– W cieniu wojny na Ukrainie toczy się zacięty spór pomiędzy Komisją Europejską a Gazpromem – twierdzi były minister skarbu Mikołaj Budzanowski w rozmowie z Onetem. Jego zdaniem, prowadzone postępowanie antymonopolowe przeciwko rosyjskiemu gigantowi ma według niego istotne znaczenie dla Polski. Ostatecznie może bowiem doprowadzić do zmian w polskim kontrakcie gazowym.
– Komisja zarzuca przede wszystkim regionalizację cen gazu – używanie tego paliwa jako środka prowadzenia polityki. Nadużywanie swojej pozycji dominującej. Jak to wygląda w praktyce? Biorąc polskie negocjacje za przykład: Gazprom znał ceny gazu we wszystkich kontraktach, a my nie mieliśmy tej wiedzy. To jak gra w pokera, w której przeciwnik zna twoje karty. Daleko od fair play. Zarzutem jest uniemożliwianie dywersyfikacji rynku. W niektórych kontraktach wciąż istnieją klauzule przeznaczenia, uniemożliwiające reeksportu gazu, a także klauzule „take or pay” – zobowiązujące niektóre kraje do odbioru zapłacenia za zakontraktowany wolumenu gazu, niezależnie od tego czy zostanie od odebrany. Sytuacja jest kuriozalna: firmy muszą płacić za niewykorzystany surowiec, a nie mogą go odsprzedać. Gazprom ma przeciwdziałać także procesom dywersyfikacji źródeł dostaw gazu do państw ESW również bezpośrednio, poprzez niedopuszczanie do gazociągów stron trzecich (nierespektowanie dostępu osób trzecich, TPA) – uważa były minister.
Zdaniem eksperta, postępowanie może wpłynąć na renegocjacje polskiego kontraktu gazowego. -W poprzednich renegocjacjach wykorzystaliśmy udział Komisji Europejskiej do zmian zgodnie z prawem unijnym. Obecne zarzuty dla Gazpromu dają Polsce zdecydowaną przewagę – tak przy stole negocjacji, jak i ewentualnym postępowaniu arbitrażowym. W kwietniu powinniśmy dowiedzieć się, jaka jest decyzja Komisji Europejskiej. A w maju mija termin końca negocjacji gazowych między PGNiG a Gazpromem.
Zapytany o najkorzystniejszy dla Polski scenariusz rozstrzygnięcia konfliktu, Budzanowski wskazał – Odcięcie polityki od gazu i traktowanie błękitnego paliwa jak handlu ropą. Europa tym wyrokiem powinna dać jasny sygnał: handel gazem importowanym musi odbywać się na zasadach europejskich, a jeśli nie zmienicie kontraktów, to rynek europejski zostanie zamknięty dla rosyjskiego gazu. Ustanowienie równych dla wszystkich reguł gry na rynku gazu w Europie. A w efekcie realne obniżenie cen gazu dla obiorców końcowych. Środkiem ku temu jest indeksacja cen gazu w kontraktach długoterminowych do cen gazu na europejskich giełdach lub platform tradingowych. Powinno się uruchomić europejską giełdę hurtową surowca, która zlikwidowałaby tzw. regionalizację cen przez głównych dostawców gazu do Europy. Referencyjnym wskaźnikiem dla Unii Europejskiej mógłby być TTF (Title Transfer Facility) – holenderski ośrodek handlu gazem lub też kilka giełd.
Źródło: Onet.pl