Jak donosi The Guardian, globalni inwestorzy zarządzający aktywami o łącznej wartości około 32 bilionów dolarów, nawołują rządy krajów do stopniowego wycofywana się ze stosowania paliw kopalnych. Światowy biznes podkreśla, że będziemy musieli się zmierzyć w przyszłości ze zmianami klimatu albo z finansową katastrofą.
Podczas poniedziałkowego (10 grudnia br.) szczytu klimatycznego COP24 inwestorzy skrytykowali politykę obecnych krajów, domagając się jednocześnie pilnych cięć emisji dwutlenku węgla (CO2). Ich zdaniem świat stoi w obliczu katastrofy finansowej, znacznie gorszej w porównaniu do kryzysu finansowego z 2008 roku. Rządy powinny odchodzić od dopłat wspierających rozwój paliw kopalnych oraz stopniowo nakładać podatki od emisji CO2. Chris Newton z IFM Investors, podmiotu zarządzającego aktywami o wartości 80 miliardów dolarów podkreślił, że skutki zmian klimatu mogą być „nagłe, poważne i katastrofalne”. Bez szybkich działań polityków w perspektywie długoterminowej należy spodziewać się około 23 miliardów dolarów strat w skali roku, o czym poinformowała firma inwestycyjna Schroders. Agencja ratingowa Standard and Poor’s zauważyła, że „zmiany klimatyczne już zaczęły zmieniać funkcjonowanie naszego świata”.
„Ekonomicznie znaczące” podatki od emisji dwutlenku węgla mogłyby pomóc w walce ze zmianami klimatu oraz w szybszym przestawieniu się gospodarek na technologie niskoemisyjne. Obecnie większość z nich oscyluje na poziomie około 10 dolarów za tonę. Według inwestorów, w ciągu następnej dekady lub dwóch dekad powinny one wzrosnąć do około 100 dolarów za tonę.
W drugim tygodniu szczytu klimatycznego trwają negocjacje dotyczące wejścia w życie porozumienia paryskiego oraz kwestii finansowania światowej walki z globalnym ociepleniem. W spotkaniach uczestniczą także przedstawiciele funduszy emerytalnych, takich jak Calsters czy ABP oraz ubezpieczycieli, jak np., Aviva, Zurich czy Axa. Podmioty chcą znaczącego ograniczenia dotacji na węgiel, ropę i gaz, które według MFW stanowią około 5 bilionów dolarów w skali roku.
The Guardian/Patrycja Rapacka