Władze Chin zwróciły się do sektora prywatnego o pomoc przy hakowaniu organizacji zagranicznych i rządów oraz szpiegowania własnych obywateli, w tym z użyciem platformy X. Wyciek dokumentów pokazuje zlecenia oraz wypłaty za ataki hakerskie na podmioty chińskie oraz zagraniczne.
Wyciek dokumentów do sieci z działalności Shanghai Anxun Information Technology znanej też jako I-Soon pokazuje jak ta firma przekazywała dane władzom Chin. Pracownicy mieli przekazywać dane medyczne z Tajwanu oraz osobowe z Kazahcstanu. Infiltrowali infrastrukturę cybernetyczną instytucji rządowych w Malezji, Tajlandii i Mongolii. Ta firma ma biura w pięciu miastach chińskich mających służyć „świadczeniu usług publicznych”. Oficjalnie informuje, że zajmuje się cyberatakami i projektami z sektora obronnego.
– Mamy wszelkie powody by wierzyć, że te dane potwierdzają zaangażowanie tej firmy w globalne i krajowe operacje szpiegostwa cyfrowego – powiedział John Hultquist, szef analityków Mandiant Intelligence w rozmowie z Financial Times.
Anxun miała rozwijać narzędzia służące szpiegowaniu rywali politycznych Chin oraz obywateli tego kraju z użyciem platform społecznościowych jak X czy Telegram. Firma ta reklamowała się także jako zdolna do hakowania kont Outlook i Google. Sprzedawała narzędzia pozwalające infiltrować sieci WiFi.
Ministerstwo spraw zagranicznych Chin zadeklarowało, że nic nie wie o tej sprawie. Jednak przechwycone pliki cache Anxun pokazują, że klientem tej firmy było często ministerstwo bezpieczeństwa publicznego Chin.
Financial Times / Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Polska chciała budować morskie farmy wiatrowe, a może mieć chińskiego lisa w kurniku