Czeski Trump zagraża Orlenowi. Rozstrzygnięcie po wyborach

24 maja 2017, 07:30 Energetyka

– Prezydent Miloš Zeman odwoła dzisiaj z funkcji wicepremiera rządu oraz ministra finansów Andreja Babiša. Jego miejsce zajmie Ivan Pilný z tej samej partii ANO 2011. Nie oznacza to jednak, że czeski oligarcha, który przegrał na początku tego tygodnia spór o rekompensatę od PKN Orlen, nie powróci do rządu po jesiennych wyborach. Sondaże dają partii ANO duże szanse na wygranie wyborów. Wówczas problemy z jakimi zmagał się Orlen, a także Grupa Azoty, która jeszcze 3 lata temu miała rozważać przejęcie części aktywów należących do Agrofertu, mogą się spotęgować – pisze redaktor BiznesAlert.pl Bartłomiej Sawicki.

Andrej Babis. Fot: Visegrad Plus
Andrej Babis. Fot: Visegrad Plus

Na początku tego tygodnia spór pomiędzy Agrofertem a PKN Orlen, dotyczący prywatyzacji czeskich rafinerii, znalazł finał w czeskim Trybunale Konstytucyjnym. Firma należąca do Andreja Babiša, pełniącego jeszcze do dzisiaj funkcję wicepremiera i ministra finansów Czech, przegrała przed Trybunałem Konstytucyjnym, który nie przyznał racji czeskiej spółce. Czesi, w związku z zarzucanymi przez nich nieprawidłowościami przy prywatyzacji Unipetrolu, żądali 20 mld czeskich koron odszkodowania od Polaków. Wynik ten kończy trwającą od 2004 roku sprawę dotyczącą niedotrzymania, zdaniem Czechów, umowy przez PKN Orlen przy prywatyzacji czeskich rafinerii.

Geneza sporu z Orlenem

W 2004 roku rząd Czech sprzedał za 14,7 mld koron akcje Unipetrolu na rzecz PKN Orlen. Polska firma naftowa współpracowała w procesie prywatyzacji z Agrofertem. Polacy mieli nieoficjalnie obiecać Czechom sprzedaż pakietów kontrolnych w kilku spółkach zależnych od Unipetrolu. PKN Orlen ostatecznie tego nie zrobił. W grę wchodziły spółki chemiczne takie jak: Kaučuk, Agrobohemia, Aliachem, Paramo i Chemopetrol. Agrofert, czując się oszukany, ze stronnika Orlenu stał się jego zaciekłym wrogiem. Wytoczył przeciwko polskiemu koncernowi cztery procesy. Tylko jeden z nich zakończył się pomyślnie dla czeskiej spółki. W 2009 roku Orlen musiał zapłacić Agrofertowi karę umowną w wysokości 2,45 mld koron. Dla Babiša, wówczas jeszcze tylko biznesmena, było to za mało, dlatego też spółka walczyła nadal przez kolejne lata. Tuż przed możliwym objęciem władzy przez Babiša, po jesiennych wyborach, przegrał on sprawę w Trybunale Konstytucyjnym. Nie zamyka to jednak drogi do sukcesów urodzonemu na Słowacji biznesmenowi, który, jak wynika z sondaży, jest najpopularniejszym politykiem nad Wełtawą, a jego partia ANO 2011 może wygrać październikowe wybory.

Biznesmen został politykiem

W 2013 roku Babiš przebojem wdarł się do czeskiej polityki, stając się od razu wicepremierem tego rządu. Majątek przekazał specjalnemu funduszowi powierniczemu, który miał zarządzać jego własnością na czas politycznej kariery. Jednak nie zrobił tego z własnej woli. Znalazł się pod pręgierzem nowego prawa ograniczającego możliwość prowadzenia biznesu przez ministrów.

Zarządzany przez niego biznes nachodzi na politykę bezpieczeństwa i kluczowe segmenty polityki rządu, dlatego też nie sposób było uciec od licznych kontrowersji związanych z decyzjami wicepremiera. Jako minister finansów nadzorował urzędników, którzy badali sprawę wyjaśnienia podejrzeń dotyczących próby ominięcia opodatkowania dywidendy Agrofertu.

Jak pisze Jakub Groszkowski w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich pt.: „Czechy: polityka w rękach biznesmenów”, lider ANO 2011 zrezygnował z zasiadania we władzach Agrofertu, ale nie kryje tego, że de facto jest właścicielem ponad 200 firm. Jednocześnie jako minister finansów sprawuje nadzór nad państwowymi udziałami w kilkudziesięciu spółkach. – Firmy Babiša zajmują dominującą pozycję w czeskim sektorze rolno-spożywczym: począwszy od produkcji pasz i nawozów po produkcję i przetwórstwo zbóż, mleka i mięsa. Należą też do niego ważne zakłady chemiczne – pisał na początku roku, w analizie dotyczącej oligarchizacji życia politycznego w Czechach, Jakub Groszkowski. Nie jest także tajemnicą, że Babiš, poprzez podmioty jemu zależne, kontroluje także znaczącą część rynku medialnego z dziennikami Mladá fronta Dnes i Lidové Noviny.

Co więcej jak informuje portal tyden.cz, ministerstwo środowiska miało darować kary dla firm należących do Agrofertu za przekraczanie norm środowiskowych. Szefem tego resortu jest Richard Brabec, wiceprzewodniczący partii ANO. Portal twierdzi, że są co najmniej trzy przykłady pokazujące, w których ministerstwo zadziałało na korzyść firm związanych z Agrofertem.

Wiosenne szachy przed jesiennymi wyborami

Wiosna w czeskiej polityce stoi zaś pod znakiem przesilenia politycznego, które zakończyło się wyjściem z rządu Babiša, choć formalnie koalicja partii premiera Bohumila Sobotki z Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (ČSSD) oraz ANO 2011 ma zostać podtrzymana. Jak mówi nam Karolina Zbytniewska, redaktor naczelna EurActiv.pl, powodami kryzysu politycznego w Czechach jest z jednej strony sam Andrej Babiš, będący politycznym konkurentem Sobotki i cieszący się największym poparciem wśród Czechów. – W październiku mają się odbyć wybory i do tej pory Babiš miał stanowisko premiera niemalże w kieszeni. Z drugiej strony ciążą na nim realne zarzuty, chociaż wciąż nic mu nie udowodniono – wyjaśnia Zbytniewska.

Jednak to nie koniec. Jak kontynuuje szefowa EurActiv.pl, poza unikaniem podatków, przekrętami finansowymi i nadużywaniem funduszy europejskich, na początku maja wypłynęła kolejna afera, której Babiš nie może się już wyprzeć. – Wyszły na jaw nagrania jego rozmów z dziennikarzem jednego z trzech głównych dzienników – Mladá fronta Dnes, gazety będącej w posiadaniu Agrofertu, konglomeratu biznesowego, który Babiš przekazał na początku roku pod nadzór funduszu powierniczego. Z nagrań jednak wynika, że wciąż ma wpływ na zawartość gazety. Okazało się, że brał czynny udział w planowaniu publikacji artykułów rzekomo kompromitujących rząd Sobotki – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

To przechyliło czarę goryczy. Premier Sobotka, w związku z zarzutami wobec Babiša, postanowił podać cały rząd do dymisji, ponieważ sam lider ANO nie chciał odejść. Przychylny Babišowi prezydent Miloš Zeman zinterpretował to jako dymisję samego Sobotki. – Po ujawnieniu afery taśmowej, jednoznacznie dyskredytującej Babiša, Sobotka złożył wniosek o dymisję samego ministra finansów. Według czeskiej konstytucji prezydent ma obowiązek wniosek przyjąć. Niechętnie i opieszale, ale wniosek przyjął – prawdopodobnie przyczyniły się do tego masowe protesty na ulicach Pragi i innych czeskich miast wzywające do jego usunięcia za łamanie konstytucji – wyjaśnia Karolina Zbytniewska.

Scenariusze dla Orlenu

– Babiš może ustąpić wskutek afer wizerunkowych albo zostać premierem, jeśli jego partia ANO wygra wybory. Cieszy się on poparciem prezydenta Milosza Zemana znanego z prorosyjskich poglądów. Jeżeli jednak PKN Orlen przetrwa okres naporu jak na Litwie, może zyskać trwały wpływ na czeski sektor naftowy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Rosnąca pozycja polityczna „czeskiego Trumpa” zbiega się w czasie z rosnącą pozycją PKN Orlen w Polsce. Na konferencji wynikowej za I kw. 2017 roku PKN Orlen poinformował, że udziały w czeskim rynku rosną. – Przejmujemy sukcesywnie kolejne stacje od OMV i dołączamy do naszej sieci. Rynek czeski rozwija się bardzo dobrze i przelewy na naszych stacjach są coraz większe. 20-procentowy wzrost wolumenu pozwala pozytywnie myśleć o przyszłości – powiedział wiceprezes PKN Orlen Sławomir Jędrzejczyk. Firma kontynuowała stopniowe przejmowanie 68 stacji benzynowych od OMV. W pierwszym kwartale Unipetrol przejął 16 stacji benzynowych, zwiększając liczbę stacji Benzina do 380. PKN Orlen zwiększa także, w porównaniu do poprzedniego okresu, udział w rynku. Zanotowano 1,5-procentowy wzrost udziału w rynku czeskim. Polska spółka ma już teraz 18-procentowy udział w rynku w Czechach.

Widać więc wyraźnie, że czeski rynek to rosnąca i przynosząca coraz większe profity, mimo przypadków losowych jak pożary rafinerii w 2015 roku, gałąź biznesu Orlenu. Rozważając więc polityczne scenariusze, biorąc pod uwagę notowania polityczne, mimo wielu kontrowersji jakie budzi Babiš, a nawet ulicznych protestów, może on wygrać październikowe wybory parlamentarne. Czy stanie na czele rządu, czy będzie rządzić z tylnego fotela – to będzie zależało od rozłożenia mandatów oraz tego, czy ANO 2011 będzie potrzebowało koalicjanta.

Mimo licznych nieporozumień, które stoją za odwołaniem Babiša z funkcji wicepremiera, możliwa jest ponowna koalicja z czeską partą ČSSD. To czy i jak silną pozycję będzie miał Babiš, może wpłynąć na kondycje biznesu Orlenu w Czechach. Jeśli pozycje w partii ČSSD utrzyma obecny premier Bohuslav Sobotka, który uchodzi za najbardziej przyjaznego Polsce polityka w czeskim rządzie, może łagodzić on ewentualne naciski na osłabienie pozycji PKN Orlen w Czechach, na niekorzyść podmiotów zależnych od Babiša.

Jak konkluduje Karolina Zbytniewska, o wyniku wyborów mogą zadecydować masowe protesty przeciwko Babišowi i prezydentowi Zemanowi. – Do października wiele się jeszcze może wydarzyć, m.in. może wypłyną kolejne kompromitujące jego apolityczność nagrania, może OLAF dokończy śledztwo ws. wykorzystania funduszy unijnych do celów prywatnych – konkluduje szefowa EurActiv.pl.

AKTUALIZACJA: godz. 15:36, 24.05. 2017