Poprawa: Ropociągi omijające Cieśninę Ormuz to presja polityczna na Iran

19 lipca 2019, 16:00 Energetyka

Jak pisze agencja Platts, ropociągi naftowe, a nie presja militarna wobec Iranu, mogą rozwiązać problemy dotyczące przesyłu ropy przez Cieśninę Ormuz. – Technicznie jest to możliwe. Biorąc jednak pod uwagę niestabilność polityczną regionu, budowa tak skomplikowanej i kosztochłonnej infrastruktury jest trudna do wyobrażenia. – powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, Paweł Poprawa, ekspert ds. rynku energii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Rozmieszczenie większej ilości okrętów wojennych w celu ochrony tankowców płynących przez Cieśninę Ormuz przed irańskimi atakami, to krótkoterminowe rozwiązanie historycznego problemu. Nie rozwiąże to problemu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w Zatoce Perskiej.

– Zamiast floty okrętów wojennych Wielkiej Brytanii, należy otworzyć nowe szlaki eksportowe, takie jak rurociągi i kanały, aby zapewnić długoterminowe, pokojowe alternatywy eksportu ropy, które w końcu zmniejszą zależność świata od szerokiego na 21 mil kanału patrolowanego przez Iran – podaje agencja Platts.

Portal BiznesAlert.pl zapytał eksperta o realność takiego rozwiązania. – Technicznie jest to możliwe. Problem pojawia się od biznesowej strony projektu. Jeśli spojrzymy na mapę i sytuację w regionie, jedyną techniczną możliwość widzimy na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego. Nie ma sensu budować takich połączeń nad Morzem Czerwonym, ponieważ przy wyjściu na otwarte Morze Śródziemne jawi się kolejna przeszkoda w postaci Kanału Sueskiego. Są tam takie państwa, jak Erytrea i Dżibuti, które także nie są stabilne – podkreśla Poprawa.

Rozmówca podkreśla, że zostaje więc tylko Wybrzeże Oceanu Indyjskiego. – Krajem, do którego mogłyby dobiegać ropociągi jest Jemen, ale tam trwa wojna domowa. Kraj skonfliktowany jest z największym w regionie eksporterem ropy naftowej, Arabią Saudyjską. Oman mógłby być tym rozwiązaniem. Arabia Saudyjska nie ma bezpośredniego dostępu do Oceanu Indyjskiego, a oddziela go Jemen i Oman. Droga do Omanu prowadzi przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, obok Cieśniny Ormuz do Zatoki Omańskiej. Wydaje się, że to droga najbardziej optymalna pod względem bezpieczeństwa i opłacalności ekonomicznej. Jedyną opcją jest zbudowanie sieci ropociągu od Kuwejtu, wzdłuż wybrzeży Arabii Saudyjskiej, Kataru i Emiratów Arabskich – powiedział Poprawa. Dodał, że jeśli ten projekt nie angażowałby Omanu to rurociąg wychodziłby tuż za Cieśniną Ormuz, ale wciąż blisko Iranu. Jego zdaniem byłaby to bardzo duża inwestycja, ale eksporterzy nie byliby całkowicie wolni od ryzyka blokady ze strony Iranu. Jego zdaniem, przełomem byłby Oman i zbudowanie tam portu przeładunkowego nad Oceanem Indyjskim. Tu jednak na przeszkodzie staje fakt że wybrzeże  Omanu oddzielają od Arabii Saudyjskiej wysokie góry i rozległe tereny pustynne.

Paweł Poprawa podkreśla jednak, że biorąc pod uwagę logistykę oraz to ile krajów należałoby zaangażować, a także budowa nie tylko ropociągów, ale i samych portów eksporterów, to wydaje się, że prawdopodobieństwo powodzenia jest niskie. Trzeba też pamiętać że taki rurociąg byłby niezwykle łatwym celem dla ataków terrorystycznych – Bardziej realny wciąż wydaje się scenariusz kontynuowania rozmów pokojowych z Iranem, aniżeli budowa tak skomplikowanej logistycznie i kosztowo infrastruktury. Przez Cieśninę Ormuz przepływa rocznie ok. 30 procent światowego handlu ropą. To pokazuje, jak potężne musiałyby być te rurociągi. „Wydaje mi się, że jest to bardziej argument polityczny w rozmowach z Iranem, aby pokazać Teheranowi, że jest inne rozwiązanie” – powiedział ekspert.

Jego zdaniem, jeśli chcemy ominąć problemy związane z przesyłem ropy przez Cieśninę Ormuz, to tak jak wspomniałem, rozwiązaniem może być budowa sieci potężnych ropociągów przesyłowych także do Europy, która również jest dużym konsumentem surowca. – Tu pojawia się jednak tożsamy problem, taki jak w przypadku ropociągów na południe Półwyspu Arabskiego. Ropociągi na północy przebiegałyby przez niestabilne tereny Iraku, lub Syrii i Izraela. W tym ostatnim przypadku oznaczałoby to uzależnienie się państw arabskich od Izraela, jako portu eksportowego. Biorąc pod uwagę niestabilność polityczną regionu, budowa tak skomplikowanej i kosztochłonnej infrastruktury jest trudna do wyobrażenia. Takie inwestycje wymagają jednak partnerów przewidywalnych. Wysiłki będą skupione na negocjacjach z Iranem lub rozwiązaniu siłowemu wobec Iranu. Ten argument będzie służył jako presja polityczna, wywierana na Iranie – zakończył.