COP21: dobrowolne redukcje nie wystarczą

22 października 2015, 12:56 Alert

(Trybuna Górnicza)

Zobowiązania poszczególnych państw przed szczytem klimatycznym COP21 w Paryżu podsumowała w środę (21 października) na konferencji prasowej Międzynarodowa Agencja Energetyczna.

Podstawowy wniosek: jeśli wszystkie kraje zrealizują złożone zapowiedzi, znane jako INDC (czyli Intended Nationally Determined Contribution – dobrowolny zamierzony wkład państwa w ograniczenia emisji), wzrost emisji przemysłowych uda się względnie spłaszczyć do 2030 r. Obecnie takie przemysłowe emisje gazów cieplarnianych stanowią 2/3 wszystkich na świecie.

– Warto zauważyć, że zamiar redukcji swych emisji zadeklarowało ponad 150 krajów, które reprezentują 90 proc. światowej gospodarki i prawie 90 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych – mówi Fatih Birol, dyrektor wykonawczy MAE. – Zobowiązania te wraz z rosnącym zaangażowaniem przemysłu energetycznego pomagają w stworzeniu na całym świecie dobrego klimatu politycznego do zawarcia dobrej umowy na szczycie w Paryżu – dodał.

Wszystkie państwa INDC zobowiązały się do zmian w sektorze przemysłowym a wiele zadeklarowało dodatkowe cele i działania w celu redukcji emisji. Gdyby zostały zrealizowane, to w krajach rozwiniętych, odpowiadających za ponad połowę światowego potencjału gospodarczego wskaźnik emisji przemysłowych przestanie rosnąć lub zacznie spadać do 2030 r. Niemniej Europa i USA, które ogromnym wysiłkiem redukują własne emisje CO2 odpowiadają tylko za niewielką część emisji globalnej, która będzie rosnąć.

Wskaźnik energochłonności (zużycie energii w przeliczeniu na wynik ekonomiczny) polepszy się trzykrotnie w stosunku do stanu z 2000 r. W sektorze energetycznym aż 70 proc. prądu elektrycznego produkowanych będzie w 2030 w technologiach nisko- lub bezwęglowych. Energetyka, która jest największym na świecie źrodłem emisji dwutlenku węgla – zacznie przełamywać prawidłowość, że wraz z produkcją energii proporcjonalnie przybywa też emisji CO2.

Wdrożenie wszystkich zobowiązań INDC według stanu w przededniu szczytu paryskiego kosztować będzie przemysł 13,5 mld dol. (w inwestycjach służących wydajności i czystym technologiom) w latach 2015-2030. Średnio każdego roku energetyka wyda więc ok. 840 mln dol.

Przy tym niestety, mimo wielkich wysiłków, realizacja opisanych zobowiązań klimatycznych nie oznacza jeszcze zasadniczej poprawy, koniecznej do osiągnięcia w skali globalnej zasadniczego celu, który polega na powstrzymaniu wzrostu średniej temperatury, która nie powinna być wyższa o więcej niż 2 stopnie Celsjusza w stosunku do ery przedprzemysłowej.

– Przemysł energetyczny musiałby odebrać bardzo silny i jednoznaczny sygnał ze szczytu w Paryżu. Jeśli nie zostanie on wysłany, inwestycje w energetyce pójdą w złym kierunku a niesamowystarczalna infrastruktura energetyczna okrzepnie na kolejne dziesiątki lat – podkreślił Birol.

Osiągnięcie dużego celu klimatycznego „dwóch stopni” bardzo zależy też od stopnia innowacyjności sektora energetycznego i wdrożeń nowych technologii, bo tylko one byłyby w stanie doprowadzić do prawdziwej dekarbonizacji gospodarki w nadchodzących dekadach – uważają specjaliści MAE.