ANALIZA
Kamil Całus
Ośrodek Studiów Wschodnich
19 grudnia rząd Mołdawii podpisał z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju (EBOR) oraz Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) dwie umowy kredytowe na finansowanie budowy gazociągu Ungheni–Kiszyniów. Wsparcie projektu kwotą 10 mln euro zapowiedziała także Komisja Europejska. W sumie na realizację inwestycji Mołdawia otrzyma 92 mln euro, co stanowi ponad 80% kosztów budowy nowego gazociągu (ok. 113 mln euro). Połączenie umożliwi import gazu z Rumunii za pośrednictwem interkonektora Ungheni–Jassy, oddanego do użytku w sierpniu 2014 roku. Docelowa przepustowość gazociągu pokryje zapotrzebowanie Mołdawii (bez Naddniestrza) na ten surowiec wynoszące około 1 mld m3 rocznie.
Tymczasem 30 grudnia rosyjski Gazprom przedłużył kontrakt gazowy z Mołdawią na kolejne trzy lata. Nowe porozumienie utrzymuje obowiązującą dotychczas, relatywnie korzystną dla Mołdawii formułę kształtowania cen gazu na podstawie ceny ropy.
Komentarz
Rozpoczęcie budowy gazociągu Ungheni–Kiszyniów planowane jest na drugą połowę 2018 roku, zaś ukończenie do końca 2019 roku. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne, jeśli wziąć pod uwagę specyfikę uwarunkowań polityczno-administracyjnych i dotychczasową praktykę realizacji projektów energetycznych w Mołdawii (łącznik Ungheni–Jassy został oddany do użytku z dwuletnim opóźnieniem). Ponadto istnieją przesłanki wskazujące na istnienie w elitach mołdawskich powiązanego z Gazpromem lobby starającego się ograniczać lub spowalniać tego typu inwestycje.
Przedłużenie kontraktu gazowego o trzy lata stanowi ewenement w stosunkach rosyjsko-mołdawskich. Od końca 2011 roku (w którym wygasł pięcioletni kontrakt gazowy) Rosja odmawiała podpisania długoterminowego porozumienia w sprawie dostaw tego surowca, chcąc w ten sposób zmusić Kiszyniów do rezygnacji z prób wdrażania niekorzystnego dla Rosji trzeciego pakietu energetycznego UE (mołdawski operator gazowy Moldovagaz jest w większości własnością Gazpromu).
Więcej: Ośrodek Studiów Wschodnich