Kontrowersje wokół prywatyzacji spółki Ciech, zajmującą się wytwarzaniem produktów chemicznych ponownie wróciła na czołówki ogólnopolskich mediów po zatrzymaniach związanych z prowadzonym postępowaniem ws. prywatyzacji przejętej przez Jana Kulczyka spółki. Wokół niej od czasu prywatyzacji pojawiło się wiele pytań, których zamiast ubywać – przybywa. Po zmianie rządu sprawa stała się jedną z priorytetowych dla organów śledczych. Jednak śledczym udało się przejść od fazy „postępowania w sprawie” do zatrzymań dopiero po dwóch latach – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.
Zatrzymania
Centralne Biuro Antykorupcyjne podaje, że „agenci z Delegatury CBA we Wrocławiu zatrzymali 6 osób odpowiedzialnych i biorących udział w procesie prywatyzacji CIECH-u: wiceministra skarbu z lat 2012-2014 nadzorującego tą prywatyzację, ówczesnych: radcę ministra, dyrektora i głównego specjalistę z ministerstwa skarbu oraz 2 ekspertów firmy finansowej, która sporządzała wycenę prywatyzowanej spółki”. Śledztwo – jak podaje CBA – dotyczy m.in. nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz wyrządzenia państwu szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.
Cena akcji – za niska czy za wysoka?
Prywatyzacja Ciechu i sprzedaż KI Chemistry, spółce zarządzanej przez Jana Kulczyka została ustalona w czerwcu 2014 roku. CBA precyzuje w komunikacie, że „śledztwo dotyczy sprawy niedopełnienia ciążących obowiązków i nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa, w związku ze zbyciem przez Skarb Państwa w odpowiedzi na publiczne wezwanie KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments 37,9 procent akcji Ciech za kwotę nie mniejszą niż 619 mln zł, czym wyrządzono państwu szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, jest prowadzone pod nadzorem Prokuratury Regionalnej w Katowicach przez wrocławską Delegaturę CBA.”
Niska wycena akcji to jeden z podstawowych zarzutów wobec ówczesnej ekipy prywatyzującej spółkę. Początkowa wycena akcji wynosiła 29,5 zł, ostatecznie jednak Skarb Państwa uzyskał 31 zł za akcje Ciechu. Wyceny dokonano zgodnie z obowiązującym prawem, a cena została oparta na na średnim kursie giełdowym spółki z ostatnich sześciu miesięcy przed wezwaniem. Pojawiają się jednak pytania o to, czy biorąc pod uwagę rosnącą wartość spółki, poprawę koniunktury na rynku surowców, wycena uwzględniała otoczenie rynkowe oraz sprzyjające warunki makroekonomiczne dla spółek z chemicznego segmentu. Chodzi przede wszystkim o rosnącą wartość sody, która jest głównym produktem spółki.
Zdaniem analityków, którzy wypowiedzieli się dla Polskiej Agencji Prasowej w czasie ogłoszenia wezwania w marcu 2014 roku, cena była korzystna dla kupującego. Zdaniem Adama Milewskiego z ING, cena za akcje Ciechu zaproponowana w wezwaniu wydawała się bardzo niska, o 10 proc. niższa niż cena rynkowa. – Papiery spółki mają duży potencjał wzrostowy, biorąc pod uwagę, że 2014 rok zapowiada się dla Ciechu bardzo dobrze – powiedział wówczas. Warto pamiętać, że ING OFE miało 8,54 procent akcji spółki.
Krystian Brymora, DM BDM powiedziała wówczas, że dla jej instytucji „wezwanie jest zaskoczeniem, szczególnie ze strony Kulczyk Investments”. – Cena naszym zdaniem jest dość korzystna. Ostatnia nasza rekomendacja zakłada cenę docelową na poziomie 25,4 zł. Ale nie musi ona być korzystna dla obecnych akcjonariuszy w sytuacji, gdy na rynku papiery Ciechu są droższe – mówiła w marcu 2014 roku dla PAP analityk.
– Minimalny próg wezwania to 60 proc. Możemy liczyć, że na wezwanie odpowie ministerstwo skarbu, bo to bardzo dobra okazja, by sprzedać duży pakiet. A resort ma 38,7 proc. akcji Ciechu. Trzeba będzie jednak przekonać też inwestorów instytucjonalnych, a to już może nie być takie proste – przekonywała.
Cena, po jakiej sprzedano Ciech, zaczęła budzić wątpliwości ze względu na rosnące notowania na giełdzie. Kulczyk płacił po 31 zł za akcje, tymczasem rok po przeprowadzeniu transakcji kurs na GPW sięgnął 55 zł,.
W marcu 2014 roku wezwanie do sprzedaży ponad 34,78 mln akcji Ciechu, stanowiących 66 proc. kapitału spółki ogłosiła spółka KI Chemistry, zależna do Kulczyk Investments. Cena, którą zaproponowano, wynosiła 29,5 zł za papier. Była – zgodnie z obowiązującymi przepisami – oparta na średnim kursie giełdowym spółki z poprzedzających wezwanie sześciu miesięcy. Problem w tym, że wobec faktu, że od dołka z drugiej połowy 2011 roku akcje Ciechu systematycznie drożały i zaoferowana przez KI Chemistry cena była już istotnie niższa od bieżącej wyceny giełdowej. Cena była również niższa, niż cena docelowa w aktualnych wówczas rekomendacjach analityków domów maklerskich. W marcowych reportach Domu Maklerskiego BDM, wartość rynkowa akcji była wyceniana na 33 zł.
Sprzedający, a więc Skarb Państwa, po zakończeniu transakcji i wówczas kiedy pojawiły się kontrowersje przekonywało, że sprzedaż akcji w giełdowym wezwaniu jest najbardziej przejrzystą formą sprzedaży. Jak przekazało ówczesne MSP cena jest z góry znana i w takich sytuacjach każdy zainteresowany podmiot, jeśli uzna że warto, może ogłosić kontrwezwanie.
Obrona Azotów kłóci się ze sprzedażą Ciechu
Warto pytać o to, czy sprzedaż drugiej po Grupie Azoty spółki z branży chemicznej i pozbycie się w niej pakietu kontrolnego było dobrą decyzją. Ówczesny Skarb Państwa traktował sektor chemiczny jako strategiczny. Świadczą o tym działania służące zablokowaniu wrogiego przejęcia Grupy Azoty, przez rosyjski podmiot Acron. Poprzez skup akcji od mniejszościowych udziałowców Acronowi udało się przejąć wówczas prawie 20 procent udziałów w spółce. Rosjanie chcieli uzyskać wpływ na wybór członków rady nadzorczej, a przez to wgląd do strategicznych planów spółki. Azoty od tego czasu wprowadziły zmiany w statucie, dzięki którym zabezpieczyły się przed niepożądanym przejęciem. Opór Skarbu Państwa zniechęcił Acron do dalszych działań.
To ten przypadek stał się probierzem ustawy o kontroli niektórych inwestycji, która została przyjęta przez Sejm w 2015 roku. Dlaczego więc Ciech został sprzedany? Szukając odpowiedzi na to pytanie można wrócić do sytuacji z 2010 roku, kiedy Skarb Państwa sprzedał 10 proc. akcji miedziowego koncernu KGHM, uzyskując ponad 2 mld złotych. Wówczas zdaniem ekspertów mogło chodzić o poszukiwanie środków, które wesprą rząd zmagający się wówczas ze skutkami kryzysu gospodarczego w Europie. Czy podobny cel przyświecał sprzedaży Ciechu?
Spekulacje wzmacniały notowania spółki. Rok po prywatyzacji wartość spółki wzrosła niemal dwukrotnie. Na korzyść wpływały rosnące ceny produktów, których wytworzeniem zajmuje się Ciech, spadające ceny surowców oraz poprawiająca się koniunktura. Dodatkowo na spółka pod nowym właścicielem przeprowadziła optymalizacje kosztów co pozwoliło na oszczędności w wydatkach. Rodzi się pytanie ówczesny Rząd nie mógł poradzić się z optymalizacją i ew. restrukturyzacją? Czy a jeśli tak, jaka była w tym zakresie współpraca ze związkami zawodowymi? Media pisały o przeroście zatrudnienia oraz znaczącej pozycji związków.
Ciech a Bernau – Szczecin
Zwolennicy teorii o nieprawidłowościach przy prywatyzacji łączą fakt sprzedaży Ciechu z planami budowy połączenia gazowego Bernau – Szczecin między Polską a Niemcami. W teorii miałoby ono zwiększyć dywersyfikację dostaw gazu, a w praktyce zalać Polskę jeszcze większą ilością rosyjskiego gazu z Niemiec. W projekt była początkowo zaangażowana Polenergia, spółka należąca do Jana Kulczyka. Ciech mógłby być w teorii zainteresowany tym połączeniem, ponieważ mogłoby pozwolić na sprowadzanie do Polski gazu bezpośrednio z Niemiec i potencjalnie tańszego od oferty PGNiG. W Inowrocławiu oraz Bydgoszczy znajdują się zaś jedne z wielu zakładów produkcyjnych Ciechu, które można byłoby łatwo połączyć z nowym gazociągiem.
Warto dodać, że Gazociąg Bernau – Szczecin chciał budować Aleksander Gudzowaty, ale w 2012 roku sprzedał udziały w projekcie, nie ujawniając informacji kto jest kupującym. Po kilku miesiącach ówczesny prezes Gaz-Systemu Jan Chadam ujawnił, że nowym właścicielem projektu Bernau – Szczecin jest grupa kontrolowana przez Jana Kulczyka. Prezes Chadam ujawnił, że strony analizują możliwości współpracy. Krytycy tego rozwiązania wskazywali, że ewentualne powstanie tego połączenie mogłoby zagrozić przesyłowi surowca z terminalu LNG, ponieważ przepustowość lądowych gazociągów przesyłowych w województwie zachodniopomorskim starczyłaby tylko dla jednej z tych inwestycji.
Polenergia poinformowała w październiku 2016 roku p podjęciu decyzji o rezygnacji z zakupu przez spółkę zależną PPG Pipeline Projektgesellschaft (PPG) 100 procent udziałów w spółce Inwestycyjna Spółka Energetyczna – IRB. Ten podmiot poprzez spółki zależne posiadał prawo do budowy Bernau-Szczecin o łącznej długości około 150 km i przepustowości 5 mld m sześc. rocznie.