Niemiecki regulator Bundesnetzagentur ostrzega, że niektóre sprzęty gospodarstwa domowego mogą służyć do zbierania danych wrażliwych. Opisuje które z nich są z tego powodu zakazane w Niemczech.
Zachodni sąsiedzi Polski są wrażliwi na dane prywatne i nie jest tajemnicą, że byli prekursorami rozporządzenia unijnego o ochronie danych osobowych RODO niezbyt lubianej w Polsce. W trosce o prywatność mieszkańców kraju Goethego regulator Bundesnetzagentur zakazał produktów mogących służyć do szpiegowania.
Chodzi zatem o sprzęty z kamerą lub mikrofonem pozwalającymi na transfer obrazów oraz dźwięków przez internet, bluetooth lub GSM, a także takie, które nagrywają głos w sposób niezauważony. – To przede wszystkim przypadki montażu mikrofonu w sprzęcie codziennego użytku, często bez wyraźnego powodu, na przykład w zegarach, czujnikach domu lampach, sztucznych kwiatach czy power bankach – czytamy na stronie BnetzA. Regulator zakazał także sprzętów pozwalających na sterowanie z pomocą aplikacji i mogących robić zdjęcie na żądanie.
– Należy sprawdzać jak produkty typu smart i zabawki działają przed ich zakupem. Zalecana jest ostrożna kontrola opisów takich produktów dostarczonych przez producenta albo sprzedawcę internetowego, a także zapisów o ochronie danych na temat powiązanych aplikacji – zaleca BnetzA.
Na długiej liście podejrzanych przedmiotów znalazły się: zegarki typu smart, nawigacja GPS, odkurzacze automatyczne, klucze samochodowe, zabawkowe lalki i samochody, zegary z alarmem, domowe stacje meteorologiczne, czujniki dymu, lampy WiFi, power banki, ładowarki, gniazdka smart, automatyczne karmniki zwierząt.
Regulator niemiecki bierze na celownik szczególnie automatyczne odkurzacze. Ostrzega, że posiadają kamerę i w niektórych modelach mikrofon, a także aplikację wykorzystywaną do uzyskiwania dostępu do nagrań wideo. Odkurzacze te nie podają informacji o nagrywaniu. Z tego względu takie urządzenia są zakazane w Niemczech. W Polsce jest inaczej, więc warto przyjrzeć się naszym robotom odkurzającym i sprawdzić, czy nie robią nam ukradkiem zdjęć w łazience.
Wojciech Jakóbik