EnergetykaEnergia elektrycznaGaz.OZEWęgiel. energetyka węglowa

Derski: Zamiast ministerstwa energetyki lepsza komunikacja między resortami

Ministerstwo energetyki to nie cudowne lekarstwo. Skupienie w rękach jednego ministra odpowiedzialności za cały sektor paliwowo-energetyczny mogłoby przyspieszyć decyzje, ale jednocześnie prowadziłoby do powrotu do centralnego sterowania sektorem.

– Wieloletnie procesy decyzyjne (vide: trójpak energetyczny, ustawa o OZE, ustawa o korytarzach przesyłowych, wsparcie kogeneracji itd.) są zmorą polskiej energetyki, bo tworzą niepewność prawną, która jest dla biznesu bardzo kosztowna – powiedział dziennikarzowi BiznesAlert.pl Bartłomiej Derski.

– W tej chwili za sprawy sektora paliwowo-energetycznego odpowiada przynajmniej sześć resortów: gospodarki (nadzór nad spółkami górniczymi i PSE oraz Gaz Systemem, ustawy “energetyczne”), skarbu (nadzór nad spółkami energetycznymi – tzw. wielką czwórką), środowiska (przepisy dot. emisji gazów cieplarnianych, eksploatacji węglowodorów), finansów (akcyza, opodatkowanie wydobycia węglowodorów), rozwoju (ustawa o korytarzach przesyłowych, dotacje unijne), spraw zagranicznych (połączenia transgraniczne). Do tego dochodzi kancelaria premiera (nominacja Prezesa URE i UOKiK) oraz wspomniani już regulatorzy.

Ekspert przyznaje, że w ostatnich latach często dochodziło do klinczów na poziomie rządu. Ale to nie oznacza, że najlepszym rozwiązaniem jest oddanie całego sektora jednemu ministerstwu. To rozwiązanie jawi mi się jako reminiscencja epoki centralnego sterowania – mówi nam wydawca portalu WysokieNapiecie.pl. – Zresztą i dzisiaj mamy próby powrotu do rozwiązań rodem z PRL. Pomysły łączenia nierentownych kopalń z rentowną energetyką tylko po to, aby utrzymywać etaty “socjalne” dla górników są najlepszym przykładem. Na szczęście na to, co z ulgą przyjęłoby Ministerstwo Gospodarki, nie zgadza się Ministerstwo Skarbu Państwa. Jeśli spojrzymy na pomysły transferowania opłat za przesył energii do nieefektywnych ekonomicznie elektrowni, to ponownie możemy dojść do wniosku, że na szczęście dla odbiorców energii decyzja o tym nie leży w jednych rękach.

– Nadzór takiego superministerstwa nad całym rynkiem budzi też obawy o zgodność z unijnym prawem – zwraca uwagę nasz rozmówca. – Zgodnie z trzecim pakietem liberalizacyjnym kontrola (nadzór) nad operatorami systemów przesyłowych – elektroenergetycznym i gazowym – powinna być rozdzielona. Między innymi z tego powodu nie tak dawno nadzór nad Gaz Systemem trafił do resortu gospodarki (wcześniej sprawowało go resort skarbu, który jednak nadzoruje jednocześnie PGNiG).

– Lepszym rozwiązaniem byłoby wypracowanie dobrych sposobów na rozwiązywanie konfliktów między resortami. Do tej pory kancelaria premiera mówiła ministerstwom “przyjdźcie z projektem na rząd jak się między sobą dogadacie”. Do rozstrzygania na posiedzeniach Rady Ministrów pozostawiano najwyżej kilka kwestii. Pozostałe miały być ucierane w międzyresortowych zespołach i był ucierane latami. Tutaj tkwi sedno problemu. Udrożnienie komunikacji między resortami i sprawne rozwiązywanie konfliktów pozwoliłoby znacznie przyspieszyć procesy decyzyjne – kończy Bartłomiej Derski.


Powiązane artykuły

Ładowarki Ekoenergetyka x IONITY. Fot. Ekoenergetyka

Polski producent ładowarek szykuje się do zamorskiego podboju

Ekoenergetyka, polski producent szybkich stacji ładowania DC ma za sobą udany 2024 rok, zwłaszcza na tle konkurentów z branży. Jej...

Ile OZE do 2030 roku? Polska redukuje plany

56,1 procent energii z zielonych źródeł. Tak brzmiał plan Polski jeszcze w październiku ubiegłego roku. Według aktualizacji KPEiK udział zmniejszy...
Kopalnia i zakład przetwórstwa pierwiastków ziem rzadkich Mountain Pass w USA. Źródło: Wikimedia

The Times alarmuje: W ciągu 10 lat wyczerpią się minerały do produkcji zielonej energii

Brytyjski dziennik „The Times” – powołując się na chińskich naukowców – ostrzega, że surowce niezbędne dla „zielonych” technologii, używanych do...

Udostępnij:

Facebook X X X