BezpieczeństwoGospodarka

Ekspert: Cła wdrażane przez USA i Chiny mogą być wstępem do negocjacji

Donald Trump przed Białym Domem. Źródło: PAP/EPA

– Uważam, że wymiana restrykcji gospodarczych to wstęp do rozmów. Ograniczona skala chińskiej odpowiedzi na nałożenie ceł przez Stany Zjednoczone i odroczenie działań odwetowych ChRL do 10 lutego sprawia, że jest przestrzeń do negocjacji. Donald Trump zapowiedział, że w najbliższych dniach chce porozmawiać z przewodniczącym Chin, Xi Jinpingiem – mówi Damian Wnukowski, koordynator programu Azja i Pacyfik w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM), w rozmowie z Biznes Alert.

Donald Trump, po objęciu prezydentury, zdecydował o obłożeniu Chin cłami. Pekin wdrożył cła odwetowe, które dotknęły między innymi import ropy, węgla i LNG z USA, a także rozszerzył kontrolę eksportu surowców, w tym metali ziem rzadkich oraz podjął działania wobec wybranych amerykańskich firm działających w ChRL. Możliwe skutki tej potyczki omawia z Biznes Alert Damian Wnukowski, koordynator programu Azja i Pacyfik w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Odpowiedź Chin to zachęta do rozmów

– Nie można wykluczyć, że działania Stanów Zjednoczonych i odpowiedź Chin doprowadzą do  wymiany ciosów gospodarczych, podobnych do tych, które można było zaobserwować podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa. Chiny musiały zareagować na nałożenie ceł przez USA, aby zachować twarz i pokazać się jako silne państwo, ale jednocześnie nie chciały eskalować napięcia – mówi ekspert.

– Uważam, że wymiana restrykcji gospodarczych to wstęp do rozmów. Ograniczona skala chińskiej odpowiedzi na nałożenie ceł przez Stany Zjednoczone i odroczenie działań odwetowych Państwa Środka do 10 lutego sprawia, że jest przestrzeń do negocjacji. Donald Trump zapowiedział, że w najbliższych dniach chce porozmawiać z przewodniczącym Chin, Xi Jinpingiem – zauważa Damian Wnukowski.

Zdaniem analityka jest możliwe, że dojdzie do podobnych rozmów, jakie Donald Trump odbył z premierem Kanady czy prezydent Meksyku, które mogą doprowadzić do zawieszenia restrykcji. Dla Chin byłoby to korzystne z uwagi na ich trudną sytuację gospodarczą, w tym utrzymujący się słaby popyt wewnętrzny. Cła ze strony USA, drugiego największego rynku eksportowego dla Chin (po UE), gdzie sprzedały w 2024 roku towary za prawie 440 miliardów dolarów, mogłyby dość silnie uderzyć w gospodarkę chińską.

– Wiele zależy od tego, jak administracja Trumpa odczytała chińską odpowiedź. Czy uznają je właśnie za wstępną wymianę ciosów i wstęp do rozmów, czy raczej odbicie piłeczki i twarde postawienie się. W tym drugim przypadku USA mogą próbować większego nacisku poprzez wprowadzanie kolejnych restrykcji – mówi rozmówca Biznes Alert.

Spory celne a świat

Część zachodnich mediów przedstawiła opinię ekspertów, że wojna celna może prowadzić do osłabienia globalnego wzrostu gospodarczego i zwiększenia inflacji.

– Jest to scenariusz, który należy wziąć pod uwagę w przypadku eskalacji sporów – wskazuje Wnukowski. – W swojej pierwszej kadencji Donald Trump nakładał cła na kolejne grupy produktów z Chin, które łącznie objęły import o wartości około 350 miliardów dolarów. Joe Biden utrzymał te restrykcje, a nawet nałożył nowe, np. na samochody elektryczne. Dodatkowe 10-procentowe opłaty mogą wpłynąć nie tylko na relacje handlowe USA-Chiny, ale też na inne gospodarki – wyjaśnia Damian Wnukowski.

Zdaniem analityka potencjalnym scenariuszem, przy eskalacji konfliktu, jest przekierowanie części eksportu z Chin na inne rynki, np. do Unii Europejskiej, gdzie wzrośnie presja konkurencyjna mogąca zaszkodzić lokalnym firmom, np. polskim. Innym efektem może być zaburzenie łańcuchów dostaw, a także zwiększona sprzedaż przez Chiny towarów do krajów trzecich, skąd będą trafiały do Stanów Zjednoczonych, jak to miało już miejsce przy okazji wojny celnej z lat 2018-2019.

– Wyższe cła na towary z Chin mogą spowodować, że choć część firm produkujących w USA umocni swoją pozycję na tym rynku, to zwiększą się koszty zarówno dla producentów (poprzez droższe komponenty), jak i konsumentów, co może doprowadzić do wzrostu inflacji w Stanach Zjednoczonych. Dolar może umacniać się z uwagi na szukanie przez inwestorów bezpiecznej lokaty kapitału w czasach niepewności. Częściowo obniżyłoby to koszty importu do USA, ale też negatywnie wpłynęło na konkurencyjność amerykańskiego eksportu, a także waluty np. państw rozwijających się, co stanowiło wyzwanie dla najbardziej zadłużonych krajów z tej grupy. Niepewność w światowej gospodarce mogłaby też wpłynąć na zmniejszenie inwestycji, co negatywnie przełożyłoby się na światowy wzrost gospodarczy – wyjaśnia Wnukowski.

W co gra Trump?

Rozmówca Biznes Alert zauważa, że Trump wydaje się traktować cła jako element taktyki negocjacyjnej i stosowania ich nie tylko do realizacji celów ekonomicznych, ale też w innych sferach, np. migracji czy bezpieczeństwa. Stało się tak w przypadku Kolumbii, Kanady czy Meksyku.

– Chiny są jednak głównym konkurentem USA – nie tylko w sferze gospodarczej, ale i technologicznej czy militarnej – stwierdza analityk PISM.

– Jako oficjalny powód wprowadzenia ceł administracja Trumpa wskazała na niewystarczające działania Chin w zakresie zatrzymania przemytu narkotyków, gł. fentanylu. Składniki do produkcji tego opioidu (wytwarzanego często w Meksyku przez kartele narkotykowe) pochodzą głównie z Chin. W dłuższej perspektywie jednak głównym celem Trumpa będzie zrównoważenie relacji handlowych z Chinami, przy jednoczesnych próbach powstrzymania ich rozwoju technologicznego i militarnego – wyjaśnia Damian Wnukowski.

Jego zdaniem Donald Trump może dążyć do podpisania podobnej umowy jak za jego pierwszej kadencji  w 2020 roku, tzw. umowa pierwszej fazy miała zwiększyć eksport towarów z USA na rynek chiński, jednak nie została zrealizowana (częściowo z powodu pandemii COVID-19). Zdaniem analityka PISM w ewentualnej nowej wersji mogłoby się pojawić więcej mechanizmów weryfikujących postanowienia umowy.

– Administracja Trumpa  chce redukować deficyt handlowy USA w relacjach z poszczególnymi partnerami, w tym z Chinami. W tym kontekście prezydent wymienia też UE i zapowiada wprowadzenie wobec niej ceł, co można traktować jako instrument do uzyskania od niej ustępstw, nie tylko gospodarczych, ale może to dotyczyć np. w kwestii zwiększania wydatków na obronność przez jej państwa członkowskie – dodał rozmówca Biznes Alert.

Mianem deficytu handlowego określa się ujemną różnicę między wartością eksportu, a importu.

Rozmawiał Marcin Karwowski

USA ogranicza działalność USAID. Czy to koniec amerykańskiej pomocy zagranicznej?


Powiązane artykuły

Demokraci oskarżają Trumpa o konflikt interesów z powodu kryptowaluty

Demokraci intensyfikują dochodzenie w sprawie powiązań Donalda Trumpa z rynkiem kryptowalut, skupiając szczególną uwagę na budzącej kontrowersje walucie $TRUMP. Zwiększone...

Niemcy analizują drogę do autonomii z dala od USA

Niemiecka firma konsultingowa Roland Berger przedstawiła analizę, w której rekomenduje zmiany w strukturach polityki i gospodarki Unii Europejskiej. Niemcy proponują...

Ukraiński skarb surowcowy może okazać się mitem

Medialne znaczenie pierwiastkom ziem rzadkich (REE) na Ukrainie nadał prezydent USA, domagając się zawarcia umowy na ich eksploatację. Ukraina jest...

Udostępnij:

Facebook X X X