icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Bojanowicz: Rosja straszy wahaniami cen ropy. OPEC uspokaja

Lęk przed wojną handlową rośnie, a wartość ropy w Stanach Zjednoczonych i na giełdach surowcowych w Europie mocno się waha. W środę 11 lipca na koniec notowań cena ropy obniżyła się tak bardzo, że główny światowy indeks zanotował największy od lutego 2016 roku jednodniowy procentowy spadek. Natomiast według OPEC wpływ na wysokość ceny odniosą raczej ograniczenia sektora w USA- pisze Roma Bojanowicz, współpracownik portalu BiznesAlert.pl 

„Uważamy, że ogłoszenie przez Biały Dom dodatkowej taryfy celnej o wartości 200 miliardów dolarów może uruchomić lawinę napięć, które doprowadzą do w pełni rozwiniętej wojny handlowej,” – powiedział Bart Melek, szef działu strategii towarowych w TD Securities.

Na koniec środowych notowań ropa Brent spadła o 6,9 procent i osiągnęła poziom 73,40 dolarów za baryłkę. We czwartek rano odbiła o 1,7 procent do wartości 74,61 dolarów za baryłkę. W tym samym czasie na giełdzie w Chicago jej amerykański odpowiednik, West Texas Intermediate, wzrósł o 0,38 procent pozostając na poziomie 70,70 USD za baryłkę. Tak duże zmiany, tak gwałtowne ruchy odzwierciedlają powszechne obecnie osłabienie rynków towarowych związane z napięciami jakie nasilają się między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami i Unią Europejską.

Zdaniem analityków i brokerów, na których powołuje się OPEC tak gwałtowny spadek wyceny ropy na giełdach jest wynikiem działań spekulacyjnych brokerów, którzy pod wpływem obaw o skutki sporu handlowego między USA i Chinami, krajami odpowiedzialnymi za jedną trzecią światowego popytu na ropę naftową, postanowili szybko zredukować swoje zwyżkowe pozycje. Na niestabilną sytuację rynkową nakładają się zmiany wolumenu produkcji ropy wynikające między innymi z czerwcowego porozumienia OPEC o zwiększeniu wydobycia, w celu ograniczenia wzrostu cen i wygaszenia wewnętrznych problemów grupy. Jak wyliczyło rosyjskie Ministerstwie Gospodarki z powodu obecnego wzrostu podaży ropy średnia cena baryłki Uralu ma spaść z poziomu 69,3 dolarów za baryłkę w 2018 roku do 63,4 dolarów już w przyszłym roku. W 2020 roku będzie kosztować 59,7 dolarów, w 2021 roku 57,9 dolarów, w 2022 roku 56,3 dolarów, a w 2023 roku 55 dolarów.

W środę 11 lipca podano, że w poprzednim miesiącu Arabia Saudyjska zwiększyła produkcję o ponad 400 tysięcy baryłek dziennie (b/d). Po gwałtownym spadku wydobycia o 254 tysiące b/d obserwowanym przez ostatnie kilkanaście miesięcy Libia ogłosiła ostatnio, że otwiera ponownie cztery kluczowe terminale eksportowe, co może oznaczać dodatkowe dostawy mogące zaspokoić rosnący światowy popyt. Również inni eksporterzy czarnego złota zrzeszeni w Kartelu chcą wykorzystać sytuację i planują zwiększenie swoją produkcji: Rosja o 200 tysięcy b/d, Irak o 71,5 tysiąca b/d, ZEA o 35 tysięcy b/d, a Kuwejt i Nigeria o nieco ponad 27 tysięcy b/d. Natomiast w takich krajach jak Angol, czy Wenezuela redukcja wyniosła odpowiednio 88,3 tysięcy b/d i 47,5 tysięcy b/d. A w związku z nałożeniem przez Stany Zjednoczone sankcji w najbliższych miesiącach dostawy surowca z Iranu mogą się drastycznie zmniejszyć. Obecnie poziom produkcji w tym kraju wynosi 3,8 miliona b/d.

W 2018 roku popyt na ropę zwiększy się o 1,65 miliona b/d. Zgodnie z prognozami OPEC, właśnie w tym roku najprawdopodobniej po raz pierwszy w historii światowe zapotrzebowanie przekroczy 100 milionów b/d. Na przyszły rok ekonomiści Kartelu przewidują wzrost zakupów tego węglowodoru o kolejne 1,45 miliona b/d. Zamówienia na surowiec dostarczany przez OPEC spadnie o 0,8 miliona b/d rdr i wyniesie 32,2 miliona b/d. Z tej okazji na pewno skorzystają głównie kraje niestowarzyszone z grupą, które zwiększą swoje dostawy o 2,1 mln b/d. Krajami odpowiedzialnymi za ten stan rzeczy będą Brazylia, Kanada, Australia i Kazachstan. Dołączą do nich Stany Zjednoczone, których podaż podniesie się o1,7 miliona b/d w tym i 1,44 miliona b/d w przyszłym roku.

Zdaniem ekspertów wzrost produkcji ropy z łupków będzie ograniczony brakiem infrastruktury i niedostateczną rentownością z wierceń na polach mniej zasobnych w ropę, albo trudniejszych geologicznie. W ciągu najbliższych czterech miesięcy w największym amerykańskim regionie łupkowym, rozciągającym się na zachód od Teksasu i Nowego Meksyku obszarze West Texas Permian Basin, dojdzie najprawdopodobniej do ograniczenia wydobycia ropy z powodu braku dostatecznej liczy rurociągów mogących dostarczyć urobek bezpośrednio do klientów. W dużym stopniu sytuacja ta wynika z faktu, że amerykańscy producenci stali zwykle nie produkują rur stalowych, więc elementy do budowy infrastruktury należy importować. Wzrost ceł na na stal i aluminium, spowoduje wyhamowanie dynamiki rozwoju tej branży, co już teraz budzi zaniepokojenie wśród właścicieli spółek wiertniczych. Cieszyć się za to mogą producenci ropy zrzeszeni w Kartelu, ponieważ problemy techniczne konkurencji mogą stanowić niespodziewany prezent od losu dla nich i innych producentów ropy spoza USA, którzy widząc dotąd zwiększająca się stale produkcję amerykańskiej ropy łupkowej obawiali się utraty swoich dotychczasowych rynków zbytu.

Rozmaite perturbacje na światowych rynkach powodują, że ekonomiści z OPEC spodziewają się w 2018 roku wzrostu globalnego PKB o 3,8 procenta. Natomiast w przyszłym roku światowa gospodarka zwiększy się „tylko” o 3,6 procent, za co po części odpowiedzialne będzie spowolnienie w europejskiej gospodarce i w Chinach. Skorygowane zostały również przewidywania dotyczące koniunktury w Stanach Zjednoczonych. Wzrost PKB w roku 2018 został skorygowany o 0,1 procent do 2,8 procent, natomiast w przyszłym roku zwolni on do 2,4 procent. Wpływ na tę sytuację może mieć zwyżka cen paliw konsumpcyjnych w USA do najwyższego poziomu od czterech lat. Nie zrównoważą jej, ani nie poprawią wprowadzone przez prezydenta Donalda Trumpa częściowe ulgi podatkowe.

Dodatkowo taryfy celne wystosowane przez administrację Trumpa wobec niedawnych sojuszników handlowych mogą bardzo szybko ograniczyć wzrost, działającej niczym system naczyń połączonych, globalnej gospodarki. System naczyń, w którym krążą różne dobra: technologie, żywność, surowce, zarówno te energetyczne, jak i te produkcyjne, między innymi metale typu stal, aluminium, czy rzadziej wspominana kontekście wydobycia ropy miedź. Kartel przestrzega, że obecne napięcia panujące na arenie międzynarodowej w stosunkach handlowych mogą negatywnie wpłynąć na stabilność rynku ropy. Zwłaszcza jeśli wprowadzone cła utrzymają się w najbliższej perspektywie czasowej. Pociągnie to za sobą wzrost cen wszystkich towarów i usług, a to może stać się pierwszym krokiem do wywołania kolejnego światowego kryzysu ekonomicznego. Nie jest to dobra informacja dla Polski, Unii Europejskiej czy pozostałej części świata, bo jeszcze do niedawna odczuwaliśmy skutki poprzedniego światowego kryzysu ekonomicznego z 2008 roku. Ale wtedy wywołał go sektor bankowy, więc obecnie wielu ekspertów skupia się na nim, zamiast starać się rozbroić tę tykającą bombę jaką jest niestabilna sytuacja na rynku węglowodorów.

Lęk przed wojną handlową rośnie, a wartość ropy w Stanach Zjednoczonych i na giełdach surowcowych w Europie mocno się waha. W środę 11 lipca na koniec notowań cena ropy obniżyła się tak bardzo, że główny światowy indeks zanotował największy od lutego 2016 roku jednodniowy procentowy spadek. Natomiast według OPEC wpływ na wysokość ceny odniosą raczej ograniczenia sektora w USA- pisze Roma Bojanowicz, współpracownik portalu BiznesAlert.pl 

„Uważamy, że ogłoszenie przez Biały Dom dodatkowej taryfy celnej o wartości 200 miliardów dolarów może uruchomić lawinę napięć, które doprowadzą do w pełni rozwiniętej wojny handlowej,” – powiedział Bart Melek, szef działu strategii towarowych w TD Securities.

Na koniec środowych notowań ropa Brent spadła o 6,9 procent i osiągnęła poziom 73,40 dolarów za baryłkę. We czwartek rano odbiła o 1,7 procent do wartości 74,61 dolarów za baryłkę. W tym samym czasie na giełdzie w Chicago jej amerykański odpowiednik, West Texas Intermediate, wzrósł o 0,38 procent pozostając na poziomie 70,70 USD za baryłkę. Tak duże zmiany, tak gwałtowne ruchy odzwierciedlają powszechne obecnie osłabienie rynków towarowych związane z napięciami jakie nasilają się między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami i Unią Europejską.

Zdaniem analityków i brokerów, na których powołuje się OPEC tak gwałtowny spadek wyceny ropy na giełdach jest wynikiem działań spekulacyjnych brokerów, którzy pod wpływem obaw o skutki sporu handlowego między USA i Chinami, krajami odpowiedzialnymi za jedną trzecią światowego popytu na ropę naftową, postanowili szybko zredukować swoje zwyżkowe pozycje. Na niestabilną sytuację rynkową nakładają się zmiany wolumenu produkcji ropy wynikające między innymi z czerwcowego porozumienia OPEC o zwiększeniu wydobycia, w celu ograniczenia wzrostu cen i wygaszenia wewnętrznych problemów grupy. Jak wyliczyło rosyjskie Ministerstwie Gospodarki z powodu obecnego wzrostu podaży ropy średnia cena baryłki Uralu ma spaść z poziomu 69,3 dolarów za baryłkę w 2018 roku do 63,4 dolarów już w przyszłym roku. W 2020 roku będzie kosztować 59,7 dolarów, w 2021 roku 57,9 dolarów, w 2022 roku 56,3 dolarów, a w 2023 roku 55 dolarów.

W środę 11 lipca podano, że w poprzednim miesiącu Arabia Saudyjska zwiększyła produkcję o ponad 400 tysięcy baryłek dziennie (b/d). Po gwałtownym spadku wydobycia o 254 tysiące b/d obserwowanym przez ostatnie kilkanaście miesięcy Libia ogłosiła ostatnio, że otwiera ponownie cztery kluczowe terminale eksportowe, co może oznaczać dodatkowe dostawy mogące zaspokoić rosnący światowy popyt. Również inni eksporterzy czarnego złota zrzeszeni w Kartelu chcą wykorzystać sytuację i planują zwiększenie swoją produkcji: Rosja o 200 tysięcy b/d, Irak o 71,5 tysiąca b/d, ZEA o 35 tysięcy b/d, a Kuwejt i Nigeria o nieco ponad 27 tysięcy b/d. Natomiast w takich krajach jak Angol, czy Wenezuela redukcja wyniosła odpowiednio 88,3 tysięcy b/d i 47,5 tysięcy b/d. A w związku z nałożeniem przez Stany Zjednoczone sankcji w najbliższych miesiącach dostawy surowca z Iranu mogą się drastycznie zmniejszyć. Obecnie poziom produkcji w tym kraju wynosi 3,8 miliona b/d.

W 2018 roku popyt na ropę zwiększy się o 1,65 miliona b/d. Zgodnie z prognozami OPEC, właśnie w tym roku najprawdopodobniej po raz pierwszy w historii światowe zapotrzebowanie przekroczy 100 milionów b/d. Na przyszły rok ekonomiści Kartelu przewidują wzrost zakupów tego węglowodoru o kolejne 1,45 miliona b/d. Zamówienia na surowiec dostarczany przez OPEC spadnie o 0,8 miliona b/d rdr i wyniesie 32,2 miliona b/d. Z tej okazji na pewno skorzystają głównie kraje niestowarzyszone z grupą, które zwiększą swoje dostawy o 2,1 mln b/d. Krajami odpowiedzialnymi za ten stan rzeczy będą Brazylia, Kanada, Australia i Kazachstan. Dołączą do nich Stany Zjednoczone, których podaż podniesie się o1,7 miliona b/d w tym i 1,44 miliona b/d w przyszłym roku.

Zdaniem ekspertów wzrost produkcji ropy z łupków będzie ograniczony brakiem infrastruktury i niedostateczną rentownością z wierceń na polach mniej zasobnych w ropę, albo trudniejszych geologicznie. W ciągu najbliższych czterech miesięcy w największym amerykańskim regionie łupkowym, rozciągającym się na zachód od Teksasu i Nowego Meksyku obszarze West Texas Permian Basin, dojdzie najprawdopodobniej do ograniczenia wydobycia ropy z powodu braku dostatecznej liczy rurociągów mogących dostarczyć urobek bezpośrednio do klientów. W dużym stopniu sytuacja ta wynika z faktu, że amerykańscy producenci stali zwykle nie produkują rur stalowych, więc elementy do budowy infrastruktury należy importować. Wzrost ceł na na stal i aluminium, spowoduje wyhamowanie dynamiki rozwoju tej branży, co już teraz budzi zaniepokojenie wśród właścicieli spółek wiertniczych. Cieszyć się za to mogą producenci ropy zrzeszeni w Kartelu, ponieważ problemy techniczne konkurencji mogą stanowić niespodziewany prezent od losu dla nich i innych producentów ropy spoza USA, którzy widząc dotąd zwiększająca się stale produkcję amerykańskiej ropy łupkowej obawiali się utraty swoich dotychczasowych rynków zbytu.

Rozmaite perturbacje na światowych rynkach powodują, że ekonomiści z OPEC spodziewają się w 2018 roku wzrostu globalnego PKB o 3,8 procenta. Natomiast w przyszłym roku światowa gospodarka zwiększy się „tylko” o 3,6 procent, za co po części odpowiedzialne będzie spowolnienie w europejskiej gospodarce i w Chinach. Skorygowane zostały również przewidywania dotyczące koniunktury w Stanach Zjednoczonych. Wzrost PKB w roku 2018 został skorygowany o 0,1 procent do 2,8 procent, natomiast w przyszłym roku zwolni on do 2,4 procent. Wpływ na tę sytuację może mieć zwyżka cen paliw konsumpcyjnych w USA do najwyższego poziomu od czterech lat. Nie zrównoważą jej, ani nie poprawią wprowadzone przez prezydenta Donalda Trumpa częściowe ulgi podatkowe.

Dodatkowo taryfy celne wystosowane przez administrację Trumpa wobec niedawnych sojuszników handlowych mogą bardzo szybko ograniczyć wzrost, działającej niczym system naczyń połączonych, globalnej gospodarki. System naczyń, w którym krążą różne dobra: technologie, żywność, surowce, zarówno te energetyczne, jak i te produkcyjne, między innymi metale typu stal, aluminium, czy rzadziej wspominana kontekście wydobycia ropy miedź. Kartel przestrzega, że obecne napięcia panujące na arenie międzynarodowej w stosunkach handlowych mogą negatywnie wpłynąć na stabilność rynku ropy. Zwłaszcza jeśli wprowadzone cła utrzymają się w najbliższej perspektywie czasowej. Pociągnie to za sobą wzrost cen wszystkich towarów i usług, a to może stać się pierwszym krokiem do wywołania kolejnego światowego kryzysu ekonomicznego. Nie jest to dobra informacja dla Polski, Unii Europejskiej czy pozostałej części świata, bo jeszcze do niedawna odczuwaliśmy skutki poprzedniego światowego kryzysu ekonomicznego z 2008 roku. Ale wtedy wywołał go sektor bankowy, więc obecnie wielu ekspertów skupia się na nim, zamiast starać się rozbroić tę tykającą bombę jaką jest niestabilna sytuacja na rynku węglowodorów.

Najnowsze artykuły