Unia Europejska poszukuje nowych mechanizmów prawnych, które pomogą w przyszłości ograniczyć wpływy Gazpromu w Europie, zwłaszcza przy podpisywaniu nowych umów gazowych. Szczegóły mechanizmu, który ma ograniczyć możliwości szantażu ze strony rosyjskiego potentata, Bruksela ma przedstawić w przyszłym miesiącu – dowiedział się brytyjski Financial Times.
Komisja Europejska jest zaniepokojona, powtarzającymi się praktykami monopolistycznymi stosowanymi przez rosyjski Gazprom, zwłaszcza wobec krajów wschodniej części UE, które niekiedy są uzależnione prawie w 100 procentach od dostaw „błękitnego paliwa” ze Wschodu.
Poszukująca rozwiązania tej sytuacji Komisja Europejska, w przyszłym miesiącu zaproponuje mechanizmy kontroli gazowych porozumień zawieranych przez kraje Wspólnoty z krajami trzecimi. Zgodnie z propozycjami Komisji, 3-4 unijnych przedstawicieli miałoby badać czy projekty gzowych umów są zgodne z prawem UE.
Według roboczego dokumentu do którego dotarli brukselscy korespondenci FT, Komisja chce, aby kraje Wspólnoty przedstawiały swoje projekty umów do oceny przed ich wdrożeniem (ex ante). – Byłoby wzmocnienie właściwego funkcjonowania rynku wewnętrznego i zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego UE – podaje w argumentacji KE. Bruksela przedstawiając ten mechanizm powołuje się na doświadczenia przy planach realizacji gazociągu South Stream. Projekt ostatecznie upadł pod koniec 2014 r., kiedy UE uznała, że umowy zawierane przez państwa członkowskie z Gazpromem naruszają prawo konkurencji UE. Szkic ma zawierać zapis o konieczności notyfikacji umów opiewających na okres dłuższy, niż rok i pokrywających ponad 40 procent rocznego zużycia gazu ziemnego w kraju członkowskim. Komisja ma także szukać zapisów naruszających prawo rynkowe. Nowy mechanizm, proponowany przez UE stanowiłby istotną zmianę w dotychczasowych metodach działania. Obecnie kraje Wspólnoty powiadamiają Brukselę o zawieranych umowach już po ich podpisaniu.
Zmiany wymagają zgody wszystkich państw członkowskich. Najbardziej sceptycznym krajem wobec tego rozwiązania wydają się być Niemcy. Skłonne poprzez to rozwiązanie jest za to Londyn. W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Sijbren de Jong z Hague Centre for Strategic Studies, podkreśla zalety rozwiązania proponowanego przez KE. Zaznacza jednak, że spotka się on z „silnym oporem niektórych stolic europejskich”. – Na wypadek sprzeciwu, Komisja musi szukać alternatywnych sposobów na zwarcie szeregów, na przykład w prawie konkurencji i wewnętrznego rynku gazu – podkreśla holenderski ekspert.
Jak wynika z kontroli KE, do końca 2012 r. zawarto 124 umowy gazowe, z których 15 budzi poważne wątpliwości co do zgodności z prawem UE. Jednym z głównych zarzutów UE do zawartych umów są klauzule, które wykluczają możliwość odsprzedaży rosyjskiego surowca. Zdaniem Brukseli narusza to zasady wolnego rynku. Rosjanie zabiegali także o klauzule, które zabraniałyby dostawy gazu na Ukrainę.
W dyskusje dotyczącą implementacji nowych rozwiązań ograniczających praktyki monopolistyczne Gazpromu, włączyła się także Polska. Warszawa proponuje objęcie mechanizmem kontroli, także umowy zawierane między Gazpromem a podmiotami komercyjnymi. Bruksela dotychczas unikała takiego podejścia. Propozycje w tym zakresie będą prawdopodobnie dotyczyć oceny takich umów przez same kraje członkowskie zaraz po ich podpisaniu.
Mechanizm kontroli zawieranych umów gazowych z krajami trzecimi jest jednym z elementów szerszego planu Komisji Europejskiej, mającego na celu dywersyfikacje kierunków dostaw surowca oraz zwiększenie konkurencji na europejskim rynku. Jednym z elementów będzie także najprawdopodobniej promowany przez Polskę mechanizm wspólnych zakupów gazu. Może on poprawić pozycję klientów Europy Środkowo-Wschodniej w relacjach z głównym dostawcą, czyli Rosją.
W ubiegłym tygodniu, agencja Bloomberg poinformowała, o szczegółach roboczego dokumentu, który ma zostać zaprezentowany przez Komisję Europejską 10 lutego. Więcej szczegółów dot. propozycji Komisji Europejskiej w analizie: „Bruksela może poprzeć wspólne zakupy i nadzór nad umowami gazowymi”
Źródło: Financial Times/BiznesAlert.pl