Rafał Bałdys
wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych
Konsorcjum Bilfinger Infrastructure, ZUE, PBK PEBEKA, PNiUIK oraz KZA Katowice złożyło pozew w Sądzie Okręgowym w Warszawie przeciwko PKP PLK, wnosząc o zasądzenie 72,84 mln zł plus odsetki z tytułu kar umownych za wynoszące 623 dni opóźnienie w przekazaniu placu budowy przy modernizacji linii kolejowej nr 8 – podało ZUE. Polimex-Mostostal SA wraz z firmą Doprastav poinformowały o złożeniu do Sądu Okręgowego w Warszawie, pozwu przeciwko GDDKiA o wydanie nakazu zapłaty 32,17mln zł w związku z niedokonaniem zapłaty za budowę drogi ekspresowej S-69.
Do końca 2015 r. wartość roszczeń wykonawców wobec Skarbu Państwa wyniesie 16 mld zł
– Wszelkie roszczenia wykonawców wobec zamawiających muszą mieć silne podstawy kontraktowe i faktyczne. I najpewniej takie oba pozwy mają – zauważa w rozmowie z naszym portalem Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych.
W jego przekonaniu tego typu powstają w momencie, gdy wykonawca chce dochodzić kwot wynikłych – jak tu – z opóźnień w przekazaniu placu budowy czy nie zapłacenia za określone roboty. Jest to prostą konsekwencją faktu, że sam zamawiający nie był dostatecznie dobrze przygotowany do tego, by prowadzić dany kontrakt. W tym sensie, że nie było gotowej infrastruktury, dokumentów potrzebnych do tego by przekazać wykonawcy plac budowy.
– Naturalne, że wykonawca nie będzie wtedy czekał, aż zamawiający przekaże mu te dokumenty, ale będzie naliczał zamawiającemu kary, ponieważ na nim samym spoczywają kary np. za nieterminowe wykonanie zamówienia – mówi dalej wiceprezes PZPB. – Trudno się więc dziwić wykonawcom, że sami zabezpieczają własne interesy. Bardzo często, w większości przypadków, pomimo oczywistej zasadności tych roszczeń wykonawców, ponieważ, w większości przypadków chcieliby, aby decyzje o tym, że kwoty, które wykonawcom muszą zapłacić, podjął sąd.
Zdaniem Rafała Bałdysa spory podczas kontraktu nie są u nas generalnie rozstrzygane drogą negocjacji czy mediacji, tylko kierowane zostają do sądów. A ponieważ tylko jeden sąd jest właściwy do rozpatrywania tego typu spraw w związku z tym rozpatrywanie sprawy o zapłatę czy inne roszczenia mogą trwać pięć czy może nawet 10 lat – jak np., w przypadku Budimexu.
Mechanizm wygląda więc tak, że zamawiający odmawia zapłaty, nawet gdy ma pełną świadomość, że żądane kwoty są należne wykonawcy. Wobec tego sprawa musi trafić do sądu, gdzie jest rozpatrywana przez wiele lat.
– Obecnie mamy do czynienia z roszczeniami wykonawców największych kontraktów drogowych, których – wg naszych szacunków – łączna kwota wynosi ponad 11 mld zł – mówi dalej Rafał Bałdys. – Chodzi o roszczenia, które wykonawcy domagają się od zamawiających bezpośrednio, jak i te, które już zostały skierowane bezpośrednio na drogę sądową. Szacujemy, że do końca 2015 r., a więc do zamknięcia finansowego rozliczenia ostatniej unijnej perspektywy finansowej, wartość roszczeń wykonawców wobec Skarbu Państwa wyniesie 16 mld zł.