Chodkowski: Armenia sprzedaje niezależność, Rosja kupuje stabilność

13 lipca 2015, 08:35 Energetyka

KOMENTARZ

Protesty w Erewaniu. Fot. Twitter.

Konstanty Chodkowski

Analityk i komentator

Protesty Ormian przeciwko podwyżce cen energii udało się wygasić głównie za sprawą porozumienia między rządem Armenii i Rosji. Raz jeszcze potwierdziła się zdolność Rosji do transferowania sytuacji kryzysowych w narzędzia umacniające jej hegemonię w regionie.

Ogłoszone 17 czerwca podwyżki cen energii elektrycznej o 6,93 dram wywołały wśród Ormian falę oburzenia. W centrum Erywania oraz w większych miastach w całym kraju zorganizowano masowe protesty pod wspólnym hasłem „Elektryczny Erywań”. Doszło do starć z policją. Prezydentowi Armenii Serżowi Sargsjanowi udało się wygasić demonstracje dzięki zdecydowanym posunięciom podjętym w ścisłej kooperacji z Moskwą.

Podczas spotkania rosyjsko-ormiańskiej komisji międzyrządowej w dniach 25-26 czerwca w Erywaniu, zdecydowano się na zarządzenie audytu wewnętrznego spółki ENA (Sieci Elektrycznych Armenii), której beznadziejna kondycja finansowa legła u przyczyn kryzysu. Porozumienie ze stroną rosyjską było w tej sprawie niezbędne, gdyż spółka w całości należy do rosyjskiej grupy Inter RAO (kierowanej przez Igora Sieczina). Audyt trwać będzie od trzech do sześciu miesięcy, zaś jego wykonawca zostanie wyłoniony wspólnie przez stronę ormiańską i rosyjską.

Prezydent Armenii ogłosił, iż do zakończenia audytu koszty podwyżki cen energii będą kompensowane przez państwo. Oznacza to, iż 6,93 dram z ceny każdej kilowatogodziny zużytej w ciągu najbliższych sześciu miesięcy w Armenii, opłacane będzie ze środków budżetowych. Rozwiązanie to – podobnie jak zarządzenie audytu ENA – nie byłoby możliwe bez porozumienia z Moskwą, bowiem w toku negocjacji w Erywaniu Rosja udzieliła Armenii kredytu w wysokości 200 mln USD na dozbrojenie i modernizację armii. Umożliwiło to odciążenie budżetu i przesunięcie środków na rzecz rozwiązania kwestii podwyżek. W świetle decyzji władz grupy Inter RAO o zablokowaniu możliwości dalszego kredytowania lub subsydiowania działalności ENA z zewnątrz – rozwiązanie rządu Armenii wydaje się być zrozumiałym. Z drugiej strony, dozbrojenie armii Armenii utorowało Rosji drogę do pogłębienia dominującej pozycji w regionie.

Trzecim punktem, w którym osiągnięto porozumienie, była zgoda na wydanie ormiańskiemu wymiarowi sprawiedliwości żołnierza stacjonującego w rosyjskiej 102. bazie wojskowej w Giumri. Jest to finał skandalu kładącego się cieniem na stosunkach ormiańsko-rosyjskich od stycznia 2015 r. Wtedy to, rosyjski mundurowy dopuścił się brutalnego morderstwa na miejscowej ormiańskiej rodzinie. Następnie skrył się w rodzimej jednostce i zdał na protekcję dowództwa. Rosja konsekwentnie odmawiała wydania go Armenii. Sprawa oburzyła mieszkańców Giumri i opinię publiczną w całym kraju. Organizowano lokalne pikiety i demonstracje o wyraźnie antyrosyjskim zabarwieniu. Incydent utwierdził Ormian w poczuciu poniżenia przez Rosję.

W toku obrad wielokrotnie przypominano o dotychczasowych rezultatach „współpracy” ormiańsko-rosyjskiej. Wspomniano o upuście na ceny gazu dla Armenii od stycznia 2015 r. (Gazprom obniżył ceny gazu ze 189 do 165 USD za 1000 m3 surowca), o rosyjskim wsparciu na rzecz elektrowni atomowej w Mecamorze (elektrownia znajduje się pod zarządem rosyjskiej Inter RAO i jest w pełni uzależniona od rosyjskich technologii, kredytów i paliwa) oraz o dwustronnej współpracy militarnej (w 2011 roku ormiański parlament przedłużył pozwolenie na dyslokację rosyjskiej 102. Bazy wojskowej na terytorium Armenii do 2060 roku).

Porozumienia z Erywania zostały potwierdzone w rozmowie telefonicznej między premierami Owikiem Abramjanem i Dmitrijem Miedwiediewem 1 lipca. Od tamtego momentu obserwuje się wzmożoną intensywność współpracy rosyjsko-ormiańskiej. W najbliższych dniach planowane spotkanie robocze prezydentów Serża Sargsjana z Władimirem Putinem.

Powyższe fakty potwierdzają tezę o niemal całkowitym uzależnieniu Armenii od Rosji, zwłaszcza w sferze bezpieczeństwa i obronności, energetyki oraz gospodarki. Bieżący kryzys w Armenii pokazuje, iż prezydent Serż Sargsjan oraz rząd Owika Abramjana nie są w stanie podejmować istotnych decyzji politycznych, dokonywać reform ani rozwiązywać kryzysów z pominięciem konsultacji z Moskwą. Powód? Większość (lub nawet całość) strategicznej infrastruktury Armenii pozostaje własnością bądź przedmiotem strategicznego uzależnienia od Rosjan. Moskwa zyskuje dzięki temu zestaw narzędzi oddziaływania na Erywań, co z kolei stanowi jeden z filarów utrzymujących dominującą pozycję Federacji Rosyjskiej w całym regionie Kaukazu Południowego.

Możliwości Rosji można określić mianem zdolności transferu sytuacji kryzysowych w narzędzia pogłębiania dominacji nad partnerami. Jej elementem jest „spirala uzależnienia”, zbudowana w państwa b. ZSRR jeszcze na początku w pierwszej dekady XXI wieku. Rosja wykupywała zadłużenie byłych republik radzieckich w zamian za zakup pakietów kontrolnych w strategicznych przedsiębiorstwach (głównie związanych z energetyką, ciężką produkcją i transportem). W taki sposób w rękach Rosjan znalazły się m.in. ormiańskie elektrownie, sieci energetyczne (w większości w posiadaniu lub pod zarządem Inter RAO) oraz huta aluminium (jedno z największych przedsiębiorstw w państwie, dziś w posiadaniu spółki Ruskij Aluminij). Wysoka kosztochłonność poradzieckiego przemysłu, typowa dla regionu nieefektywność zarządzania obciążona dodatkową swoistą „rentą kolonialną” odprowadzaną za granicę decyduje o niewydolności i „kryzysogenności” gospodarek narodowych. Za każdym razem w obliczu problemów rządy państw zmuszone są zwracać się o pomoc do Rosji. Jej otrzymanie warunkowane jest zwykle pogłębieniem zależności w wybranej sferze. Spirala się zacieśnia.

W ten właśnie sposób po raz kolejny Armenia przehandlowała ułamek niezależności za chwilę stabilności. Powtórka za pół roku.