icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Perzyński: Pekin dzieli i rządzi Europą

Pekin, zamiast wspierania jedności, postawił na wywoływanie napięć w Europie – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

W zeszłym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen polecieli do Chin. Z uwagi na rosyjską agresję na Ukrainę Europie zależy, aby przywódca Państwa Środka Xi Jinping wywarł presję na Putina, aby ten przerwał swoją brutalną wojnę. Jednak Macron wyraźnie koncentrował się na dwustronnej współpracy niż na kwestiach bezpieczeństwa. – Ponowne otwarcie pola możliwości między Europą a Chinami leży w naszym wspólnym interesie – skomentował tę wizytę Macron.

Mimo że, wizyta już dobiegła końca to nadal jest szeroko komentowana przez europejskie i amerykańskie media. Ogromny niepokój wzbudziły jego słowa, że Europa musi się oprzeć presji, by stać się „naśladowcą Ameryki”. Odnosząc się do napięć między Państwem Środka a USA w sprawie statusu Tajwanu, ostrzegł, że wielkim ryzykiem dla Europy jest „uwikłanie się w kryzysy, które nie są nasze”. 

Z kolei chińskie media chwalą francuskiego prezydenta. Dziennik „Global Times”, uznawany za tubę propagandową Pekinu, określił wypowiedzi Macrona jako „słowa prawdy” i wynik „długotrwałej obserwacji i refleksji”.

Interesujące jest, że po wizycie chińskie media opisywały go jako „polityka wielkiego narodu, który chce dialogu z Chinami”, natomiast szefowa KE jest „marionetką USA”, gdyż reprezentuje znacznie bardziej asertywne podejście do Pekinu i stawia mu wymagania odnośnie Tajwanu, wojny w Ukrainie czy sporów handlowych.

Pekin zastosował zasadę „dziel i rządź” 

Warto zwrócić uwagę, że Emmanuel Macron podczas wizyty w Państwie Środka był witany na paradzie wojskowej z salwami z armat na placu Tiananmen. Po wylądowaniu w Pekinie osobiście powitał go minister spraw zagranicznych Chin. Prezydent Francji spędził z Xi Jinpingiem kilka godzin wręcz w idyllicznej atmosferze, spacerując w parku i pijąc chińską herbatę.   

Natomiast gdy na miejsce przybyła von der Leyen, spotkała chińskiego ministra ds. ekologii przy zwykłym wyjściu dla pasażerów, a ceremonia przywitania była dużo skromniejsza. Nie brała ona udziału w uroczystym bankiecie z chińskimi oficjelami, a jedynie odpowiadała na pytania dziennikarzy w siedzibie unijnej delegacji.

Szefowa KE została w większości pozostawiona sama sobie. Pekin, zamiast wspierania jedności, postawił na wywoływanie napięć w Europie.

Fala krytyki Macrona

W Stanach Zjednoczony bardzo krytycznie oceniono słowa francuskiego prezydenta, szczególnie przez Republikanów. Przewodniczący komisji Izby Reprezentantów ds. Komunistycznej Partii Chin Mike Gallagher ocenił , że słowa Macrona były „żenujące, haniebne i naiwne geopolitycznie”.

Szef komisji Izby Reprezentantów ds. Chin Chris Smith uznał, że twierdzenia Macrona „wyglądają jak zdrada demokratycznego Tajwanu”. – Jeżeli Francja istotnie ma zamiar porzucić państwa demokratyczne na rzecz brutalnego komunistycznego reżimu, Stany Zjednoczone powinny ponownie ocenić swoje stanowisko wobec Francji – dodał.

Francuski prezydent został również skrytykowany przez krajowe media. – W przededniu nowej zimnej wojny prezydent Francji Emmanuel Macron swoją wizytą sprawił chińskiemu przywódcy Xi Jinpingowi prezent dyplomatyczny, poświęcając niezależność Tajwanu na rzecz relacji Chin z Europą – ocenia dziennik „Le Figaro”.

– Nieważne są zaprzeczenia Pałacu Elizejskiego, że polityka Francji wobec Tajwanu się nie zmieniła. Szkody zostały wyrządzone, a sojusznicy zastanawiają się nad strategią Macrona, polegającą na ciągłym manewrowaniu – od Ukrainy po Tajwan – dodaje „Le Figaro”.

Macron chce przeciągnąć Chiny na stronę Europy

Należy zwrócić uwagę, że największym beneficjentem wojny w Ukrainie są Chiny, gdyż kupują od Rosji ogromne ilości surowców energetycznych po zaniżonych cenach na skutek europejskich sankcji. Polityczne i propagandowe wsparcie na działania Putina, a zarazem brak militarnej pomocy dla wojsk rosyjskich pozwala Pekinowi na skuteczne balansowanie między Rosją a Zachodem przy jednoczesnym czerpaniu zysków z tanich surowców. 

Waszyngton poprzez groźby sankcji wywiera presję na Pekin, a Europa stara się wyperswadować, aby ten wpłynął na Putina i zakończył wojnę. Zachód nie chce, aby Chińczycy całkowicie „wchłonęły” Rosję, gdyż da to im dostęp do dużego rynku konsumentów oraz nieograniczoną ilość surowców energetycznych i zasobów naturalnych, które utrudnią USA i Europie obecną rywalizację gospodarczą i technologiczną. 

Ważne jest, że w relacjach dyplomatycznych z Państwem Środka ogromną rolę odrywają słowa. Pekin uwielbia słyszeć z ust europejskich polityków, to co chce. W polityce nie jest ważne to, co się mówi, a to co się robi. Macron poniekąd to zrobił, a jego słowa mogą okazać się pierwszym, aczkolwiek bardzo trudnym krokiem do przeciągnięcia Chin na stronę Europy w kwestii wojny na Ukrainie i utrzymania stabilności w Cieśninie Tajwańskiej.

Niemcy ostrzegają Pekin przed nową wojną

W piątek minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock rozpoczęła wizytę w Państwie Środka i apelowała o pokojowe działanie Chin w kwestii statusu Tajwanu i niesięganie się do środków militarnych. Szefowa niemieckiej dyplomacji przestrzegła Pekin przed użyciem siły przeciwko Tajwanowi. Eskalacja militarna w Cieśninie Tajwańskiej byłaby „katastrofalnym scenariuszem” dla całego świata i zrobimy wszystko, by tego uniknąć – oświadczyła.

– Konflikty muszą być rozwiązywane pokojowo (…). Jednostronna, brutalna zmiana status quo byłaby nie do zaakceptowania dla nas, Europejczyków – powiedziała Baerbock.

Podsumowując, wizyta prezydenta Francji i szefowej KE w Chinach należy postrzegać jako fiasko. Ursula von der Leyen, która jest wobec Pekinu bardziej asertywną polityczką, została upokorzona. Wygląda na to, że Xi nie ma zamiaru wpłynąć na Putina, aby ten zakończył inwazję. Pekin poprzez dwie diametralnie różne formy przywitania europejskich przywódców chciał wywołać kłótnie i podziały w Europie. 

Słowa Macrona wywołały konsternację i oburzenie na Zachodzie, szczególnie na Tajwanie, który w obliczu coraz bardziej agresywnej retoryki i działań Pekinu może podzielić los Ukrainy. Stanowisko szefowej niemieckiego MSZ należy postrzegać jako bardziej asertywne. Jednak również ona nie wyraziła jasnego sprzeciwu wobec presji Pekinu na Tajwan. 

Europejscy przywódcy dystansują się od kwestii Tajwanu, przerzucając odpowiedzialność na Stany Zjednoczone, co może odbić się mniejszym wsparciem dla Ukrainy. Europa jest w trudnej sytuacji, gdyż z jednej strony nie można dopuścić do całkowitego scementowania sojuszu chińsko-rosyjskiego, a z drugiej strony należy robić wszystko, aby Tajwan utrzymał status quo.

Szefowa MSZ Niemiec ostrzega Pekin przed nową wojną

Pekin, zamiast wspierania jedności, postawił na wywoływanie napięć w Europie – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

W zeszłym tygodniu prezydent Francji Emmanuel Macron i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen polecieli do Chin. Z uwagi na rosyjską agresję na Ukrainę Europie zależy, aby przywódca Państwa Środka Xi Jinping wywarł presję na Putina, aby ten przerwał swoją brutalną wojnę. Jednak Macron wyraźnie koncentrował się na dwustronnej współpracy niż na kwestiach bezpieczeństwa. – Ponowne otwarcie pola możliwości między Europą a Chinami leży w naszym wspólnym interesie – skomentował tę wizytę Macron.

Mimo że, wizyta już dobiegła końca to nadal jest szeroko komentowana przez europejskie i amerykańskie media. Ogromny niepokój wzbudziły jego słowa, że Europa musi się oprzeć presji, by stać się „naśladowcą Ameryki”. Odnosząc się do napięć między Państwem Środka a USA w sprawie statusu Tajwanu, ostrzegł, że wielkim ryzykiem dla Europy jest „uwikłanie się w kryzysy, które nie są nasze”. 

Z kolei chińskie media chwalą francuskiego prezydenta. Dziennik „Global Times”, uznawany za tubę propagandową Pekinu, określił wypowiedzi Macrona jako „słowa prawdy” i wynik „długotrwałej obserwacji i refleksji”.

Interesujące jest, że po wizycie chińskie media opisywały go jako „polityka wielkiego narodu, który chce dialogu z Chinami”, natomiast szefowa KE jest „marionetką USA”, gdyż reprezentuje znacznie bardziej asertywne podejście do Pekinu i stawia mu wymagania odnośnie Tajwanu, wojny w Ukrainie czy sporów handlowych.

Pekin zastosował zasadę „dziel i rządź” 

Warto zwrócić uwagę, że Emmanuel Macron podczas wizyty w Państwie Środka był witany na paradzie wojskowej z salwami z armat na placu Tiananmen. Po wylądowaniu w Pekinie osobiście powitał go minister spraw zagranicznych Chin. Prezydent Francji spędził z Xi Jinpingiem kilka godzin wręcz w idyllicznej atmosferze, spacerując w parku i pijąc chińską herbatę.   

Natomiast gdy na miejsce przybyła von der Leyen, spotkała chińskiego ministra ds. ekologii przy zwykłym wyjściu dla pasażerów, a ceremonia przywitania była dużo skromniejsza. Nie brała ona udziału w uroczystym bankiecie z chińskimi oficjelami, a jedynie odpowiadała na pytania dziennikarzy w siedzibie unijnej delegacji.

Szefowa KE została w większości pozostawiona sama sobie. Pekin, zamiast wspierania jedności, postawił na wywoływanie napięć w Europie.

Fala krytyki Macrona

W Stanach Zjednoczony bardzo krytycznie oceniono słowa francuskiego prezydenta, szczególnie przez Republikanów. Przewodniczący komisji Izby Reprezentantów ds. Komunistycznej Partii Chin Mike Gallagher ocenił , że słowa Macrona były „żenujące, haniebne i naiwne geopolitycznie”.

Szef komisji Izby Reprezentantów ds. Chin Chris Smith uznał, że twierdzenia Macrona „wyglądają jak zdrada demokratycznego Tajwanu”. – Jeżeli Francja istotnie ma zamiar porzucić państwa demokratyczne na rzecz brutalnego komunistycznego reżimu, Stany Zjednoczone powinny ponownie ocenić swoje stanowisko wobec Francji – dodał.

Francuski prezydent został również skrytykowany przez krajowe media. – W przededniu nowej zimnej wojny prezydent Francji Emmanuel Macron swoją wizytą sprawił chińskiemu przywódcy Xi Jinpingowi prezent dyplomatyczny, poświęcając niezależność Tajwanu na rzecz relacji Chin z Europą – ocenia dziennik „Le Figaro”.

– Nieważne są zaprzeczenia Pałacu Elizejskiego, że polityka Francji wobec Tajwanu się nie zmieniła. Szkody zostały wyrządzone, a sojusznicy zastanawiają się nad strategią Macrona, polegającą na ciągłym manewrowaniu – od Ukrainy po Tajwan – dodaje „Le Figaro”.

Macron chce przeciągnąć Chiny na stronę Europy

Należy zwrócić uwagę, że największym beneficjentem wojny w Ukrainie są Chiny, gdyż kupują od Rosji ogromne ilości surowców energetycznych po zaniżonych cenach na skutek europejskich sankcji. Polityczne i propagandowe wsparcie na działania Putina, a zarazem brak militarnej pomocy dla wojsk rosyjskich pozwala Pekinowi na skuteczne balansowanie między Rosją a Zachodem przy jednoczesnym czerpaniu zysków z tanich surowców. 

Waszyngton poprzez groźby sankcji wywiera presję na Pekin, a Europa stara się wyperswadować, aby ten wpłynął na Putina i zakończył wojnę. Zachód nie chce, aby Chińczycy całkowicie „wchłonęły” Rosję, gdyż da to im dostęp do dużego rynku konsumentów oraz nieograniczoną ilość surowców energetycznych i zasobów naturalnych, które utrudnią USA i Europie obecną rywalizację gospodarczą i technologiczną. 

Ważne jest, że w relacjach dyplomatycznych z Państwem Środka ogromną rolę odrywają słowa. Pekin uwielbia słyszeć z ust europejskich polityków, to co chce. W polityce nie jest ważne to, co się mówi, a to co się robi. Macron poniekąd to zrobił, a jego słowa mogą okazać się pierwszym, aczkolwiek bardzo trudnym krokiem do przeciągnięcia Chin na stronę Europy w kwestii wojny na Ukrainie i utrzymania stabilności w Cieśninie Tajwańskiej.

Niemcy ostrzegają Pekin przed nową wojną

W piątek minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock rozpoczęła wizytę w Państwie Środka i apelowała o pokojowe działanie Chin w kwestii statusu Tajwanu i niesięganie się do środków militarnych. Szefowa niemieckiej dyplomacji przestrzegła Pekin przed użyciem siły przeciwko Tajwanowi. Eskalacja militarna w Cieśninie Tajwańskiej byłaby „katastrofalnym scenariuszem” dla całego świata i zrobimy wszystko, by tego uniknąć – oświadczyła.

– Konflikty muszą być rozwiązywane pokojowo (…). Jednostronna, brutalna zmiana status quo byłaby nie do zaakceptowania dla nas, Europejczyków – powiedziała Baerbock.

Podsumowując, wizyta prezydenta Francji i szefowej KE w Chinach należy postrzegać jako fiasko. Ursula von der Leyen, która jest wobec Pekinu bardziej asertywną polityczką, została upokorzona. Wygląda na to, że Xi nie ma zamiaru wpłynąć na Putina, aby ten zakończył inwazję. Pekin poprzez dwie diametralnie różne formy przywitania europejskich przywódców chciał wywołać kłótnie i podziały w Europie. 

Słowa Macrona wywołały konsternację i oburzenie na Zachodzie, szczególnie na Tajwanie, który w obliczu coraz bardziej agresywnej retoryki i działań Pekinu może podzielić los Ukrainy. Stanowisko szefowej niemieckiego MSZ należy postrzegać jako bardziej asertywne. Jednak również ona nie wyraziła jasnego sprzeciwu wobec presji Pekinu na Tajwan. 

Europejscy przywódcy dystansują się od kwestii Tajwanu, przerzucając odpowiedzialność na Stany Zjednoczone, co może odbić się mniejszym wsparciem dla Ukrainy. Europa jest w trudnej sytuacji, gdyż z jednej strony nie można dopuścić do całkowitego scementowania sojuszu chińsko-rosyjskiego, a z drugiej strony należy robić wszystko, aby Tajwan utrzymał status quo.

Szefowa MSZ Niemiec ostrzega Pekin przed nową wojną

Najnowsze artykuły