Białas: Moja wygrana ze Szczyrkiem ma dać innym miastom impuls do walki ze smogiem (ROZMOWA)

28 grudnia 2021, 07:35 Opinie

Aktywista miejski, ekolog i katowicki radny Patryk Białas wygrał proces sądowy z gminą Szczyrk, która kazała turystom uiszczać opłatę klimatyczną, a jednocześnie jakość powietrza jest tam zimą niska. opowiada on BiznesAlert.pl o kulisach tej sprawy.

fot. Pixabay

BiznesAlert.pl: Wygrał Pan proces sądowy z miastem Szczyrk. Wybrałeś się tam na urlop, a władze miasta żądają od turystów zapłaty tzw. opłaty klimatycznej, tymczasem jakość powietrza w tym uzdrowisku pozostawia wiele do życzenia, i doszedł Pan do wniosku, że pobieranie takiej opłaty jest niezgodne z prawem. Czy dobrze rozumiem tę sytuację?

Patryk Białas: Była to raczej wycieczka niż urlop – z Katowic, gdzie mieszkam, do Szczyrku jest niedaleko, bo półtorej godziny drogi samochodem. Mój pomysł na wycieczkę wziął się stąd, że chciałem pokazać dzieciom gdzie uczyłem się jeździć na nartach. W ostatnim czasie byłem w Szczyrku jesienią 2019 roku i na początku 2020 roku. Za pierwszym razem byłem zaskoczony, że na fakturze była wyższa kwota od tej, którą musiałem uiścić. Dostałem też paragon na lokalną opłatę klimatyczną. Byłem zaskoczony, że są dwa różne paragony – w recepcji wyjaśniono mi, że chodzi o różną ewidencję, a tzw. opłata klimatyczna musi być odprowadzona do gminy na mocy uchwały rady gminy Szczyrk, która określa wysokość tej stawki i miejsca, gdzie można ją pobierać w imieniu gminy. Są to pieniądze, które trafiają do budżetu gminy, a zatem muszą być szczegółowo udokumentowane. Opłata ta jest niewielka – wynosi 2,30 złotych od osoby. Później wieczorem poszliśmy na spacer po Szczyrku, i byłem zaskoczony jak brudne jest tam powietrze. Zimą często bywaliśmy na nartach na pograniczu czesko-niemieckim. W Niemczech miejscowości turystyczne szczycą się tym, że są „Luftkurort”-em, czyli jest tam czyste powietrze. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie działa to w Szczyrku. Wysłałem pismo do gminy dlatego, że uważałem, że opłata ta nie powinna być pobierana ze względu na złą jakość powietrza. Moje pismo zostało zignorowane, dlatego zdecydowałem się pójść do sądu. Był to początek 2020 roku, i w międzyczasie, nie wiem czy wskutek mojego wniosku do sądu, rada miasta postanowiła zmienić uchwałę dotyczącą opłaty miejscowej, czego efektem było to, że mój wniosek do sądu stał się bezprzedmiotowy. Pomyślałem, że skoro w ten sposób spróbowano mnie obejść, to postanowiłem drugi raz pojechać do Szczyrku. Byłem w innym miejscu, gdzie znowu kazano mi uiścić opłatę, znowu wystosowałem pismo, w którym napisałem, że opłaty tej nie powinno się uiszczać, i znowu pismo to zostało zignorowane. Dlatego poszedłem do sądu z drugim wnioskiem,. Kiedy komunikowałem w mediach moją skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego, usłyszałem niezbyt pochlebne słowa burmistrza Szczyrku pod moim adresem. Rozprawa odbywała się już w czasie pandemii. Kiedy rozstrzygnięcie było korzystne dla mnie, byłem zbudowany tym, jak kompetentni byli sędziowie, bo ewidentnie normy jakości powietrza nie były im obce. Później znowu doczekałem się niepochlebnych komentarzy ze strony miasta Szczyrk, gdzie kazano mi walczyć ze smogiem w Katowicach – było to dla mnie bulwersujące, bo od 2015 roku jako aktywista zajmuję się walką ze smogiem również w Katowicach. Myślę, że pewna arogancja ze strony władz Szczyrku miała wpływ na orzeczenie sądu we wszystkich instancjach. Również argumenty burmistrza nie przekonały sądu.

Jakie były argumenty miasta Szczyrk w tej sprawie?

Na rozprawie, pełnomocnik burmistrza starał się argumentować, że nie jest prawdą, że Szczyrk nic nie robi w sprawie jakości powietrza, i dano przykład darmowego transportu zimą dla turystów oraz planowanych centrów przesiadkowych na obrzeżach miasta. Argumenty te również dzisiaj wymienia burmistrz Szczyrku. To prawda, że przyczynia się to do walki ze smogiem, ale Szczyrk i tak jest w strefie, gdzie przekroczone są normy dla pyłów PM10, PM2,5 i benzoapirenu. Według Programu Ochrony Powietrza dla województwa śląskiego główną przyczyną smogu w Szczyrku jest tzw. niska emisja, czyli to, czym ludzie palą w swoich domach.

Co ten wyrok oznacza nie tylko w twojej sprawie, ale także w wielu innych podobnych przypadkach? Wydaje się, że jest wiele innych miejscowości, gdzie władze lokalne wymagają od turystów opłaty klimatycznej, a jakość powietrza pozostawia wiele do życzenia.

Mam nadzieję, że ten precedens będzie impulsem do zmiany zasad i systemu. To przykre, ale sąd musiał potwierdzić wyrokiem, że w Szczyrku jest zła jakość powietrza. Po drugie, uważam, że Szczyrk, nie działając na rzecz jakości powietrza, tj. nie eliminując niskiej emisji, a pobierając opłaty, działa nieetycznie i nie fair wobec tych gmin, które czynią bardzo dużo w tym zakresie, i nie pobierają takiej opłaty. W ten sposób oszukuje się turystów – pobiera się od nich opłaty, a w zamian nie daje się czystego powietrza. Opłatę taką można by było pobierać, gdyby środowisko naturalne nie byłoby zanieczyszczone. W Szczyrku tak nie było, więc zdaniem moim i sądu, miasto nie ma prawa pobierać tej opłaty. Dla mnie od początku ważny był walor edukacyjny tego rozstrzygnięcia. Mam nadzieję, że wyrok ten zmobilizuje nie tylko Szczyrk, ale inne gminy górskie, do przyspieszenia działań na rzecz likwidacji niskiej emisji.

Czy uważa Pan, że innym miastom, które podobnie jak Szczyrk zaniedbały kwestię jakości powietrza, a pobierają opłatę klimatyczną, grożą podobne pozwy?

Tak, obawiam się, że lawina ruszy. Mój proces też nie był pierwszym – najpierw było Zakopane. W styczniu zeszłego roku, decyzją rady miasta, z pobierania opłat wycofał się Sandomierz. Kilka miesięcy później – w lipcu 2020 roku – Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy orzekł, że pobieranie opłat od turystów w Toruniu jest niezgodne z prawem.

Nie chciałbym jednak, żeby Polacy teraz masowo skarżyli gminy za pobieranie opłaty klimatycznej. Chodzi mi raczej o to, by uruchomić pewien proces po stronie samorządów, a z drugiej strony uświadomić samorządom, w tym również województwu śląskiemu, które przyjęło uchwałę antysmogową, że już czas, by odważniej i bardziej radykalnie zaostrzyć przepisy. W 2017 roku, kiedy przyjmowano tę uchwałę, nie do końca wiedziano co wywołuje smog i jak z nim walczyć. Dziś mamy badania naukowe i wiemy, co jest przyczyną i jakie są skutki smogu. Liczę, że zaostrzenie uchwały doprowadzi do tego, że konsekwentnie będziemy likwidować tzw. „kopciuchy”, i zastępować je czystymi źródłami ciepła. Z drugiej strony liczę, że zostaną wprowadzone lokalne zakazy palenia węglem. W ten sposób transformacja ciepłownictwa przyspieszy i zdecydowanie poprawi się jakość powietrza w Polsce.

Rozmawiał Michał Perzyński

Aktywiści klimatyczni przedstawili postulaty na rzecz transformacji Śląska