Ze wszystkich państw w Europie, najsilniej związana z Rosją jest Białoruś, której gospodarka bazuje na imporcie rosyjskich surowców energetycznych. Analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Anna Maria Dyner w nowym biuletynie przyjrzała się skutkom uzależnienia Białorusi od rosyjskiego gazu, ropy i atomu.
Gaz: Widmo wyższych taryf i Nord Stream 2
Całość białoruskiego importu gazu pochodzi z Rosji. Ten surowiec jest dla Białorusi kluczowy, ponieważ w 70 procentach opiera się na nim jej miks energetyczny. W zeszłym roku kraj ten zużył 19 mld m sześc. gazu, przy cenie 132 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Do 2024 roku cena ma spaść do 122 dolarów za 1000 m sześc., ale wtedy mają wejść w życie nowe regulacje podatkowe w Rosji, co odbije się na cenach gazu, a co za tym idzie – całej białoruskiej gospodarki. Dodatkowym problemem dla Białorusi może być kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2, który sprawi, że tranzyt przez gazociąg Jamał-Europa będzie mógł być obniżony. Dla białoruskiego budżetu będzie to nie lada cios, ponieważ roczne przychody 200 mln dolarów stanowiły 2,2 procent wpływów. Poza tym, rosnące ceny gazu z pewnością odbiją się na kosztach produkcji nawozów sztucznych, kolejnego ważnego towaru eksportowego na Białorusi.
Ropa: Wzrost cen a białoruskie PKB
Ropa jest kolejnym surowcem, który Białoruś sprowadza jedynie z Rosji. W tym przypadku uzależnienie od jednego dostawcy jest równie niebezpieczne, ponieważ eksport produktów ropopochodnych stanowi 20 procent białoruskiego PKB, którego wartość przeznaczana jest głównie na spłatę zagranicznego zadłużenia. Dla sektora ropy równie niebezpieczna będzie zmiana taryf, która w przyszłości może doprowadzić do wzrostu inflacji, więc by temu przeciwdziałać, Ministerstwo Finansów w Mińsku już teraz rozważa zniesienie akcyzy.
Atom: Po co komu Ostrowiec
Pierwszy blok elektrowni w Ostrowcu ma zostać uruchomiony w 2019 roku, drugi w 2020. Obiekt ten będzie w stanie zaspokoić 46 procent białoruskiego zapotrzebowania na energię elektryczną. Jej koszty jednak będą wyższe niż w przypadku elektrowni gazowych, ponieważ będą w nich uwzględnione kredyty zaciągnięte przy budowie. Kolejnym problemem jest eksport – eksport do Polski czy na Litwę jest nierealny, Łotwa nie jest skora ryzykować dobrych relacji z Litwą importując białoruską energię, a Ukraina, która ma najlepiej rozwinięte połączenia energetyczne z Białorusią, sama ma nadwyżki energii. Jedynym wyjściem więc zostaje eksport do Rosji, co jeszcze bardziej uzależnia białoruską gospodarkę.
Źródło: PISM