Brandenburscy naukowcy chcą, by wodór zastąpił węglowodory

17 marca 2016, 10:30 Alert

(Wojciech Jakóbik)

Brandenburski Uniwersytet Technologiczny (BTU) w Cottbus prowadzi badania nad elektrolizą wody. Ma ona zapewnić dostawy wodoru do rozwijającej się branży wykorzystania tego paliwa w energetyce oraz transporcie. Niemcy muszą importować gaz i ropę. Zamiast tego mogłyby wykorzystywać energię elektryczną z OZE do wytwarzania wodoru. Niemcy chcą docelowo eksportować tę technologię na cały świat.

Elektrolizer może wytworzyć 2,7 kg wodoru na godzinę. Typowy samochód na wodór ma pojemność 4 kg. Może przejechać 100 km z 1 kg paliwa. Odpad w postaci tlenu może trafiać na przykład do oczyszczalni ścieków. Efektywność bloku w Cottbus wynosi prawie 80 procent. Docelowo instalacja mogłaby osiągnąć efektywność około 70 procent.

Wodór mógłby być transportowany przy pomocy gazociągów na terenie Niemiec. Jest 15 stacji tankowania na ten surowiec. Z wodoru można wytwarzać energię w innym miejscu, np. wymieszać go z gazem ziemnym w elektrowniach. Zmniejszy się w ten sposób zużycie gazu, a więc i poziom emisji CO2. Jest to także najbardziej efektywny sposób wykorzystania wodorów w systemie elektroenergetycznym. Można też stworzyć nową sieć specjalnie pod wodór i słać go, jako paliwo do fabryk i samochodów. Wtedy nie ma w ogóle emisji.

Obecnie system elektroenergetyczny w Niemczech stabilizują elektrownie na węgiel kamienny i brunatny. Magazynowanie wodoru ma potencjał zapewnienia 10 GW energii do stabilizacji. W Niemczech jeździ ponad 300 tysięcy samochodów na gaz. Wiele gospodarstw domowych używa gazu do ogrzewania. Mógłby go kiedyś zastąpić wodór.

Obecnie rząd federalny nie wspiera rozwoju tego rodzaju technologii. Istnieje szereg projektów badawczych. Efektywność silnika na gaz ziemny wynosi mniej, niż tego na wodór. Tankowanie wodorem trwa krótko, a ładowanie baterii elektrycznej wymaga godziny postoju, co jest niepraktyczne. W odległej przyszłości zdecyduje to o zwycięstwie wodorowej technologii – uważają naukowcy BTU. Póki co jednak samochody elektryczne, które i tak są drogie, będą tańsze od tych napędzanych wodorem.