Łukaszenko: Białoruś woli niezależność od ropy z Rosji

6 lutego 2017, 06:15 Alert

Mińsk może w pełni obyć się bez dostaw rosyjskiej ropy mimo że będzie to trudne – powiedział prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko. Według niego wolność i niezależność są bardzo korzystne, ale nie ocenia się ich przez pryzmat jakichkolwiek pieniędzy czy liczb.

Putin i Łukaszenka

Podkreślił przy tym, że Mińsk boi się popsuć relacje z narodem rosyjskim. Jego zdaniem jednak, jeżeli Białoruś ma wybierać między ropą a niezależnością to oczywiście wybierze niezależność.

W emocjonalnej wypowiedzi białoruskiego prezydenta pada teza, że Mińsk za wszelką cenę dąży do integracji z Moskwą. W samej zaś Rosji istnieją siły, które sprzeciwiają się temu procesowi i konsekwentnie odrzucają wszelkie próby zbliżenia gospodarczego. Jako przykład Łukaszenko ujawnił szczegóły trudnych rozmów dotyczących kwestii gazowych do których doszło pod koniec ubiegłego roku. Według niego porozumienie nie zostało osiągnięte przez niektórych ministrów, którzy mogą posiadać akcje Gazpromu, a przez to bronią swoich interesów, a nie państwa. Jak podkreślił Łukaszenko, fakt ten go rozwścieczył. Dodał, że to właśnie z tego powodu nie pojechał na szczyt Unii Euroazjatyckiej oraz Rady Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OBUZ). Jego zdaniem kiedy nie ma możliwości osiągnięcia porozumienia to po co dochodzi do takich spotkań. Jednocześnie podkreślił, że Białoruś nie zamierza wystąpić z Unii Euroazjatyckiej i OBUZ, ponieważ Mińsk nie ma alternatywy dla rosyjskiego rynku.

– Domagamy się tylko jednego. Chcemy aby nie były stosowane bandyckie metody – powiedział Łukaszenko zauważając, że potrzebna jest równość i sprawiedliwość a każda ze stron ma swoje interesy.

Wielka rozmowa z prezydentem

Podczas „Wielkiej rozmowy z prezydentem”, czyli spotkania z dziennikarzami, a także ekspertami, przedstawicielami parlamentu, ministerstw i innych białoruskich instytucji, Łukaszenka przez niemal siedem i pół godziny odpowiadał na pytania dotyczące sytuacji na Białorusi i jej polityki zagranicznej.

Prezydent odniósł się do nieprzynoszących efektów trwających od miesięcy negocjacji z Rosją, która od ubiegłego roku ogranicza dostawy bezcłowej ropy dla Białorusi z powodu sporu o cenę gazu. Białoruś uważa, że w związku ze spadkami cen ropy i członkostwem w Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG) powinna dostać od Rosji zniżkę na gaz. Moskwa jest zdania, że cena jasno wynika z umów i w związku z niedopłatą Mińsk jest jej winien 550 mln dolarów.

Białoruś domaga się tańszego gazu

Przywódca Białorusi przyznał, że odmowa podpisania przez Mińsk kodeksu celnego w ramach eurazjatyckiego projektu integracyjnego jest związana ze sporem gazowo-naftowym i dopóki ten nie zostanie rozwiązany, on „nie dotknie się” do tego dokumentu.”Jeśli z jednej strony jest niezależność, a z drugiej – rosyjska, irańska, azerbejdżańska czy amerykańska ropa”, to jest to sytuacja nie do przyjęcia, nawet jeśli jest ona „nieopłacalna ekonomicznie” – ocenił. – Znajdziemy wyjście – zapewnił.

Wielokrotnie podkreślił, że Białoruś jest zainteresowana udziałem we wspólnych projektach integracyjnych z Moskwą, ale na równych warunkach. Kategorycznie dementował doniesienia rosyjskich mediów o rzekomych planach wyjścia jego kraju z Unii Eurazjatyckiej i państwa związkowego, które tworzą Białoruś i Rosja.

Przestrzegał przed skłócaniem społeczeństw obu krajów: „My przeżyjemy, ale jeśli powstanie ta wyrwa między Rosjanami a Białorusinami, to na jej zasypanie potrzebne będą dziesięciolecia”.

Łukaszenko odciął się od zarzutów, że „Białoruś odchodzi na Zachód”, ale podkreślił, że Mińsk zamierza prowadzić wielowektorową politykę zagraniczną i mieć poprawne relacje zarówno z sąsiadami, jak i z innymi państwami, które są zainteresowane współpracą, zwłaszcza gospodarczą.

„Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli korzystać z nisko oprocentowanych kredytów na Zachodzie” – oświadczył, dodając: zachodnie „sankcje są nam niepotrzebne, nie zasłużyliśmy na nie”.

Odnosząc się do planów Rosji utworzenia strefy przygranicznej wzdłuż granicy z Białorusią, ocenił, że szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa podpisem pod stosownymi rozkazami „postawił krzyżyk na porozumieniach dwustronnych” dotyczących otwartej granicy w Związku Białorusi i Rosji.

Przypomniał, że między Białorusią i Rosją nie ma wyznaczonej granicy, a tworząc strefę przygraniczną, Moskwa może „wejść na cudze terytorium”. „To może przekształcić się w poważny konflikt. Przecież nie ustaliliśmy, gdzie na mapie będzie przebiegać granica” – powiedział.

Zdaniem białoruskiego prezydenta reakcja Rosji mogła być związana z wprowadzeniem przez Mińsk przepisów umożliwiających bezwizowy pobyt obywatelom 80 państw na okres do pięciu dni. „Myślę, że dotknęło ich, że zrobiliśmy to bez nich. Ale my ich informowaliśmy, to nasze prawo” – ocenił. Przypomniał, że działania Mińska mają na celu przyciągnięcie turystów i pokazanie im Białorusi.

Pytany o zwiększenie roli języka białoruskiego, Łukaszenko ocenił, że nie należy robić tego na siłę. „Przyjdzie czas i nauczymy się mówić w tym języku bardzo dobrze. Ale zaklinam was i proszę: nie rezygnujcie z języka rosyjskiego” – powiedział. Dodał, że nie chce, by doszło do sytuacji, w której ktoś uzna, że „jest lepszym Białorusinem, bo zna białoruski”.

Na piątkowe spotkanie została zaproszona większa niż zwykle liczba przedstawicieli niezależnych mediów i środowisk, m.in. dziennikarze gazet „Nasza Niwa” i „Narodna Wola”. Łukaszenka kilkukrotnie wdawał się w wymiany zdań z liberalnym ekonomistą Jarosławem Romanczukiem, przyznając, że Białoruś musi dokonać pewnych korekt polityki gospodarczej. Zaznaczył jednak, że nie zrezygnuje z systemu państwowego „zorientowanego socjalnie”.

Polska Agencja Prasowa/BiznesAlert.pl