Juliusz Bolek, przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu
Kto nie chciałby jeździć szybko koleją? Jest to teoretycznie możliwe w przypadku powstania tzw. kolei dużych prędkości czyli przemierzających w ciągu godziny dystans 300-350 kilometrów. Wizja połączenia Warszawy z Łodzią, Wrocławiem i Poznaniem jest bardzo atrakcyjna. Takie rozwiązanie byłoby konkurencyjne z jazdą autem po autostradzie czy nawet samolotem. Doszłoby do radykalnego zbliżenia się miast objętych połączeniami. Oczywiście poszkodowanymi byli by mieszkańcy pozostałych obszarów, którzy nadal musieliby korzystać z klasycznych środków komunikacji. Tę nierówność można by zaakceptować gdyby nie koszty, które w przypadku kolei dużych prędkości są znaczące. Szacunkowo oblicza się, że byłby to wydatek kilkudziesięciu miliardów złotych. W świetle tak zwanego spowolnienia gospodarczego i nadciągającego kryzysu to kolosalne dodatkowe obciążenia. Cóż, wydaje się, że takich środków w budżecie nie ma i raczej w dającej się przewidzieć przyszłości nie będzie. Aktualnie brak środków na bieżące modernizacje i inwestycje, a Polska jest krajem o złożonej infrastrukturze komunikacyjnej, w której trzeba pamiętać nie tylko o wybranych aglomeracjach, ale również o wielu mniejszych, ale równie ważnych miastach i miasteczkach. Może tego zadania powinni podjąć prywatni inwestorzy, nie angażując w to publicznego grosza. Optymiści jednak nie tracą nadziei. Proces wywłaszczania pod przyszłą inwestycję trwa.