icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Maksymowicz: Chiny prowadzą z Tajwanem wojnę o piasek                                    

– Kiedy Państwo Środka pod koniec lat 70. weszło na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego, kraj potrzebuje wszystkich surowców na utrzymanie wzrostu. Rozwój chińskich miast potrzebuje sporej ilości piasku, a bogate złoża surowca znajdują się wokół tajwańskich wysp, co jeszcze bardziej zwiększa napięcie w Cieśninie Tajwańskiej – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Przykładem są pierwiastki ziem rzadkich. Ich wydobycie stanowi około 70 procent światowej produkcji górniczej i 85 procent ich ekstrakcji, a mimo to kraj ten na całym świecie wykupuje złoża najbardziej krytycznych pierwiastków.

Podobnie rzecz ma się ze złotem, gdzie od blisko 20 lat w jego wydobyciu Chiny deklasują inne państwa, jednak co roku tysiące ton tego metalu kraj ten zakupuje za pośrednictwem prywatnych instytucji. Polityka ta dotyczy prawie wszystkich najważniejszych surowców przemysłowych. Jakby tego wszystkiego było mało, nabrzmiewa konflikt handlowy, a także militarny o piasek wydobywany w strefie morskiej Tajwanu. Azjatycki kryzys na rynku piasku jest coraz wyraźniejszy.

Chiński głód piasku

Pozornie wydawałoby się, że Państwu Środka nie powinno brakować piasku, wszak posiadają 5 piaszczystych pustyń, z których największa jest Gobi i Takla Makan w części należącej do Chin są większe od powierzchni Polski. Jednak problem w tym, że piasek z tych obszarów nie nadaje się do celów budowlanych. Tysiące razy przesypywany przez wiejące wiatry, jest coraz bardziej pylasty, a tylko z nazwy jest on piaskiem, a zmieszany z wodą staje się płynnym błotem. Z tego też powodu nie nadaje się on do celów budowlanych.

Intensywna rozbudowa chińskiej infrastruktury potrzebuje każdego roku miliardów ton czystego piasku i żwiru dla rozwoju miast usianych drapaczami chmur. Nowe konstrukcje mostowe, tunelowe, autostradowe i towarzyszące im obiekty wymagają milionów ton pisku i żwiru, którego przy tym tempie rozwoju zaczyna brakować. Z tego powodu chińskie władze sięgnęły po przemyt i dobrze nadający się do tych celów piasek morski. Okazało się, że największe jego zasoby znajdują się wokół wysp Tajwanu, które ChRL uważa za należące do niego terytorium, choć w rzeczywistości tak nie jest.

Wraca problem Tajwanu

Sprawę komplikuje fakt, że terytorium Tajwanu to nie tylko główna wyspa w 150-kilometrowej Cieśninie Tajwańskiej, ale także wyspy Kinmen i Matsu, tuż przy południowym i północnym wybrzeżu prowincji Fujian w Chińskiej Republice Ludowej, co ułatwia Pekinowi podmorską ich eksploatację. Co roku w pobliżu tych wysp pojawia się rocznie do 4 tys. pogłębiarek, gigantów o wadze 3 tys. ton, które potrafią wydobywać tysiące ton piasku i żwiru na dobę.

Tajwańska straż przybrzeżna stara się rekwirować pływające koparki, jednak niewiele to daje, bo na ich miejsce natychmiast pojawiają się nowe. Jednocześnie ich ogromna ilość sprawia, że służby te nie są w stanie opanować tej sytuacji. Protesty dyplomatyczne nic nie dają, bo Chiny zaprzeczają nielegalnemu wydobyciu.

Chiny kradną tajwański piasek

Z ostatnich doniesień wynika, że wokół wysp Matsu pojawia się dziennie kilkaset pomorskich koparek. Ich usuniecie siłami straży przybrzeżnej Tajwanu, a nawet siłami wojskowymi wydaje się przedsięwzięciem bardzo trudnym. Jednak Tajwan zamierza bezwzględnie egzekwować swoje prawa w strefie przybrzeżnej, dlatego przyjął on ustawę nakazującą bezwzględnie konfiskować wszystkie tego rodzaju urządzenia nielegalnie niezależnie od ich własności,  a osoby zatrudnione przy wydobyciu tego piasku, czeka kara do siedmiu lat pozbawienia wolności.

Tajwańskie władze twierdzą, że posunięcie to ma również na celu przeciwdziałanie tak zwanej „taktyce szarej strefy” stosowanej przez Pekin, która jest wykorzystywana do wywierania presji i zastraszania Tajpej. Uważa się, że wiodącym ramieniem chińskiej taktyki są statki rybackie, zwane także „milicją morską”, które ustanawiają de facto chińską obecność operacyjną na spornych obszarach – w efekcie przesuwając granice na ziemi lub na morzu – tak, aby kwestionować roszczenia terytorialne strony przeciwnej. Te klasyczne operacje w „szarej strefie” mają na celu „wygrać bez walki” poprzez przytłoczenie przeciwnika rojami statków rybackich, zwykle wzmocnionych od tyłu okrętami Chińskiej Straży Przybrzeżnej  i Chińskiej Armii Ludowo Wyzwoleńczej.

Podsumowując, Chiny potrzebują ogromnej ilości piasku na rozbudowę infrastruktury i rozwój miast. Niestety surowiec z obszarów pustynnych nie nadaje się na zagospodarowanie, co skłania chińskie władze do eksplorowania piasku w pobliżu tajwańskich wysp Kinmen i Matsu. Obecnie wydaje się, że wojna o piasek będzie kolejnym elementem sporu między Pekinem a Tajpej, a napięcie w Cieśnienie Tajwańskiej będzie rosnąć.

Maksymowicz: Gaz do Niemiec z Afryki zamiast z Rosji

– Kiedy Państwo Środka pod koniec lat 70. weszło na ścieżkę szybkiego rozwoju gospodarczego, kraj potrzebuje wszystkich surowców na utrzymanie wzrostu. Rozwój chińskich miast potrzebuje sporej ilości piasku, a bogate złoża surowca znajdują się wokół tajwańskich wysp, co jeszcze bardziej zwiększa napięcie w Cieśninie Tajwańskiej – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Przykładem są pierwiastki ziem rzadkich. Ich wydobycie stanowi około 70 procent światowej produkcji górniczej i 85 procent ich ekstrakcji, a mimo to kraj ten na całym świecie wykupuje złoża najbardziej krytycznych pierwiastków.

Podobnie rzecz ma się ze złotem, gdzie od blisko 20 lat w jego wydobyciu Chiny deklasują inne państwa, jednak co roku tysiące ton tego metalu kraj ten zakupuje za pośrednictwem prywatnych instytucji. Polityka ta dotyczy prawie wszystkich najważniejszych surowców przemysłowych. Jakby tego wszystkiego było mało, nabrzmiewa konflikt handlowy, a także militarny o piasek wydobywany w strefie morskiej Tajwanu. Azjatycki kryzys na rynku piasku jest coraz wyraźniejszy.

Chiński głód piasku

Pozornie wydawałoby się, że Państwu Środka nie powinno brakować piasku, wszak posiadają 5 piaszczystych pustyń, z których największa jest Gobi i Takla Makan w części należącej do Chin są większe od powierzchni Polski. Jednak problem w tym, że piasek z tych obszarów nie nadaje się do celów budowlanych. Tysiące razy przesypywany przez wiejące wiatry, jest coraz bardziej pylasty, a tylko z nazwy jest on piaskiem, a zmieszany z wodą staje się płynnym błotem. Z tego też powodu nie nadaje się on do celów budowlanych.

Intensywna rozbudowa chińskiej infrastruktury potrzebuje każdego roku miliardów ton czystego piasku i żwiru dla rozwoju miast usianych drapaczami chmur. Nowe konstrukcje mostowe, tunelowe, autostradowe i towarzyszące im obiekty wymagają milionów ton pisku i żwiru, którego przy tym tempie rozwoju zaczyna brakować. Z tego powodu chińskie władze sięgnęły po przemyt i dobrze nadający się do tych celów piasek morski. Okazało się, że największe jego zasoby znajdują się wokół wysp Tajwanu, które ChRL uważa za należące do niego terytorium, choć w rzeczywistości tak nie jest.

Wraca problem Tajwanu

Sprawę komplikuje fakt, że terytorium Tajwanu to nie tylko główna wyspa w 150-kilometrowej Cieśninie Tajwańskiej, ale także wyspy Kinmen i Matsu, tuż przy południowym i północnym wybrzeżu prowincji Fujian w Chińskiej Republice Ludowej, co ułatwia Pekinowi podmorską ich eksploatację. Co roku w pobliżu tych wysp pojawia się rocznie do 4 tys. pogłębiarek, gigantów o wadze 3 tys. ton, które potrafią wydobywać tysiące ton piasku i żwiru na dobę.

Tajwańska straż przybrzeżna stara się rekwirować pływające koparki, jednak niewiele to daje, bo na ich miejsce natychmiast pojawiają się nowe. Jednocześnie ich ogromna ilość sprawia, że służby te nie są w stanie opanować tej sytuacji. Protesty dyplomatyczne nic nie dają, bo Chiny zaprzeczają nielegalnemu wydobyciu.

Chiny kradną tajwański piasek

Z ostatnich doniesień wynika, że wokół wysp Matsu pojawia się dziennie kilkaset pomorskich koparek. Ich usuniecie siłami straży przybrzeżnej Tajwanu, a nawet siłami wojskowymi wydaje się przedsięwzięciem bardzo trudnym. Jednak Tajwan zamierza bezwzględnie egzekwować swoje prawa w strefie przybrzeżnej, dlatego przyjął on ustawę nakazującą bezwzględnie konfiskować wszystkie tego rodzaju urządzenia nielegalnie niezależnie od ich własności,  a osoby zatrudnione przy wydobyciu tego piasku, czeka kara do siedmiu lat pozbawienia wolności.

Tajwańskie władze twierdzą, że posunięcie to ma również na celu przeciwdziałanie tak zwanej „taktyce szarej strefy” stosowanej przez Pekin, która jest wykorzystywana do wywierania presji i zastraszania Tajpej. Uważa się, że wiodącym ramieniem chińskiej taktyki są statki rybackie, zwane także „milicją morską”, które ustanawiają de facto chińską obecność operacyjną na spornych obszarach – w efekcie przesuwając granice na ziemi lub na morzu – tak, aby kwestionować roszczenia terytorialne strony przeciwnej. Te klasyczne operacje w „szarej strefie” mają na celu „wygrać bez walki” poprzez przytłoczenie przeciwnika rojami statków rybackich, zwykle wzmocnionych od tyłu okrętami Chińskiej Straży Przybrzeżnej  i Chińskiej Armii Ludowo Wyzwoleńczej.

Podsumowując, Chiny potrzebują ogromnej ilości piasku na rozbudowę infrastruktury i rozwój miast. Niestety surowiec z obszarów pustynnych nie nadaje się na zagospodarowanie, co skłania chińskie władze do eksplorowania piasku w pobliżu tajwańskich wysp Kinmen i Matsu. Obecnie wydaje się, że wojna o piasek będzie kolejnym elementem sporu między Pekinem a Tajpej, a napięcie w Cieśnienie Tajwańskiej będzie rosnąć.

Maksymowicz: Gaz do Niemiec z Afryki zamiast z Rosji

Najnowsze artykuły