icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Buzek: Komisja może jeszcze zablokować dostawy przez Nord Stream 2 (ROZMOWA)

– Gdyby okazało się, że Gazprom uruchamia NS2 bez wymaganej certyfikacji, Komisja Europejska powinna natychmiast nakazać wstrzymanie eksploatacji rurociągu i zagrozić karami finansowymi. Przypominamy jej o tym i apelujemy o odpowiednie działania – mówi prof. Jerzy Buzek, były premier, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Regulator niemiecki Bundesnetzagentur może, ale nie musi certyfikować Nord Stream 2 AG w roli regulatora. Potem może zatwierdzić tę decyzję Komisja Europejska. Pojawił się postulat prowizorycznej certyfikacji w celu jak najszybszego uruchomienia dostaw przez Nord Stream 2 z argumentem, że obniży ceny gazu. Czy to dobry pomysł?

Jerzy Buzek: Gazprom znów przypomina na czym polega wykorzystywanie energii jako broni politycznej – wcześniej pokazywał to już chociażby w trakcie kryzysów gazowych 2006 i 2009 roku. Doprowadziło to wtedy do dramatycznych niedoborów gazu, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. W odpowiedzi Unia Europejska wprowadziła regulacje, które chronią nas przed skutkami takich nadużyć – w tym rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu (SoS). Teraz rosyjski monopolista znów przykręca kurek gazu z dostawami przez Białoruś i Ukrainę. Co więcej, większość należących do niego w Europie magazynów – w Austrii, Niemczech czy Holandii – świeci pustkami. Ceny rosną i wszyscy się boją o rozwój wydarzeń w sezonie grzewczym. To typowe działanie Gazpromu.

Czy mamy narzędzia do obrony?

Po pierwsze – na wypadek kryzysu – jest wspomniane już rozporządzenie SoS, za kształt którego byłem odpowiedzialny w Parlamencie Europejskim. Udało się nam tam zapisać prawnie wiążący mechanizm solidarności. Gwarantuje on, że tak zwani odbiorcy chronieni – gospodarstwa domowe, szpitale czy domy opieki – mają zawsze zapewnione dostawy gazu. Stworzyliśmy ponadto koncepcję Korytarzy Dostaw Awaryjnych – ok. 10 głównych korytarzy transportowych z krajów trzecich (m.in. Algierii, Azerbejdżanu, Libii, Norwegii czy Rosji) do Unii; w sytuacji problemów któregokolwiek z nich, uruchamiane mają być dodatkowe przepływy na innych.

I po drugie – to już dotyczy bezpośrednio NS2 – mamy nową dyrektywę gazową, której również byłem sprawozdawcą w PE. Wszystkie rurociągi, dostarczające na rynek UE gaz z krajów trzecich, obejmuje ona przepisami unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Chodzi na przykład o rozdział właścicielski, z którym Gazprom ma wielki problem jako producent gazu i jednocześnie właściciel gazociągu czy o dostęp do infrastruktury stron trzecich, co z kolei oznacza, że Rosjanie mogą wykorzystywać tylko część przepustowości Nord Stream 2. To obniża jego rentowność – podobnie jak konieczność stosowania przejrzystych taryf. Gaz kupowany dziś przez Polskę od Gazpromu jest droższy od tego kupowanego przez Niemcy – póki co firma ta robi więc co chce, ustalając arbitralnie ceny gazu. To musi się skończyć. Wszystkie te normy obowiązują NS2 po rewizji dyrektywy gazowej w maju 2019 roku.

Czy Rosjanie mogą ominąć te przepisy?

Cały czas próbują to zrobić. Zabiegali o to u niemieckiego regulatora – ten stwierdził jednak, że nie ma żadnych podstaw do wyłączania ich spod obowiązywania dyrektywy. W sierpniu potwierdził to niemiecki sąd, w którym Nord Stream 2 się odwoływał. Wcześniej NS2 chciał podważyć całą dyrektywę w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej – ten najpierw oddalił pozew jako bezzasadny, ale w minioną środę Rzecznik Generalny Trybunału wydał opinię, że skargę należy jednak rozpatrzyć.

Co oznacza ta opinia Rzecznika Generalnego?

Jeśli naszymi podstawowymi wartościami jest demokracja i państwo prawa, to możliwość odwołania się od decyzji sądu jest czymś zupełnie normalnym i promotorzy Nord Stream 2 z niej skorzystali. Jednocześnie opinia Rzecznika to jeszcze nie wyrok. Sprawa najważniejsza pozostaje bez zmian: NS2 ma nadal bezdyskusyjny obowiązek dostosować się do istniejących unijnych przepisów – nawet jeśli teraz, być może, będzie miał prawo je skarżyć. I przede wszystkim – nadal nie ma prawa osłabiać swoim działaniem bezpieczeństwa energetycznego obywateli UE ani zaburzać konkurencji na naszym wewnętrznym rynku gazu.

Mówi o tym także list, który we wtorek wysłał Pan do Komisji Europejskiej wraz z przedstawicielami pięciu z sześciu największych grup politycznych w Parlamencie Europejskim. Dlaczego zdecydował się Pan na taki ruch?

List napisałem jako były sprawozdawca dyrektywy gazowej i cieszę się, że poparła go koleżanka i koledzy, z którymi razem – z ramienia PE – negocjowaliśmy tę kluczową regulację. Komisja Europejska ma obowiązek bronić wspólnego unijnego rynku energii i solidarności energetycznej, które to idee są atakowane przez Gazprom cały czas. Do tych norm stosują się Amerykanie, Norwegowie czy Katarczycy – największy problem jest z Rosjanami. Gdyby więc dzisiaj okazało się, że Gazprom uruchamia NS2 bez wymaganej certyfikacji, KE powinna natychmiast nakazać wstrzymanie eksploatacji rurociągu i zagrozić karami finansowymi – ma takie instrumenty prawne w swojej dyspozycji. Przypominamy jej o tym i apelujemy o odpowiednie działania.

Ukraina obawia się incydentu destabilizującego sektor gazowy, a więc i sytuację polityczną, autorstwa Gazpromu. Czy to zagrożenie jest realne?

Niestety, jak najbardziej realne. W Parlamencie Europejskim jest pełna świadomość tego zagrożenia. To dlatego piszemy do Komisji Europejskiej i rozmawiamy z przedstawicielami Ukrainy. Należy robić wszystko, aby zmniejszyć to ryzyko. Liczę tu też na zdecydowane działania polskiego rządu. Wszystkie rządy europejskie muszą być zresztą na to przygotowane, a szczególnie Niemcy, które zaaprobowały gazociąg Nord Stream 2. Należy przy tym zaznaczyć, że równocześnie rząd niemiecki zgodził się jednak na rewizję dyrektywy gazowej, która obejmuje ten rurociąg restrykcyjnymi przepisami UE. Regulator niemiecki nie pozwolił na wyłączenie NS2 spod ich obowiązywania, a sąd niemiecki podtrzymał tę decyzję. Jednocześnie Prezydent USA nie zablokował gazociągu Nord Stream 2 z pomocą sankcji, ale przyjął zobowiązanie, że razem z Niemcami będzie pilnował bezpieczeństwa Ukrainy. Teraz jest moment, aby powiedzieć: sprawdzam.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Rosjanie już wprost naciskają na start Nord Stream 2 z użyciem wysokich cen gazu w Europie

 

 

– Gdyby okazało się, że Gazprom uruchamia NS2 bez wymaganej certyfikacji, Komisja Europejska powinna natychmiast nakazać wstrzymanie eksploatacji rurociągu i zagrozić karami finansowymi. Przypominamy jej o tym i apelujemy o odpowiednie działania – mówi prof. Jerzy Buzek, były premier, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Regulator niemiecki Bundesnetzagentur może, ale nie musi certyfikować Nord Stream 2 AG w roli regulatora. Potem może zatwierdzić tę decyzję Komisja Europejska. Pojawił się postulat prowizorycznej certyfikacji w celu jak najszybszego uruchomienia dostaw przez Nord Stream 2 z argumentem, że obniży ceny gazu. Czy to dobry pomysł?

Jerzy Buzek: Gazprom znów przypomina na czym polega wykorzystywanie energii jako broni politycznej – wcześniej pokazywał to już chociażby w trakcie kryzysów gazowych 2006 i 2009 roku. Doprowadziło to wtedy do dramatycznych niedoborów gazu, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. W odpowiedzi Unia Europejska wprowadziła regulacje, które chronią nas przed skutkami takich nadużyć – w tym rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu (SoS). Teraz rosyjski monopolista znów przykręca kurek gazu z dostawami przez Białoruś i Ukrainę. Co więcej, większość należących do niego w Europie magazynów – w Austrii, Niemczech czy Holandii – świeci pustkami. Ceny rosną i wszyscy się boją o rozwój wydarzeń w sezonie grzewczym. To typowe działanie Gazpromu.

Czy mamy narzędzia do obrony?

Po pierwsze – na wypadek kryzysu – jest wspomniane już rozporządzenie SoS, za kształt którego byłem odpowiedzialny w Parlamencie Europejskim. Udało się nam tam zapisać prawnie wiążący mechanizm solidarności. Gwarantuje on, że tak zwani odbiorcy chronieni – gospodarstwa domowe, szpitale czy domy opieki – mają zawsze zapewnione dostawy gazu. Stworzyliśmy ponadto koncepcję Korytarzy Dostaw Awaryjnych – ok. 10 głównych korytarzy transportowych z krajów trzecich (m.in. Algierii, Azerbejdżanu, Libii, Norwegii czy Rosji) do Unii; w sytuacji problemów któregokolwiek z nich, uruchamiane mają być dodatkowe przepływy na innych.

I po drugie – to już dotyczy bezpośrednio NS2 – mamy nową dyrektywę gazową, której również byłem sprawozdawcą w PE. Wszystkie rurociągi, dostarczające na rynek UE gaz z krajów trzecich, obejmuje ona przepisami unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Chodzi na przykład o rozdział właścicielski, z którym Gazprom ma wielki problem jako producent gazu i jednocześnie właściciel gazociągu czy o dostęp do infrastruktury stron trzecich, co z kolei oznacza, że Rosjanie mogą wykorzystywać tylko część przepustowości Nord Stream 2. To obniża jego rentowność – podobnie jak konieczność stosowania przejrzystych taryf. Gaz kupowany dziś przez Polskę od Gazpromu jest droższy od tego kupowanego przez Niemcy – póki co firma ta robi więc co chce, ustalając arbitralnie ceny gazu. To musi się skończyć. Wszystkie te normy obowiązują NS2 po rewizji dyrektywy gazowej w maju 2019 roku.

Czy Rosjanie mogą ominąć te przepisy?

Cały czas próbują to zrobić. Zabiegali o to u niemieckiego regulatora – ten stwierdził jednak, że nie ma żadnych podstaw do wyłączania ich spod obowiązywania dyrektywy. W sierpniu potwierdził to niemiecki sąd, w którym Nord Stream 2 się odwoływał. Wcześniej NS2 chciał podważyć całą dyrektywę w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej – ten najpierw oddalił pozew jako bezzasadny, ale w minioną środę Rzecznik Generalny Trybunału wydał opinię, że skargę należy jednak rozpatrzyć.

Co oznacza ta opinia Rzecznika Generalnego?

Jeśli naszymi podstawowymi wartościami jest demokracja i państwo prawa, to możliwość odwołania się od decyzji sądu jest czymś zupełnie normalnym i promotorzy Nord Stream 2 z niej skorzystali. Jednocześnie opinia Rzecznika to jeszcze nie wyrok. Sprawa najważniejsza pozostaje bez zmian: NS2 ma nadal bezdyskusyjny obowiązek dostosować się do istniejących unijnych przepisów – nawet jeśli teraz, być może, będzie miał prawo je skarżyć. I przede wszystkim – nadal nie ma prawa osłabiać swoim działaniem bezpieczeństwa energetycznego obywateli UE ani zaburzać konkurencji na naszym wewnętrznym rynku gazu.

Mówi o tym także list, który we wtorek wysłał Pan do Komisji Europejskiej wraz z przedstawicielami pięciu z sześciu największych grup politycznych w Parlamencie Europejskim. Dlaczego zdecydował się Pan na taki ruch?

List napisałem jako były sprawozdawca dyrektywy gazowej i cieszę się, że poparła go koleżanka i koledzy, z którymi razem – z ramienia PE – negocjowaliśmy tę kluczową regulację. Komisja Europejska ma obowiązek bronić wspólnego unijnego rynku energii i solidarności energetycznej, które to idee są atakowane przez Gazprom cały czas. Do tych norm stosują się Amerykanie, Norwegowie czy Katarczycy – największy problem jest z Rosjanami. Gdyby więc dzisiaj okazało się, że Gazprom uruchamia NS2 bez wymaganej certyfikacji, KE powinna natychmiast nakazać wstrzymanie eksploatacji rurociągu i zagrozić karami finansowymi – ma takie instrumenty prawne w swojej dyspozycji. Przypominamy jej o tym i apelujemy o odpowiednie działania.

Ukraina obawia się incydentu destabilizującego sektor gazowy, a więc i sytuację polityczną, autorstwa Gazpromu. Czy to zagrożenie jest realne?

Niestety, jak najbardziej realne. W Parlamencie Europejskim jest pełna świadomość tego zagrożenia. To dlatego piszemy do Komisji Europejskiej i rozmawiamy z przedstawicielami Ukrainy. Należy robić wszystko, aby zmniejszyć to ryzyko. Liczę tu też na zdecydowane działania polskiego rządu. Wszystkie rządy europejskie muszą być zresztą na to przygotowane, a szczególnie Niemcy, które zaaprobowały gazociąg Nord Stream 2. Należy przy tym zaznaczyć, że równocześnie rząd niemiecki zgodził się jednak na rewizję dyrektywy gazowej, która obejmuje ten rurociąg restrykcyjnymi przepisami UE. Regulator niemiecki nie pozwolił na wyłączenie NS2 spod ich obowiązywania, a sąd niemiecki podtrzymał tę decyzję. Jednocześnie Prezydent USA nie zablokował gazociągu Nord Stream 2 z pomocą sankcji, ale przyjął zobowiązanie, że razem z Niemcami będzie pilnował bezpieczeństwa Ukrainy. Teraz jest moment, aby powiedzieć: sprawdzam.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Rosjanie już wprost naciskają na start Nord Stream 2 z użyciem wysokich cen gazu w Europie

 

 

Najnowsze artykuły