– Czytając niektóre wypowiedzi w obronie projektu ustawy (nowelizującej Prawo geologiczne i górnicze – przyp. BA) oraz NOKE można odnieść wrażenie, jakoby poszukiwanie i rozpoznawanie złóż w Polsce odbywało się dziś w próżni, bez właściwego nadzoru, a dopiero powołanie NOKE to naprawi. Nic bardziej mylnego – podkreśla w artykule, opublikowanym na łamach wtorkowej „Rzeczpospolitej” Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Chmal wskazuje, że działa przecież Wyższy Urząd Górniczy i dziesięć okręgowych urzędów górniczych, które z mocy ustawy troszczą się o bezpieczeństwo złóż i prawidłowość procesu wydobywczego. Funkcjonuje też Państwowy Instytut Geologiczny, działają w każdym z zakładów górniczych kierownicy ruchu.
– Powołanie NOKE z punktu widzenia eksploatacji niewiele zmieni. NOKE ma być spółką prawa handlowego, a nie organem administracji – przypomina Tomasz Chmal.
W ocenie eksperta, wprowadzenie NOKE tworzy dodatkową niepewność inwestycyjną, a nie rozwiązuje żadnego z istniejących problemów, za jakie należy uznać szybkość podejmowania decyzji administracyjnych, interpretację przepisów, dobrą komunikację i racjonalne oczekiwania administracji.
– Spór pomiędzy centralnymi organami administracji w zakresie nadzoru nad NOKE oraz tworzenie Funduszu Pokoleń w kontekście realnych problemów branży brzmią jak mało śmieszny żart – konkluduje autor.