De Jong: Rosja i Białoruś grają atomem przeciwko Europie

13 czerwca 2017, 07:30 Atom

 – Po ponad 30 latach od katastrofy w Czarnobylu, w wyniku której Białoruś ze względu na skażenie straciła jedną czwartą swojego terytorium, ta była sowiecka republika liczy, że w ciągu półtora roku uruchomi pierwszą elektrownię jądrową – pisze w EU Observer Sijbren de Jong, analityk rynków energii przy Haskim Centrum Studiów Strategicznych.

Elektrownia jądrowa Ostrowiec, Białoruś. Zdjęcie: Noviny.by
Elektrownia jądrowa Ostrowiec, Białoruś. Zdjęcie: Noviny.by

Lokalizacja elektrowni w miejscowości Ostrowiec w odległości 50 km od litewskiej stolicy w sposób zrozumiały powoduje obawy Wilna. Co gorsza budowie obiektu towarzyszy szereg nieszczęśliwych wypadków oraz incydentów, które wywołują poważne zaniepokojenie dotyczące poziomu bezpieczeństwa wspomnianej instalacji. Litewski rząd podejmuje aktywne działania na rzecz ochrony kraju przed budowaną w Ostrowcu elektrownią.

W sierpniu ubiegłego roku pojawiły się nowe informacje o tym, że z wysokości ok. 2-4 metrów spadł korpus reaktora ważący blisko 330 ton. Jeśli upuszczenie reaktora jądrowego nie było wystarczająco złą wiadomością samą w sobie, to próby zaprzeczania przez białoruskie władze lub milczenie w tej sprawie przez wiele tygodni wywołały upiorne wspomnienia o tym, jak Sowieci radzili sobie z katastrofą w Czarnobylu w 1986 roku.

– Nigdy nie jesteśmy informowani albo słyszymy o czymś dopiero miesiąc po zdarzeniu – powiedział Darius Degutis, litewski ambasador ds. związanych z budową elektrowni w Ostrowcu.

Rosyjska spółka Rosatom, główny wykonawca inwestycji, również jest współwinna uczestnictwa „w cichej grze”. Początkowo zaprzeczyła uszkodzeniu powłoki reaktora, a potem zmieniła narrację, oferując jego wymianę. Kolejnych obaw dostarczył inny incydent, który miał miejsce w lutym 2017 roku, kiedy to w trakcie transportu drugi korpus uderzył w słup kolejowy. Zdarzenie to mogło spowodować znaczące naprężenia i deformację powłoki, wpływając tym samym na bezpieczeństwo reaktora. Przy czym zamiast dokładnie sprawdzić jaki wpływ miało wspomniane wydarzenie, 1 kwietnia obiekt został dostarczony na miejsce.

W celu udzielenia społeczności międzynarodowej pełnej informacji na temat standardów bezpieczeństwa budowanej w Ostrowcu elektrowni litewski rząd naciskał na misję Site and External Events Design (SEED) Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, aby dokonała jej pełnej analizy.

Pełna analiza składa się z sześciopunktowej oceny obejmującej m.in.: kryteria wyboru lokalizacji elektrowni, parametry budowlane projektu instalacji, oddziaływanie na środowisko. Głównym problemem jest jednak to, że białoruskie władze ograniczyły zakres misji MAE tylko do oceny bezpieczeństwa konstrukcji elektrowni. Oznacza to, że zostały pominięte ważne etapy weryfikacji wyboru miejsca budowy elektrowni, lokalnej geologii oraz oddziaływania zakładu na środowisko.

Według Degutisa Ostrowiec „jest znany z tego, że w przeszłości był to obszar aktywny sejsmicznie i nie przeprowadzono żadnej międzynarodowej oceny tej lokalizacji”.

Inne zaniedbania są związane z pomiarem gęstości zaludnienia wokół terenu elektrowni.

Białoruscy urzędnicy wzięli pod uwagę ludność po białoruskiej stronie granicy, nie uwzględniając, że gęstość zaludnienia po stronie litewskiej jest znacznie wyższa, a w przypadku awarii jedna trzecia mieszkańców kraju będzie zagrożona.

Ograniczając zakres misji MAE, doprowadzono do tego, że ta nie mogła odnieść się do powyższych kwestii. Co gorsza białoruski rząd zadeklarował, że sam oceni ryzyko oraz bezpieczeństwo elektrowni.

Biorąc pod uwagę to, jak dotychczas radzono sobie z licznymi incydentami, wątpliwe jest, czy można zaufać białoruskim władzom, które chcą przeprowadzić stress testy w oparciu o europejskie standardy.

Po kilkuletniej próbie uzyskania przez misję SEED MAE pełnego dostępu do informacji, litewskie władze zaczęły podejmować różne działania na rzecz ochrony przed budowaną elektrownią.

W kwietniu parlament przyjął ustawę, na mocy której zabrania się zakupu energii elektrycznej z elektrowni z państw trzecich, która jest zbudowana lub działa z naruszeniem międzynarodowych wymogów w zakresie ochrony środowiska i bezpieczeństwa jądrowego.

Na początku maja Litwa, Estonia oraz Łotwa zgodziły się również na synchronizację swoich systemów elektroenergetycznych z systemem Europy kontynentalnej, przez co odłączą się od sieci pamiętającej czasy sowieckie.

Biorąc pod uwagę fakt, że Białoruś wielokrotnie sygnalizowała, iż chce sprzedać część wygenerowanej w Ostrowcu energii do innych krajów europejskich, to decyzja państw bałtyckich skutecznie pozbawi elektrownię dostępu do europejskich rynków energii elektrycznej.

Mimo że takie działania kwalifikują się jako ostateczne, to obydwie decyzje mają w pełni obronny charakter, gdyż są postrzegane w kontekście powtarzających się w Ostrowcu nieszczęśliwych wypadków. Pamiętając o Czarnobylu, Europa nie powinna zamykać oczu na rozwój zagrożenia jądrowego i mocno wspierać Litwę w pełnym dostępie do elektrowni – pisze De Jong na łamach EU Observer.

RAPORT: Elektrownia jądrowa w Ostrowcu szkodzi zbliżeniu Polska-Białoruś