Bruksela jest coraz bardziej skłonna do zwiększania środków mających na celu zwalczanie nieuczciwych praktyk handlowych Pekinu. Jednak jeżeli Chiny i UE nie dojdą do porozumienia, spór może przerodzić się w wojnę handlową.
Wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis przybył do Chin, obiecując, że będzie stanowczy w swoich wezwaniach do Pekinu, aby chiński rząd dał europejskim przedsiębiorstwom uczciwe szanse na prowadzenie tam interesów i zlikwidował rosnący dwustronny deficyt handlowy.
Jednak chińscy urzędnicy mogą pozostać głusi na wezwania przedstawiciela KE. Wicepremier He Lifeng, powtórzył „silne zaniepokojenie i niezadowolenie” Pekinu w związku z niedawnym dochodzeniem wszczętym przez UE w sprawie chińskich dotacji na pojazdy elektryczne i wyraził dezaprobatę na listę środków, które Bruksela ma wprowadzić jako wzmocnienie europejskich środków ochrony handlu.
– Chiny mają nadzieję, że UE zachowa powściągliwość w stosowaniu środków ochrony handlu i utrzyma stabilne oczekiwania dotyczące rozwoju handlu między UE a Chinami – powiedział He na wspólnej konferencji prasowej po rundzie rozmów na wysokim szczeblu na temat handlu i gospodarki w Pekinie.
Wypowiedzi wicepremiera ChRL, powszechnie uznawanego za jednego z najbliższych powierników chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, nie wróżyły dobrze nadziejom Europy na przywrócenie równowagi w stosunkach handlowych w czasie pogłębiających się napięć geopolitycznych.
– Niepokoimy się brakiem równowagi w naszych stosunkach. UE ma deficyt handlowy z Chinami wynoszący prawie 400 miliardów euro – powiedział Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. – Rozwiązanie tych problemów pomoże Chinom zachować zdolność przyciągania i zatrzymywania inwestycji zagranicznych – zaznaczył.
Ponure nastroje w poniedziałek, trzecim dniu czterodniowej wizyty Dombrovskisa, pokazały, jak trudno będzie Europie zaryzykować swoje stosunki z Chinami, które zostały skutecznie przetestowane poprzez wymachiwanie szabelką wobec Tajwanu i pobłażliwy stosunek wobec rosyjskiej wojnie w Ukrainie. Niemniej wydaje się, że Komisja jest coraz bardziej skłonna do wykorzystania większej ilości swojego arsenału handlowego przeciwko temu, co uważa za nieuczciwe praktyki handlowe Pekinu.
Do tej pory władza wykonawcza UE nie wahała się nałożyć ceł na chińską stal i aluminium, a teraz przygląda się także wrażliwemu sektorowi technologii medycznych, w przypadku którego Bruksela twierdzi, że otworzyła swoje rynki bardziej niż Chiny.
Komisja rozważa wszczęcie dochodzenia w ramach nowego Instrumentu Zamówień Międzynarodowych (IZM), który uprawnia ją do wykluczenia przedsiębiorstw z krajów, które dyskryminują podmioty z UE, z zamówień publicznych. Bruksela zobowiązała się do wykorzystania tego narzędzia po raz pierwszy w 2023 roku.
Kolejnym potencjalnym celem może być rynek kolejowy. Państwo Środka po których przebiega 42 tys. km szybkich kolei i niezliczone systemy metra jest praktycznie zamknięte dla europejskich producentów pociągów i dostawców technologii.
W niedawnym raporcie Europejska Izba Handlowa w Chinach podniosła w zeszłym tygodniu alarm w związku z ograniczeniami dostępu do rynku przez Pekin i barierami regulacyjnymi w chińskim sektorze kolejowym, nazywając je „poważnym problemem dla przedsiębiorstw z inwestycjami zagranicznymi, które chcą inwestować w chiński przemysł kolejowy”.
Słaby dostęp do chińskiego rynku kolejowego był od dawna skargą części europejskiego przemysłu kolejowego, jednak sektor nie podjął jeszcze ostatecznego nacisku, aby zmusić Komisję do zajęcia się tą kwestią.
OECD stwierdziła w raporcie z początku tego roku, że chiński główny przewoźnik kolejowy CRRC był odbiorcą większości rządowych dotacji, ulg podatkowych i tanich pożyczek udzielanych producentom taboru kolejowego na całym świecie. Rozwój firmy jako chińskiego potentata kolejowego pragnącego eksportować został wymieniony jako jeden z krytycznych punktów przemawiających za ostatecznie skazaną na porażkę fuzją Alstomu i Siemensa w 2019 roku.
KE również w sektorze medycznym chce odpowiedzieć na nieuczciwe praktyki handlowe rządu w Pekinie. – Chińska scentralizowana dyrektywa dotycząca zamówień publicznych doprowadziła do bardziej nieprzejrzystych procesów i mniejszego dostępu do rynku dla europejskich firm – stwierdziła Luisa Santos z organizacji lobbystów branżowych Business Europe.
Dialog miedzy Unią a Pekinem jeszcze się nie zakończył. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Charles Michel mają spotkać się z prezydentem Xi i premierem Li Qiangiem w Chinach na szczyt, który ma odbyć się przed końcem roku.
Jednak ponura atmosfera i brak jakichkolwiek postępów jest frustrujący dla europejskich urzędników i producentów, a cały spór może doprowadzić do wprowadzania wzajemnych środków odwetowych, które mogą okazać się preludium nowej wojny handlowej.
Politico / Jacek Perzyński