W tym roku ma zostać podjęta ostateczna decyzja inwestycyjna w sprawie gazociągu Baltic Pipe. Rosjanie wyolbrzymiają obawy branży w Polsce, by spostponować projekt, przynajmniej na potrzeby polityki wewnętrznej. Czy tylko po to? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Rosja nagłaśnia konferencję HEG
Rosyjski portal OilCapital.ru cytuje wypowiedzi prezesa Hermes Energy Group ze śniadania prasowego, w którym brałem udział. Faktycznie pytania zadawał dziennikarz z rosyjskim akcentem, ale to ciekawe, że ściągnęło go do Polski tego typu zwykłe wydarzenie.
– Główne ryzyko to nieukończenie projektu na czas – miał powiedzieć na konferencji Piotr Kasprzak, prezes HEG, cytowany przez OilCapital.ru. Projekt jest zaplanowany na październik 2022 roku, kiedy kończy się także umowa gazowa PGNiG-Gazprom. Konkurencja HEG zamierza zrezygnować z kontraktu i zastąpić go nowym, bardziej elastycznym lub całkowicie zrezygnować z dostaw ze Wschodu. Baltic Pipe ma to umożliwić. Terminarz jest jednak napięty.
– Jest 2018 rok. Ostateczna decyzja inwestycyjna powinna zapaść do 31 grudnia tego roku. Mówimy o budowie gazociągu, który będzie przecinał się z innymi. Jest także spór terytorialny – wylicza Kasprzak cytowany przez Rosjan. Co ciekawe, nie przytaczają oni dalszych komentarzy prezesa HEG, który zapewniał, że sygnalizowanie problemu sporu terytorialnego przez jego firmę doprowadziło do postępów w rozmowach Polska-Dania o wodach terytorialnych. Ponadto polski rząd podkreśla, że spór nie będzie miał wpływu na Baltic Pipe dzięki tymczasowemu porozumieniu, o którym pierwszy w Polsce pisał BiznesAlert.pl.
Jakóbik: Spór terytorialny z Danią nie zaszkodzi Baltic Pipe
Przekaz dnia o Baltic Pipe
– Jeżeli nie zdążymy z budową na czas, będziemy skazani na dostawy ze Wschodu – miał powiedzieć Kasprzak. Relacja z wydarzenia jest dostępna na BiznesAlert.pl. Spisałem ją wiernie, a w nagraniu nie mogę doszukać się słów o skazaniu Polski na dostawy z Rosji. Byłaby to niefrasobliwa wypowiedź, bo przecież nawet bez Baltic Pipe alternatywą pozostają terminal LNG w Świnoujściu oraz rewers na Gazociągu Jamalskim. Warto przypomnieć, że – na co wskazywał Kasprzak podczas konferencji – HEG nie jest przeciwko Baltic Pipe i przyznaje, że nie przeszkadzają mu także dostawy rosyjskie. – Nie chciałbym być w sytuacji, w której cała Europa kupuje tani gaz z Rosji, a Polacy kupują drogi gaz z Norwegii – ostrzegł prezes.
Cytaty OilCapital.ru są zatem wyciągnięte z kontekstu, przez co doszło do zaostrzenia przekazu HEG. Nie zostały także przedstawione inne argumenty w dyskusji o Baltic Pipe. Ten portal branżowy jest czytany w Rosji, a zatem przekaz może mieć użytek wewnętrzny. Jednakże rosyjskie portale tego typu są w coraz większym stopniu czytane na Zachodzie, także w Polsce. Czy chodzi o gruntowanie przekazu o pewnej porażce Baltic Pipe? Byłoby to przekreślanie projektu na wyrost. Rosja – pisząc kolokwialnie – szuka kija na Baltic Pipe, który jest najbliżej realizacji w historii. Widać, że może za niego posłużyć kilka słów polskiej konkurencji rozważającej dostawy rosyjskiego gazu. Tymczasem Dania, Norwegia i Polska kontynuują przygotowania do budowy gazociągu. Czy oznacza to, że do tej pory Rosji nie udało się znaleźć odpowiedniego kija?