogownictwo – mówi dalej Bałdyga. – Może należałoby się zastanowić czy rząd nie dokonał porównania efektywności wydawania środków przez inwestorów publicznych: GDDKiA i PKP PLK. Ta efektywność wydawanych środków w pozyskiwaniu dofinansowania unijnego to jedno. Należy jednak pamiętać to, o czym mówił prezes SIDIR, Tomasz Latawiec, że co innego uzyskać dofinansowanie i podpisać umowę. Zaś czym innym jest projekt doprowadzić do końca i go rozliczyć.
Według Bałdygi takich porównań i statystyk nie ma jeszcze zbyt wiele. Bo większość inwestycji infrastrukturalnych w naszym kraju znajduje się w tzw. toku realizacji.
– Wobec tego być może ten pierwszy wskaźnik: pozyskiwania dofinansowania unijnego jest powodem zamiarów przesunięcia większej części finansowania na drogi – przypuszcza ekspert.