Wielokrotne blokowanie autostrad do Berlina i innych niemieckich miast przez aktywistów klimatycznych wywołało debatę wśród polityków na temat zasadności tych protestów.
Co wolno protestującym, a czego nie?
Wielu polityków od prawa do lewa ostro skrytykowało kontrowersyjne protesty klimatyczne, które usprawiedliwiali tylko niektórzy przedstawiciele Zielonych. Podczas konferencji prasowej minister środowiska Steffi Lemke (Zieloni) powiedziała, że „całkowicie uzasadnione jest demonstrowanie w imię własnych obaw, a także stosowanie form obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Dodała, że protesty „nie powinny krzywdzić ludzi i że nikt nie powinien być dotknięty obywatelskim nieposłuszeństwem w sposób, który mógłby wyrządzić krzywdę”. W odpowiedzi minister sprawiedliwości Marco Buschmann (FDP) określił nieposłuszeństwo obywatelskie jako „żadne usprawiedliwienie w niemieckim prawie”, i podkreślił, że niezapowiedziane demonstracje na autostradach są nielegalne. Dodał, że „protestowanie jest w porządku, ale tylko w ramach prawa i konstytucji”.
Od kilku tygodni grupa aktywistów na rzecz klimatu The Last Generation organizuje protesty na autostradach w Berlinie i innych miastach, zakłócając ruch uliczny i wywołując gniewne reakcje poszkodowanych kierowców. Organizacja ta naciska na przyjęcie ustawy przeciwko marnowaniu żywności i zmian w rolnictwie w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych.
Jeden z prominentnych polityków SPD Kevin Kühnert powiedział, że blokowanie autostrad to „całkowicie zły wybór środków” w walce o działania na rzecz klimatu. Nawet wśród Zielonych zdania w tej sprawie były podzielone. – Uważam, że blokady drogowe szkodzą naszemu wspólnemu celowi. Na pewno nie zdobędziesz większości społecznej, blokując karetki pogotowia, policję lub przedszkolaków w drodze do pracy – powiedział minister rolnictwa partii Cem Özdemir.
Clean Energy Wire/Michał Perzyński