– Nord Stream 2 to projekt polityczny, którego celem jest ominięcie Polski, Ukrainy i państw bałtyckich, ale Dania w końcu wyda na niego zgodę, ponieważ nie ma niezbędnego wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej – powiedział Jens Høvsgaard, autor książki „Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie” opisującej kontrowersyjne szczegóły wokół projektu Gazpromu.
BiznesAlert.pl: Wielu obserwatorów życia politycznego twierdzi, że Nord Stream 2 to układ korupcyjny stulecia. Zgodzi się Pan?
Jens Høvsgaard: Zgadzam się w pełni, dlatego też napisałem moją książkę. To skorumpowany projekt forsowany przez skorumpowaną firmę. Widzą panowie, Gazprom i Nord Stream to nie są zwykłe firmy, a sposób prowadzenia przez nie biznesu jest niespotykany w innych krajach. Robiąc interesy z Gazpromem, tak naprawdę robi się je z Kremlem i Putinem. To wysoce upolityczniona firma. Jeśli się spojrzy na zarząd Gazpromu, to większość jego członków pracowało wcześniej dla wywiadu. Ich model działalności ma znamiona prania brudnych pieniędzy.
Jak wygląda dyskusja o Nord Stream 2 w Danii?
To nie jest nośny temat w Danii. Zwykły Duńczyk nie wie zbyt dużo o tej sprawie, ale mówiło się wcześniej o tym, jak Putin wykorzystuje handel gazem do celów geopolitycznych, więc większość ludzi, którzy cokolwiek wiedzą o tym projekcie, są jemu przeciwni. Duński rząd też jest przeciwny, ale wyraża to w delikatny sposób.
Może postawa duńskiego rządu byłaby bardziej zdecydowana, gdyby odczuwał większą społeczną presję?
Tak, dlatego duński rząd jeszcze nie wydał swojej zgody na budowę. Ale widzi pan, Dania w końcu i tak to zrobi, jeśli nie poprą jej Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Dania nie może sama się postawić Rosji, nie możemy sami zwalczać Nord Stream 2, potrzebujemy europejskiego wsparcia, ale o to będzie trudno, ponieważ rola Niemiec jest zbyt silna.
W zeszłym roku duński parlament uchwalił prawo, dzięki któremu rząd może zablokować budowę gazociągu, jeśli stwierdzi, że takowy stanowiłby zagrożenie dla duńskiego bezpieczeństwa.
Taką ustawę mogli przyjąć ponad dekadę temu, kiedy budowano pierwszą nitkę Nord Stream. Dania mogłaby odmówić budowy Nord Stream na swoich wodach terytorialnych choćby dlatego, że nie podoba nam się kolor rur. Potrzebowali tej ustawy, ponieważ wydali zgodę dziesięć lat temu, a teraz muszą mieć podstawy prawne, by stawiać opór.
We wstępie do książki pisze Pan, że duże, szanujące się przedsiębiorstwa energetyczne szukają ludzi z branży, którzy ukończyli prestiżowe uczelnie, tymczasem Gazprom zatrudnia ludzi, którzy pracowali w służbach.
Tak, dział rekrutacji w Gazpromie ma dość dziwną strategię (śmiech). Żeby dostać tam pracę, można wpisać do CV, że pracowało się w Stasi albo KGB. Większość zarządu Gazpromu to byli agenci.
Jakie siły polityczne w Danii popierają Nord Stream 2?
Otwarcie popiera go prawicowo-populistyczna Duńska Partia Ludowa, która głosi, że projekt ten jest czysto komercyjny. Obecny układ sił w duńskim parlamencie sprawia, że sprawowanie rządów bez ich wsparcia jest niemożliwe, więc obóz ten ma duże znaczenie. Ale są oni wewnętrznie podzieleni w tej sprawie, w gronie tej partii toczy się dyskusja nad tym, czy popierać ten projekt, wielu jej członków również jest przeciw.
Promował Pan swoją książkę w Niemczech. Jak była tam odebrana?
To bardzo trudne. To, jak Niemcy się zachowują w tej sprawie przypomina rosyjską ruletkę dla ich i europejskiego bezpieczeństwa. Nowoczesna historia stosunków rosyjsko-niemieckich sięga Willy’ego Brandta i jego Ostpolitik, a teraz Niemcy, Austria i Rosja mają wspólne interesy.
We wstępie do wersji polskiej przywołuje Pan rosyjskie powiedzenie, że „małych złodziei się wiesza, a wielkich sławi”. Kto w tym przypadku jest wielkim, a kto małym złodziejem?
Z pewnością wielkim złodziejem jest Putin i Gazprom. Chodziło mi o pewien sposób myślenia – owszem, drobnych przestępców się karze, ale jeśli ktoś dokonuje wielkich przekrętów, jest w tym dobry i unika kary, to koniec końców jest on nie tylko akceptowany, ale nawet chwalony i podziwiany.
Co Pan sądzi o sponsorowaniu wielkich imprez sportowych jak mistrzostwa świata w piłce nożnej przez Gazprom?
Dla Putina to doskonały sposób na komunikację ze światem. Stara się powiedzieć: hej, nie jestem złym gościem. Oskarżacie mnie o Syrię, aneksję Krymu, zabijanie krytyków i dziennikarzy, ale ja jestem kibicem tak jak wy, i chętnie napilibyście się ze mną piwa. Pojawia się na meczach z szefem FIFA Giannim Infantino. W Danii toczyła się poważna dyskusja, czy przedstawiciele parlamentu i rządu powinni jechać do Rosji, by tam kibicować duńskiej reprezentacji, ale doszli do wniosku, że lepiej tego nie robić. Sportowe święta od dawna były wykorzystywane przez dyktatorów do ocieplenia swojego wizerunku.
Co Pan sądzi o Baltic Pipe, projekcie gazociągu z Norwegii przez Danię do Polski?
Dla Polski i innych krajów w regionie to byłby doskonały sposób na uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji, ale myślę, że w Danii mogą być z tym problemy. Rolnicy i ekolodzy mogą i będą się temu sprzeciwiać. Większość Duńczyków głównie popiera odnawialne źródła energii, ale rząd chce zbudować Baltic Pipe, a nasi premierzy już podali sobie ręce w tej sprawie.
Rozmawiali Bartłomiej Sawicki i Michał Perzyński