Chorwackie media: Zagrzeb jest przedmiotem gry między USA, UE a Rosją

16 sierpnia 2016, 07:00 Alert

Zbliżające się wybory w Chorwacji są okazją do zrewidowania także polityki energetycznej tego państwa. W ostatnim półroczu, jak przypomina liberalny chorwacki portal Telegram, jedynym zrealizowanym działaniem rządu premiera Tihomira Oreškovicia było podpisanie wspólnego listu ośmiu premierów państw Europy Środkowej i Wschodniej do Jean-Claude’a Junckera, w którym kraje regionu informują przewodniczącego Komisji Europejskiej, że realizacja gazociągu Nord Stream 2 zagraża bezpieczeństwu energetycznemu tych państw oraz jeszcze bardziej uzależni je od jedynego, rosyjskiego dostawcy energii.

Jak zwraca uwagę chorwacki Telegram, przeciwny realizacji Nord Stream 2 jest też szef komisji ds. klimatu i energii UE, Miguel Arias Cañete. Péter Kaderják, dyrektor regionalnego centrum badań i polityki energetycznej w Budapeszcie uważa, że Nord Stream 2 pogłębi różnice między „wschodem a zachodem Europy” i stanowi nie tylko ekonomiczne, ale też geopolityczne zagrożenie. Petras Auštrevičius, litewski eurodeputowany i wiceszef Związku Liberałów i demokratów Europy, nazwał kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2 „projektem-likwidatorem”. Po wyliczeniu kontrargumentów wobec koncepcji Moskwy, Telegram zwraca uwagę, że nie bacząc na wszystkie protesty, spółka New European Pipeline AG kontynuuje przygotowania do realizacji projektu Nord Stream 2.
Portal podkreśla, że na całej trasie gazociągu wynoszącej ponad 1 tys. km. nie będzie ani jednej stacji sprężarek, co wyklucza zagrożenie skażeniem wód morskich. O zainteresowaniu Niemiec świadczy fakt, że niemiecka spółka, która zajmuje się dystrybucją rosyjskiego gazu w Europie, już obecnie spotyka się z zarzutami, że wpłaciła z góry 40 proc. swoich finansowych należności za przyszłe dostawy przez nową nitkę. Wreszcie – zdaniem portalu – specjaliści twierdzą, że Unia Europejska nie ma żadnych podstaw prawnych, aby zabronić prywatnym spółkom udziału w realizacji Nord Stream 2. Unia może jedynie stosować presję polityczną, choć i to nie będzie łatwe, gdyż inwestorzy przede wszystkim stosują się do praw rynku. Jedyną szansą jest brak zgody władz Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec na ułożenie gazociągu przez ich terytoria.

Projekt chorwackiego FSRU

New European Pipeline AG podkreśla, że największy sprzeciw wobec Nord Stream 2 stawiają państwa, przez których terytoria już prowadzą tranzytowe trasy gazu z Rosji – Ukraina, Słowacja i Polska. Tym państwom nie chodzi więc o bezpieczeństwo dostaw gazu, nie są one przeciwne dostawom gazu z Rosji, one dążą do utrzymania monopolu na tranzyt, przynoszący im wysokie przychody. Pomysł wyeliminowania z rynku europejskiego gazu z Rosji jest dziełem sekretarza stanu USA Johna Kerry’ego. Chodzić ma o zdobycie europejskiego rynku dla nadwyżek gazu amerykańskiego oraz osłabienie gospodarki Rosji. W ramach tej strategii jeszcze w 2010 r. pojawiła się koncepcja zbudowania terminalu LNG na chorwackiej wyspie Krk. Terminal miałby zaopatrywać w gaz z USA Serbię, Węgry, Bułgarię, Ukrainę i Rumunię.

Portal Telegram wyprowadza stąd wniosek – przewlekłe konflikty w związku z budową Nord Stream 2 stanowią tylko jeden przykład potwierdzający stosowanie przez Waszyngton i Brukselę zupełnie odmiennych kryteriów wobec różnych państw członkowskich UE. W pełni szanuje się interesy najsilniejszych, wobec pozostałych, takich jak Chorwacja, bezwzględnie prowadzone są działania na ich szkodę. Odzwierciedleniem tej tezy ma być, zdaniem portalu, nakłanianie rządu w Zagrzebiu, aby sfinansował budowę terminalu LNG. Choć ta inwestycja nie jest niezbędna dla Chorwacji, a rząd nie ma możliwości finansowych. Z drugiej strony – Waszyngton i Bruksela nie dopuszczają, aby rosyjski kapitał nabył udziały w aktywach chorwackiej spółki INA, gdy chorwaccy i węgierscy udziałowcy bardzo potrzebują dużego finansowego wzmocnienia.

Wszystko to potwierdza, zdaniem portalu, że Chorwacja powinna być lojalnym członkiem UE i NATO, jednak za wszelką cenę musi bronić własnych interesów. Nie może być zakładnikiem obcych gier politycznych, ani pozwolić, aby ktoś inny rozwiązywał chorwackie problemy. Zawsze, gdy inni „pomagali” Zagrzebiowi, UE albo Stany Zjednoczone, „na pierwszym planie zawsze były ich interesy, a stratna była Chorwacja”.

Telegram/Teresa Wójcik