Bułgaria odrzuca rosyjskie zaloty i dwa projekty

24 czerwca 2015, 08:47 Alert

(Novinite.com/BiznesAlert.pl/Piotr Stępiński)

Jak informuje portal Novinite.com wczoraj rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak powiedział, że bułgarscy koledzy nie zmienili zdania w sprawie wycofania się z budowy ropociągu Burgas-Alexandroupolis.

W zeszłym tygodniu podczas odbywającego się w Petersburgu Międzynarodowego Forum Biznesowego Aleksander Nowak oraz grecki minister energetyki Panagiotis Lafazanis zapowiedzieli, że będą próbowali powrócić do projektu budowy ropociągu.

W założeniu ropociąg Burgas-Alexandroupolis ma liczyć 300 km i transportować blisko 50 mln ton ropy rocznie. W porcie w Burgas ma powstać odpowiednia infrastruktura do przyjmowania rosyjskiego surowca, skąd docelowo ma trafiać do Grecji a potem tankowcami transportowany dalej z pominięciem zatłoczonych punktów odbioru zlokalizowanych w tureckich cieśninach.

Na uwagę zasługuje fakt, że perswazja Kremla, przynajmniej na początku negocjacji, okazała się skuteczna. Władze w Sofii odpowiedziały pozytywnie na argumentację rosyjską, która opierała się na założeniu, że ropociąg może zastąpić magistrala Samsum-Cejhan. Zmiana władzy w Bułgarii i rządy premiera Bojko Borisowa pokrzyżowały te plany.

Warto podkreślić, iż projekt Burgas-Aleksandropolis był ściśle połączony z innym tj. ropociągiem AMBO. Swój początek miał mieć w Burgas, skąd przez 900 km byłby poprowadzony poprzez terytorium Bułgarii, Macedonii aż do nadmorskiej miejscowości Vlore w Albanii. AMBO miał dostarczać surowiec znad basenu Morza Kaspijskiego oraz Rosji do państw tranzytowych w Europie. Od 2011 roku projekt pozostaje na deskach kreślarskich. W grudniu 2012 roku bułgarski rząd poinformował o zamiarze rozwiązania obowiązującej umowy międzyrządowej w sprawie budowy transbałkańskiego ropociągu. Wówczas tamtejszy minister finansów Simeon Djankow powiedział, że rząd postanowił podjąć decyzję o rezygnacji z udziału w projekcie ze względu na jego ekonomiczną nieopłacalność. Z kolei rosyjska spółka Transnieft stwierdziła, że projekt jest zamrożony i w przyszłości strony mogą do niego wrócić.

Kwestia budowy ropociągu została poruszona podczas piątkowego spotkania bułgarskiej minister energetyki Temenjuki Petkowej z jej rosyjskim odpowiednikiem, podczas którego wyjaśniła, że Sofia nie zmieniła zdania w tej sprawie.

Jak informuje portal Novinite.com zdaniem bułgarskiego ministra spraw zagranicznych Daniela Mitkowa Sofia zapewnia, że po porzuceniu projektu gazociągu South Stream podporządkuje się wszystkim przepisom Unii Europejskiej.

Stanowisko szefa MSZ stanowi odpowiedź na podpisanie rosyjsko-greckiego memorandum w sprawie budowy magistrali Turkish Stream.

Projekt został zaproponowany przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, który w grudniu 2014 roku ogłosił, że Moskwa rezygnuje z budowy gazociągu South Stream.

Warto podkreślić, że wspomniana magistrala była niezgodna z przepisami trzeciego pakietu energetycznego.

– Kiedy sprowadza się to do solidarności to musimy mówić jednym głosem. Ale jak mam wyjaśnić Bułgarom, że South Stream jest niemożliwy do zrealizowania podczas gdy w tym samym czasie Turkish Stream jest możliwy w Grecji – powiedział cytowany przez Państwowe Bułgarskie Radio Mitkow podczas odbywającego się w Bratysławie międzynarodowego forum energetycznego, wskazując na ambiwalentne podejście państw UE do relacji z Rosją.