Wzajemne roszczenia Gazpromu i Naftogazu w sprawie kontraktu kupna-sprzedaży gazu wynoszą odpowiednio ok. 45,7 i 17,9 mld dolarów (bez odsetek – 36,7 i 14 mld dolarów) – wynika z danych przedstawionych przez ukraiński koncern.
Roszczenia finansowe Naftogazu dotyczą zwrotu dokonanej przedpłaty za dostawy gazu (17,9 mld dolarów). Jeżeli chodzi o roszczenia Gazpromu, to odnoszą się one do nieopłaconych rachunków za dostawy surowca w okresie listopad 2013 – maj 2014 (2,9 mld dolarów) oraz opłaty za nieodebrane w ramach klauzuli take or pay paliwo (42,8 mld dolarów).
W ramach kontraktu tranzytowego Naftogaz domaga się 12 mld dolarów (10,6 mld dolarów bez odsetek). Natomiast Gazprom względem ukraińskiego koncernu – 5,3 mln dolarów (bez odsetek). Przy czym rosyjska spółka zastrzegła sobie prawo do wniesienia dodatkowych roszczeń po rozstrzygnięciu kontraktu na dostawy gazu.
Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść do 30 kwietnia 2017 roku. W przypadku kontraktu tranzytowego – do 30 czerwca 2017 roku. Na wniosek Trybunału obydwa terminy mogą ulec zmianie.
– Decyzje arbitrażu mogą zostać zaskarżone do Sądu Apelacyjnego Svea w Sztokholmie, ale w bardzo ograniczonych przypadkach, tj. na podstawie istotnych błędów proceduralnych lub naruszenia porządku publicznego – wynika z dokumentów Naftogazu.
Zdaniem ukraińskiej spółki w trakcie całego procesu w obydwu sprawach Gazprom prezentuje jednolite stanowisko, twierdząc, że kontrakty powinny obowiązywać w niezmienionej formie i powinny być stosowane na podstawie interpretacji strony rosyjskiej.
Z kolei Naftogaz domaga się rewizji obydwu kontraktów zgodnie z europejskimi standardami i wymogami, zapewniając określenie konkurencyjnej ceny oraz ekonomicznie uzasadnionych taryf. Według spółki cele są zgodne z tymi przedstawionymi w trakcie rozmów i z podpisanym w styczniu 2009 roku kontraktem.
W lipcu 2014 roku Naftogaz i Gazprom niemal jednocześnie złożyły pozew do Trybunału w sprawie kontraktu na dostawę gazu. W październiku Ukraińcy wytoczyli sprawę dotyczącą kontraktu tranzytowego.
Interfax/Piotr Stępiński