Polaczek: Lotniska regionalne – po co?

16 maja 2013, 09:00 Infrastruktura

Jerzy Polaczek, b. Minister Transportu RP

Lotniska w Lublinie i – docelowo – np. w Szymanach na Mazurach, gdzie w kwietniu uczestniczyłem w wyjazdowym posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury, mieszczą się w strategii rozwoju lotnisk i rozbudowy lotniczych urządzeń naziemnych, którą rząd przyjął w 2007 r. Zresztą na mój wniosek. Trzeba pamiętać, że w przypadku portu lotniczego Katowice-Pyrzowice, który przyjmuje 2,5 mln pasażerów rocznie, to jego roczny przychód wynosi ok. 100 mln zł. I akurat ten port lotniczy osiąga dodatni wynik finansowy. Problem powstaje w odniesieniu do kilku innych, regionalnych lotnisk krajowych, jak Wrocław czy Poznań. A więc tam gdzie za chwilę będzie oddziaływała gigantyczna konkurencja niemiecka (lotnisko w Berlinie). Z punktu widzenia zachowań klientów będziemy mieć z mentalnym problemem klienta z Dolnego Śląska, części Wielkopolski czy Szczecina, orientować się na jakąś przesiadkę do Warszawy i dalej: na liniach europejskich czy do USA. Zapewne najbliższe miesiące zweryfikują zasadność tych obaw. Z kolei porty lotnicze we wschodniej części kraju (Lublin, Świdnik, ewentualnie planowane do wybudowania w Kielcach) – oprócz połączeń z Warszawą, mogłyby koncentrować się na obsłudze linii do naszych południowych i wschodnich sąsiadów: Słowacji czy Ukrainy.